Projekt nowelizacji ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym oraz niektórych innych ustaw po raz pierwszy trafił do opiniowania w lipcu br. Jego podstawowym celem jest usprawnienie funkcjonowania systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego (PRM), m.in. poprzez: wprowadzenie zmian w zakresie większego zróżnicowania rodzajów zespołów ratownictwa medycznego, wytycznych do planowania liczby i rodzaju jednostek systemu, kursów dla lekarzy systemu i pielęgniarek systemu oraz stworzenie podstawy prawnej do wypłaty dodatków za pracę w niedziele i święta. Kilka dni temu projekt został skierowany do rozpoznania przez Stały Komitet Rady Ministrów. Wcześniej pierwotna wersja projektu uległa jednak dość istotnym zmianom – to efekt uwag zgłaszanych w trakcie konsultacji.

 

Bez minimalnej liczby zespołów, pozostaje 45 minut na dojazd

W pierwotnej wersji projektu proponowano, aby wprowadzić rozwiązanie, zgodnie z którym na każde rozpoczęte 10 podstawowych dwuosobowych zespołów ratownictwa medycznego przypadały nie mniej niż 3 podstawowe trzyosobowe zespoły ratownictwa medycznego. Zaniepokoiło to szczególnie samorządowców, odpowiedzialnych za tworzenie wojewódzkich planów działania systemu PRM. Jak wskazywał w przekazanym stanowisku wojewoda dolnośląski, „w związku z wprowadzeniem nowego podziału podstawowych zespołów ratownictwa medycznego w ww. projekcie rozporządzenia, tj. zespoły dwuosobowe i trzyosobowe, powstaje problem rozróżnienia na składy zespołów dwuosobowe i trzyosobowe  oraz wskazania w Planie dysponentów zespołów ratownictwa medycznego, którzy będą mieli w swoim składzie trzyosobowe zespoły. Wiąże się to również możliwościami finansowania trzyosobowych zespołów ratownictwa medycznego przez Narodowy Fundusz Zdrowia”.

Problemy są związane przede wszystkim z brakami kadrowymi. - Wejście w życie projektowanych przepisów będzie skutkowało koniecznością zatrudnienia, praktycznie z dnia na dzień, dodatkowej puli osób uprawnionych do medycznych czynności ratunkowych jako ratowników - członków zespołu ratownictwa medycznego (w przypadku największego w województwie łódzkim dysponenta ZRM, tj. Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi będzie to ponad 100 osób). Jest to zadanie wręcz niemożliwe do osiągnięcia w tak krótkim czasie i dlatego zasadnym jest wprowadzenie okresu dostosowawczego dla dysponentów ZRM do projektowanego zapisu. Rozszerzenie do 3 osób składu części podstawowych ZRM może wiązać się również z problem kadrowym wynikającym z ograniczonej liczbą ratowników medycznych i koniecznością pozyskania dodatkowej kadry, tj. ukończenia kierunku studiów z zakresu ratownictwa medycznego przez kolejne osoby – zaznaczał w zgłoszonym stanowisku wojewoda łódzki.

Dlatego resort zdrowia zadecydował, że w nowej wersji projektu zostanie zlikwidowany przepis mówiący o ustalaniu minimalnej liczby trzyosobowych podstawowych ZRM. Pozostawiono natomiast przepis mówiący o tym, że Szpitalne Oddziały Ratunkowe (SOR) powinny być rozmieszczone tak, by jeden oddział przypadał na obszar zamieszkały przez 200 tys. mieszkańców. Chodzi o to, by – jak tłumaczy resort zdrowia – zapewnić standard zachowania tzw. „złotej godziny” w dotarciu do pacjenta (projekt zakłada, że czas na dojazd ma wynieść maksymalnie 45 min.). 

Czytaj również: Jeden SOR na 200 tys. mieszkańców - będzie nowelizacja ustawy o ratownictwie

Czytaj w LEX: Błędy i uchybienia w ratownictwie medycznym – wybrane uwagi prawnokarne i prawnomedyczne > >

 

Zmian w funkcjonowaniu zespołów specjalistycznych nie będzie

Problemów, których nie rozwiąże nawet przyjęcie procedowanej nowelizacji, jest jednak więcej. Eksperci szczególną uwagę zwracają zwłaszcza na brak rozróżnień między zdarzeniami, do których kierowany jest zespół podstawowy i specjalistyczny. Cały czas dużym problemem są braki lekarzy – z tego powodu resort zdrowia po raz trzeci wydłuża czas, w jakim Narodowy Fundusz Zdrowia nie będzie pobierał kar umownych w przypadku niezapewnienia lekarza w zespołach ratownictwa medycznego. Ustalono go na czerwiec 2025 r. - Obserwujemy duże różnice, jeśli chodzi o dostęp do zespołów ratownictwa medycznego w skali poszczególnych województw, a nie jest do końca jasne, z czego się one biorą. W mazowieckim, małopolskim i wielkopolskim na 10 tysięcy mieszkańców jest do dyspozycji 1/3 karetki, a z kolei w lubuskim, warmińsko-mazurskim i zachodniopomorskim niemal dwukrotnie więcej. Myślę, że jest to jedna z kwestii, która powinna zostać przeanalizowana przed ewentualnymi nowelizacjami – komentowała na łamach serwisu Prawo.pl Marek Wójcik, ekspert Związku Miast Polskich.

Czytaj również: Zmiana przepisów o ratownictwie może nie wystarczyć, gdy brakuje specjalistów

 

O zajęcie się problemami związanymi z obsadą karetek specjalistycznych apeluje także Naczelna Izba Lekarska. W stanowisku przekazanym resortowi zdrowia podkreślono, że nowelizacja ustawy ich nie rozwiąże – podobnie jak tego, że do zdarzeń kierowany jest ten zespół, który znajduje się najbliżej według wskazań GPS, a nie ten, który rzeczywiście powinien się znaleźć na miejscu w zależności od powagi zdarzenia. Może być więc tak, że do zatrzymania krążenia zostanie wysłany zespół podstawowy, a do przewrócenia na chodniku – specjalistyczny (co do zasady z lekarzem). - Jednym z czynników, które mogłyby wpłynąć na poprawę sytuacji kadrowej, byłoby dookreślenie wskazań do dysponowania zespołów specjalistycznych poprzez ograniczenie ich do najbardziej poważnych stanów i zdarzeń wymagających udziału lekarza systemu, takich jak np. zdarzenia mnogie i masowe, urazy wielonarządowe z naciskiem na urazy czaszkowo-mózgowe, głębokie niewydolności narządowe czy sytuacje, w których w ocenie kierownika ZRM typu P potrzebne jest wsparcie ze strony lekarza systemu – proponuje NIL.

W odniesieniu do przedstawionych uwag resort zdrowia wskazał, że na chwilę obecną nie są planowane zmiany w zakresie zadań specjalistycznych zespołów ratownictwa medycznego. Wskazano, że wątpliwości budzi możliwość „skatalogowania” przypadków, do których miałby wyjeżdżać specjalistyczny zespół ratownictwa medycznego.

Sprawdź w LEX: Prawnokarna ochrona członków zespołu ratownictwa medycznego > >

 

999 – zostawiać czy nie?

Przy okazji projektu powróciła też dyskusja dotycząca ewentualnej likwidacji numeru 999 i zastąpienia go wyłącznie ogólnym numerem alarmowym 112. Takie rozwiązanie popiera Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, ale resort zdrowia zdecydowanie mu się sprzeciwia. Wiceminister Marek Kos podkreśla, że numer 999 to przede wszystkim szybsze przyjmowanie zgłoszeń (jak wylicza, przyjmowanie zgłoszenia za pośrednictwem numeru 112 jest ponad dwukrotnie dłuższe niż pod 999). Poza tym, osoba przyjmująca zgłoszenie pod numerem 999 jest w stanie stwierdzić, czy ma do czynienia z bezpośrednim zagrożeniem życia, i odpowiednio zadysponować ratowników. - W razie konieczności dyspozytor medyczny przyjmujący utrzymuje stały kontakt z osobą wzywającą będącą na miejscu zdarzenia i przekazuje jej w sposób zrozumiały instrukcje dotyczące sposobu udzielania pierwszej pomocy osobie w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego, do czasu przybycia zespołu ratownictwa medycznego na miejsce zdarzenia – podkreśla wiceminister Kos. Jak wylicza, równolegle działające numery alarmowe występują też w większości krajów UE i nie tylko (np. Austria, Bułgaria, Belgia, Czechy, Francja, Holandia, Słowacja, Słowenia, Irlandia). To również przemawia za uznaniem, że jednolity numer niekoniecznie się sprawdzi.

Połączeniu 999 i 112 stanowczo sprzeciwia się Polskie Towarzystwo Ratowników Medycznych. W stanowisku przekazanym premierowi dr Jarosław Madowicz, prezes PTRM podkreśla, że obecnie funkcjonujący system jest optymalny i bezpieczny dla obywateli. – Zachowanie bezpośredniego połączenia za pośrednictwem nr 999 z dyspozytorem medycznym daje szansę na szybsze i bardziej efektywne uzyskanie pomocy medycznej – podkreśla.

Czytaj także w LEX: Samodzielność zawodowa pielęgniarki, położnej i ratownika medycznego > >

 

Cena promocyjna: 118.29 zł

|

Cena regularna: 169 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 135.2 zł