Dyskusja na temat opodatkowania budowli podatkiem od nieruchomości trwa od lat. Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził o niekonstytucyjności przepisów w tym zakresie, pojawiła się nadzieja, że temat zostanie w końcu rozwiązany, a spory między podatnikami a gminami, do których trafiają pieniądze z tego podatku, zażegnane. Okazało się jednak, że część problemów zniknie, w to miejsce pojawią nowe i to – jak już można przewidywać – jeszcze bardziej problematyczne. Z pewnością jednak w dalszym ciągu trudno będzie jednoznacznie stwierdzić, co jest budowlą dla potrzeb podatkowych, a co nią nie jest.

 

Powrót do całości użytkowo-technicznej

Dobrze się stało, że rząd chce zrezygnować wreszcie z konieczności odwoływania się do przepisów prawa budowlanego. Definicje zarówno budynku, jak i budowli, znajdą się w ustawie o podatkach i opłatach lokalnych – czyli właśnie tam, gdzie powinny być od zawsze.

Szczegółowo o planowanych zmianach pisała w serwisie Prawo.pl Monika Pogroszewska m.in. w tekście pt. Nowa definicja budowli - podwyżka podatku i liczne spory.

Wśród zaskoczeń na pierwszym miejscu bez wahania postawiłbym wprowadzenie zasady, według której o opodatkowaniu niektórych obiektów decydujące znaczenie będzie miało spełnienie przesłanki całości użytkowo-technicznej. Ta kwestia była jednak źródłem wielu niejasności i sporów – i z tego właśnie powodu w 2015 r. została z przepisów wykreślona. Po co więc teraz rząd chce do tego wrócić? Jest to przecież tak mętne i nieprecyzyjne określenie, że gdyby się uprzeć, za budowlę można by potraktować odkurzacz podłączony do sieci elektrycznej, z którą właśnie w chwili owego podpięcia tworzy całość użytkowo-techniczną. Takich absurdów jest więcej.

 

O podatku zdecyduje wiatr

O opodatkowaniu decydował będzie w wielu przypadkach… wiatr. Chodzi o to, że definicja trwałego związku z gruntem ma się odnosić do obiektów, które opierają się siłom zewnętrznym, nie mogą być przez te siły zniszczone czy przesunięte. A przecież sądy administracyjne od lat wskazują, że wiatr nie może przesądzać o opodatkowaniu. Tylko patrzeć, jak spory o kontenery czy tablice reklamowe odżyją na nowo.

Rząd wydaje się nie pamiętać również sądowych batalii dotyczących opodatkowania wiatraków (elektrowni wiatrowych). Ten problem, po latach, trochę metodą prób i błędów i nawet zmieniania prawa wstecz, został wreszcie naprawiony. Pojawi się on jednak znowu – jeśli tylko nowe przepisy wejdą w życie. Dotknie już nie wiatraków (na szczęście), ale… paneli fotowoltaicznych. Wszystko przez to, że nowa definicja budowli ma objąć części budowlane elektrowni wiatrowych i elektrowni jądrowych. Odwołania do elektrowni fotowoltaicznych jednak brak. Oczywistym jest więc, że pojawią się zakusy, by elektrownie fotowoltaiczne opodatkować w całości.

 

Tematów do dyskusji nie zabraknie

Nowe przepisy mają wejść w życie w przyszłym roku. Póki co, są na etapie projektu. Zobaczymy, jaki finalnie przyjmą kształt. Pewne jednak jest to, że problem opodatkowania budowli podatkiem od nieruchomości pozostanie. Doradcy podatkowi, podatnicy, gminy czy sądy będą mieli, czym się zajmować. Na nudę nie będą też musieli narzekać akademicy. Budowle w dalszym ciągu będą wdzięcznym tematem referatów i konferencji, a o nowych sporach z pewnością powstanie wiele rozpraw naukowych. Ale to przecież nie o to miało chodzić. Nie takie są funkcje podatków.