W środę 13 października Komitet Protestacyjno-Strajkowy Pracowników Ochrony Zdrowia przedstawił ministrowi zdrowia własną propozycję porozumienia. Jego przedstawiciele zapewniają, że nieprawdą jest, co sugeruje resort, że jego propozycję Komitet odrzucił bezrefleksyjnie. - przedstawiano nam ofertę, która nie zawierała żadnych zobowiązań ministra, co czyniło ją nieegzekwowalną - tłumaczy Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Artur Drobniak, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej, dodaje, że porozumienie powinny dawać gwarancję realizacji uzgodnień stron w określonym terminie, a nie pokazywać tylko intencje. Skoro minister bezwarunkowo oczekiwał od protestujących zakończenia akcji do 7 października, tak powinien zobowiązać się do realizacji zapisów w określonym czasie. Tutaj można przeczytać porozumienie zaproponowane przez MZ i komentarze Komitetu.
Co proponują komitet protestujący
Projekt OKPSPOZ zakłada, że porozumienie zostanie zawarte nie tylko z ministrem zdrowia, ale także Narodowym Funduszem Zdrowia i Agencją Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Projekt zakłada konkretne daty realizacji postulatów. Przede wszystkim przewiduje też trzy podwyżki współczynnika pracy dla pracowników od 1 października 2021 roku, a kolejne od 1 lipca 2022 roku oraz od 1 lipca 2023 roku przez który mnoży się przeciętne wynagrodzenie w gospodarce, by określić minimalne wynagrodzenie w ochronie zdrowia. Przykładowo:
- współczynnik dla lekarzy ze specjalizacją ma wzrastać odpowiednio z obecnych 1,31 do 1,45, 2,2 i 3,0. Od 1 października zarabiali by więc 7 492 zł, czyli o 723 zł więcej, a od 2023 r. nie mniej niż 15 500 zł). MZ proponuje 1,45 od lipca 2022 roku;
- dla lekarzy bez specjalizacji z 1,06 do 1,19, 1,7 i 2,2. Od 1 października zarabiali by więc 6148 zł, czyli o 670 zł więcej, a od 2023 roku nie mniej niż 11 367 zł). MZ proponuje 1,17 od lipca 2022 roku
- dla pielęgniarek bez wyższego wykształcenia z obecnych 0,73 do 1,02, 1,55, 2,1. Od października zarabiałby więc 5 270 zł, czyli o 1498 zł więcej, a od 2023 roku nie mniej niż 5 270 zł. MZ proponuje 0,92 od lipca 2022 roku po 10 latach w zawodzie.
Tabela zaproponowana przez Komitet określa w sumie 17 grup stanowisk, w tym sześć grup dla pracowników niemedycznych. By podwyżki znalazły odzwierciedlenie w wycenach świadczeń AOTMiT ma do 30 listopada 2022 roku ma przeprowadzić kompleksową rewycenę, a MZ i NFZ ją zrealizować.
Ponadto w porozumieniu jest zapis o objęciu pracowników medycznych i niemedycznych w trakcie wykonywania obowiązków ochroną jak funkcjonariuszowi. Jeśli chodzi o no fault OKPSPOZ proponuje zapis, że w stosunku do osób wchodzących w skład personelu podmiotu leczniczego, których dotyczy zgłoszenie zdarzenia niepożądanego, nie wszczyna się postępowania z zakresu odpowiedzialności zawodowej, postępowania karnego lub postępowania w sprawie o wykroczenie, a wszczęte postepowania umarza się. Urlop dla poratowania zdrowia ma być po 15 latach pracy w wymiarze jednego roku, decyzją lekarza medycyny pracy, a projekt ustawy w tej sprawie ma pojawić się do 31 grudnia, a przepisy obowiązywać od 1 czerwca 2022 roku. MZ proponuje, aby urlop trwał pół roku i przysługiwał po 15 latach na podstawie decyzji lekarza orzecznika ZUZ. W październiku mają też pojawić się inne projekty: w sprawie ustawy o medycynie laboratoryjnej, o innych zawodach medycznych, o zawodzie ratownika medycznego. Tutaj można pobrać pełną treść projektu porozumienia Komitetu protestacyjnego. MZ w sowim porozumieniu jedynie zobowiązuje się podjąć lub zintensyfikować pracę nad tymi kwestiami, w tym rewyceną.
Komitet obawia się, że minister zdrowia Adam Niedzielski podpisze z uczestnikami Trójstronnego Zespołu do Spraw Ochrony Zdrowia Rady Dialogu Społecznego, w którym jednak protestujący nie biorą udziału. A zatem byłoby to porozumienie, ale z pominięciem protestujących medyków.
Długie negocjacje - bez efektu
W czwartek 7 października w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w Warszawie odbyło się już szóste spotkanie przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia i Komitetu Protestacyjno-Strajkowego Pracowników Ochrony Zdrowia, na którym nie doszło do porozumienia. Piotr Bromber, wiceminister zdrowia, powiedział, że przedstawił gotowe porozumienie, zakładające dodatkowych prawie 6 mld zł na wzrost wynagrodzeń minimalnych od 1 lipca 2022 r. - Lekarz II stopnia wzrost wynagrodzenia od lipca przyszłego roku 1275 zł, I stopień dentysta 1844 zł, pielęgniarka po przeszeregowaniu - od 1 lipca wzrost wynagrodzenia o 1300 zł. To jest tylko kilka przykładów - mówił wiceminister. Inaczej na porozumienie patrzą protestujący. - To twór, który nie był z nami dyskutowany, nie jest efektem tych trzytygodniowych rozmów, które były prowadzone. Nie został nam wcześniej przekazany, nie ma konkretów, nie ma gwarancji ich wykonania. Nie ma w nim realnego finansowania, nie ma środków, które miałyby być przeznaczone na leczenie - ocenił Artur Drobniak, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Poprzednie rozmowy medyków z przedstawicielami resortu zdrowia odbyły się 21, 23, 28 i 30 września i zwykle kończyły się bardzo szybko. Dopiero 5 października trwały ponad osiem godzin. Po tych Tomasz Imiela, wiceprezes Okręgowej Rady Lekarskiej, stwierdził, że w większości punktów jesteśmy bardzo daleko od uzyskania porozumienia.
Czytaj w LEX: Reforma szpitalnictwa krok po kroku >
Różne oceny po ośmiogodzinnym spotkaniu
- Jesteśmy gotowi osiągnąć porozumienie, ale oczekujemy cały czas na konkretne propozycje drugiej strony, które będą otwarte na nasze postulaty. Od nas się zaś wymaga, abyśmy odchodzili od naszych postulatów - podkreślił Imiela we wtorek. Co innego, tak jak dziś, mówił Piotr Bromber, wiceminister zdrowia. - Przed nami dalsze rozmowy, jesteśmy już jednak o krok dalej. Zaproponowaliśmy wzrost wynagrodzeń w 2022 r. na poziomie 70 proc. przyrostu nakładów na ochronę zdrowia - zgodnie z ustawą 7 proc. PKB na zdrowie - powiedział Bromber. To oznacza, że na podwyżki w 2022 roku powinno być ok. 9 miliardów złotych - bo PKB liczymy sprzed dwóch lat. W czwartek Bromber mówił jednak o kwocie o 3 mld zł mniejszej. Propozycja resortu zakłada też przeniesienie pielęgniarek z wykształceniem średnim, ale długim stażem, do wyższej grupy. Tyle, że to jest tylko jeden z wielu bardzo ważnych punktów, co do których nadal nie ma porozumienia. Jednocześnie rozmowy o płacach prowadzone są w Trójstronnym Zespole do Spraw Ochrony Zdrowia Rady Dialogu Społecznego, w którym jednak protestujący nie biorą udziału. Tam jednak też nie padają konkretne propozycje na piśmie. Piotr Bromber zapowiedział jednak, że zwoła posiedzenie, by porozmawiać z tymi, którzy są nastawieni na szukanie dialogu.
Zarządzaj jakością w szpitalu krok po kroku z LEX >
Komitet strajkowy: brak dobrej woli i dobrych propozycji
Rozmowy dotyczą tylko sześciu z ośmiu postulatów. Najbardziej zaawansowane są te dotyczące nowego określenia grup zawodowych w ustawie o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia - tutaj jednak jest dalej niż bliżej porozumienia, bo inne zawody, nie lekarze, nie godzą się zmiany zaproponowane przez resort. A dopiero jak dojdzie do ustalenia grup, będzie wiadomo, jak są liczne i na jakie podwyżki wskaźników mogą liczyć. Póki co MZ nic nie odpowiedział na punkty o wzroście wyceny świadczeń medycznych i zatrudnieniu dodatkowych pracowników, bo na to nie ma pieniędzy. Problemy są też z szczegółami urlopu zdrowotnego. Z braku funduszy resort chce, aby o prawie do urlopu decydował lekarz orzecznik ZUS, a nie jak przykładowo o tym dla nauczycieli - lekarz medycyny pracy. A wiadomo, że lekarz orzecznik będzie wystawiał mniej skierowań niż lekarz medycyny pracy. Nie wiadomo jednak, kiedy pojawi się projekt i kiedy zostanie uchwalony.
Ministerstwo obiecuje też wkrótce przedstawić projekty ustaw o medycynie laboratoryjnej, zawodzie ratownika medycznego i innych zawadach medycznych. Nad nimi już trwają prace w resorcie, nawet czasami wiele lat, ale efektów nie widać. A jak potwierdziło nam wczoraj ministerstwo przykładowo pojawić ma się nie tylko ustawa o zawodzie ratownika medycznego, ale też o systemie ratownictwa medycznego, która pozwoli na przejęcie przez wojewodów podlegających samorządom wojewódzkich stacji pogotowia ratunkowego. Negocjacje dotyczą też systemu no-fault. I tu choć zmiany są bezkosztowe, też trudno o porozumienie. - Minister mówi, że dopływamy do brzegu, a my jesteśmy na środku jeziora – mówiła w środę 6 października Krystyna Ptok, przewodnicząca Komitetu i szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Po czwartkowym spotkaniu Komitet doprecyzował, że tym jeziorem jest Morze Kaspijskie.
Czytaj w LEX: Zarządzanie ryzykiem w placówce medycznej >
Osiem postulatów medyków
Protest medyków zaczął się 11 września przemarszem blisko 30 tys. osób, wśród nich lekarze, pielęgniarki, położne, fizjoterapeuci, diagności laboratoryjni, ratownicy medyczni i pracownicy niemedyczni, np. rejestratorki, salowe spotkało się pod Ministerstwem Zdrowia, a następnie przeszli pod Pałac Prezydencki, Sejm i Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Tam rozbili Białe Miasteczko 2.0 na wzór tego, które 14 lat temu zorganizowały pielęgniarki. To pierwszy w historii protest prawie wszystkich pracowników ochrony zdrowia - akcji nie poparła tylko Naczelna Izba Aptekarska (link do stanowiska NIA z 3 września 2021 r.).
- Będziemy siedzieć tutaj dotąd, aż zostaną spełnione wszystkie nasze postulaty - podkreślił w sobotę 11 września przewodniczący Porozumienia Rezydentów Wojciech Szaraniec. Postulatów jest osiem:
- Natychmiastowa zmiana ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia w ochronie zdrowia.
- Wzrost wyceny świadczeń medycznych oraz ryczałtów o 30 proc. oraz tzw. dobokaretki, czyli pieniędzy na utrzymanie pracy karetki przez 24 godzin o 80 proc.
- Zatrudnienie dodatkowych pracowników obsługi administracyjnej i personelu pomocniczego (sekretarki medyczne).
- Zapewnienie zawodom medycznym statusu funkcjonariusza publicznego.
- Rezygnację z tworzenia nowych zawodów medycznych.
- Stworzenie chroniącego medyków i pacjentów systemu rejestrowania zdarzeń niepożądanych (no-fault).
- Wprowadzenie urlopu zdrowotnego po 15 latach pracy zawodowej.
- Uchwalenie ustaw o medycynie laboratoryjnej, zawodzie ratownika medycznego i innych zawadach medycznych.
Jakich podwyżek oczekują protestujący
Protestujący chcą zmiany płac minimalnych w ochronie zdrowia, i to znacznych. Do Ministerstwa Zdrowia przesłali takie propozycje:
- Zawody medyczne i niemedyczne na początku kariery mają zarabiać ok. 4,6 tys. zł, a dokładnie 0,8 średniej krajowej, czyli przeciętnego wynagrodzenia, które obecnie wynosi 5775,25 zł. Po pięciu latach ma to być już średnia krajowa, a po 10 latach 1,2 średniej (obecnie ok. 6 930 zł). Dodatkowo osoby z wyższym wykształceniem miałaby mieć więcej o 0,1 punkta procentowego. To znaczna podwyżka, bo obecnie niezależnie od stażu pracy minimalne wynagrodzenie dla pracowników niemedycznych wynosi 3049 zł.
- Zawody medyczne: technik radiologii, elektrardiolog, pielęgniarka, położna, ratownik medyczny, diagnosta laboratoryjny, technik analityki medycznej, fizjoterapeuta, farmaceuta szpitalny mają zarabiać 1,2 przeciętnego wynagrodzenia, czyli obecnie ok. 7,5 tys. zł. Po 5 latach pracy w zawodzie minimalne ma wynieść 1,5 średniej krajowej, czyli ok. 8 862 zł, a po 10-latach - 1,8 średniej krajowej (ok. 10 395,45)
- Lekarz stażysta ma zarabiać 1,5 średniej krajowej (ok. ok. 8 862 zł) , bez specjalizacji -2 średnie (11 550 zł, czyli ok. 5 tys. zł więcej niż obecnie), w trackie specjalizacji 2,2 średniej (12 705 zł), a specjalista 3 średnie krajowe (17 325 zł).
Jak widać więc w projekt porozumienia różni się od pierwotnych postulatów, bo zakłada stopniowanie podwyżek.
Podwyżki, które dzielą
Negocjowane od początku roku podwyżki w ochronie zdrowia miały uspokoić nastroje. W trakcie prac nad ustawą o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych minister Niedzielski mówił, że projektując wynagrodzenia na kolejne lata, chce zapewnić, żeby wszystkie zawody partycypowały we wzroście nakładów na ochronę zdrowia i żeby były jego beneficjentami. Tyle, że członkami prezydium Trójstronnego Zespołu do Spraw Ochrony Zdrowia (TZSOZ) w Radzie Dialogu Społecznego (RDS) nie są lekarze, ratownicy, czy fizjoterapeuci. Oni mogą być tylko zaproszeni jako eksperci. Ostatecznie jednak tak skonstruowano przepisy, że pielęgniarka na początku drogi zawodowej zarabia tyle, co z 20-letnim stażem.
- Zapisy ustawy są niesprawiedliwe, szczególnie wobec starszej, ale wysoko wykwalifikowanej kadry, i wprowadzają destabilizację w placówkach. Pielęgniarki, które ponad 20 lat temu ukończyły licea pielęgniarskie lub studia zawodowe, a nie mają tytułu licencjata lub magistra, ale mają ogromne doświadczenie –zarabiają mniej niż te, które dopiero wchodzą na rynek pracy - mówi Jerzy Friediger, członek prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego SP ZOZ w Krakowie.
Pojawia się jeszcze jeden problem. Lipcowa podwyżka minimalnych wynagrodzeń pogorszyła sytuację, bo spłaszczyła system płac.- W efekcie pielęgniarka ze specjalizacją zarabia prawie tyle, co lekarz rezydent. - Jestem za tym, aby pielęgniarki dobrze zarabiały, ale relacje między wynagrodzeniami muszą być zachowane – mówi Jerzy Wielgolewski, dyrektor szpitala powiatowego w Makowie Mazowieckim. Tymczasem jak wynika z analizy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, w latach 2010-2019 największy przyrost przychodów w ogóle odnotowały pielęgniarki (+63 proc.). U lekarzy wyniósł on 42 proc., a u diagnostów laboratoryjnych 21 proc.
Kontrakty wykluczają z podwyżek
Osoby na kontraktach, a tych w ochronie zdrowia jest dużo, zwłaszcza ratowników medycznych, bo dzięki temu mogą pracować więcej godzin, nie dostały podwyżek. Im zagwarantowano jedynie wynagrodzenia z czerwca 2021 roku. A jak podpisują nową umowę, np. ratownicy, to stawka może być niższa. Dlatego wielu pracowników zachęca się do przejścia na kontrakty. Lekarze są źli, bo ci bez specjalizacji dostali tylko 19 zł podwyżki. Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, przedstawicielka Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego Ochrony Zdrowia, przypomina, że ostrzegała ministerstwo, że nie wszyscy dostaną podwyżki, ale nikt jej nie słuchał. Reprezentowane przez nią Forum Związków Zawodowych, które jest członkiem zespołu trójstronnego w RDS zgłosiło w marcu zdanie odrębne do stanowiska Zespołu popierającego propozycję resortu, w którym zgłosiło wątpliwość w zakresie podziału grup zawodowych. W sierpniu FZZ zrezygnowało z prac w RDS. - Ustawa jest złym aktem prawnym, bo dzieli medyków Zostaliśmy obrażeni przez rzecznika resortu zdrowia, który stwierdził, że jesteśmy sfrustrowani, bo zabrano nam dodatki covidowe. Nie panie rzeczniku, nie dlatego. Jesteśmy sfrustrowani bo jesteśmy lekceważeni przez władze - mówił Krystyna Ptok.
Adam Niedzielski przekonuje, że do tej pory 254 tys. osób zatrudnionych w sektorze ochrony zdrowia skorzystało z podwyżek, w tym ponad 100 tys. (blisko połowa ogółu) pielęgniarek. - To są realne działania, a nie deklaracje - tłumaczy. Z danych, do których dotarło Prawo.pl wynika jednak, że na 87,6 tys. lekarzy ze specjalizacją 2 stopnia podwyżkę otrzymało - 12,3 tys., na 54 tys. lekarzy bez specjalizacji - 1508, na 173 tys. pielęgniarek bez specjalizacji - 23,9 tys.
W proteście uczestniczy też personel pomocniczy: sanitariusze, sekretarki medyczne, choć w ich grupie podwyżki dostali prawie wszyscy. Oni jednak zostali pominięci przy dodatkach covidowych. Dopiero po trzeciej fali niektórzy otrzymali 5 tys. zł - lekarze i pielęgniarki dwukrotność wynagrodzenia co miesiąc. Dyrektorzy szpitali zwracają uwagę na jeszcze jedną niesprawiedliwość - pominięcie w podwyżkach innego personelu, bez którego szpitale nie mogą funkcjonować. Chodzi o referentów, statystyków, sekretarki, pracowników kadr, księgowości, zaopatrzenia, sprzątaczki, informatyków oraz obsługę techniczną. Dlatego, jak powiedział Prawo.pl Artur Drobniak, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej, protestujący przede wszystkim domagają się zmiany ustawy o minimalnym wynagrodzeniu, innym podziale grup zawodowych. - Żądamy też zrównania średnich wynagrodzeń do średnich zarobków medyków z Unii Europejskiej w relacji do średniej krajowej. Przez to trwa nieustanny odpływ kadr z publicznej ochrony zdrowia do prywatnej lub do innych krajów. Kadr brakuje. I jeśli chcemy zachęcić do pracy w systemie publicznym, to muszą godnie zarabiać. Pandemia pokazała, że jeśli chcemy ściągnąć personel, to jedynym motywatorem jest wynagrodzenie - mówi Drobniak.
Ile zarabia personel medyczny
W czwartek Państwowy Instytut Ekonomiczny opublikował dane o przychodach pracowników zawodów medycznych, opracowane na podstawie informacji podatkowych. Uwzględniają więc one przychody ze wszystkich typów działalności: umowy o pracę, umowy zlecenia, umowy o dzieło itp. oraz z działalności gospodarczej oraz wszelkie przychody niezwiązane z opieką zdrowotną. W 2019 r. największe przychody mieli lekarze. Mediana miesięcznego przychodu brutto dla wynosiła dla nich 16,7 tys. zł, czyli połowa lekarzy notowała w 2019 r. przychód niższy od tej kwoty, a połowa wyższy. 10,9 proc. lekarzy zarabiało nie więcej niż 5 tys. zł brutto, 15,6 proc. między 5 tys. zł a 10 tys. zł 17,9 proc. – między 10 tys. zł a 15 tys. zł, 27,5 proc. – między 15 tys. zł a 25 tys. zł i 28,1 proc. – powyżej 25 tys. zł.
Co ciekawe lekarki zarabiają znacznie mniej niż lekarze. Mediana przychodu lekarek to 13,9 tys. zł, a lekarzy 21,2 tys. zł. Zatem mediana dla lekarek to 66 proc. mediany dla lekarzy. Najniższe wynagrodzenia mają lekarze do 29 roku życia, najwyższe pomiędzy 50 a 64 rokiem życia. Pod względem mediany miesięcznego przychodu brutto w 2019 r. za lekarzami plasują się dentyści (11,4 tys. zł), diagności laboratoryjni (6,0 tys. zł), pielęgniarki (5,9 tys. zł) oraz położne (5,7 tys. zł). Zestawienie zamykają fizjoterapeuci z medianowym miesięcznym przychodem na poziomie 3,6 tys. zł. PIE nie ma jednak danych z podziałem na regiony, a wszystko wskazuje, że przykładowo pielęgniarki w szpitalach powiatowych zarabiają znacznie mniej niż w wojewódzkich czy klinicznych.
Pozostałe postulaty protestujących
Protestujący domagają się też podwyżki wycen za świadczenia zdrowotne, bo to z pieniędzy od NFZ za ich realizację szpitale wypłacają wynagrodzenia. Ten postulat częściowo minister Niedzielski już spełnia. Jeszcze w tym roku chce przeznaczyć dodatkowo ponad 1,2 mld zł na leczenie szpitalne i ambulatoryjne. Wyceny mają wzrosnąć o 7 punktów procentowych. - Te środki będą mogły być przeznaczone na uregulowanie wynagrodzeń pozostałych zawodów medycznych. Tych, które nie były beneficjentami rozwiązań związanych z minimalnym wynagrodzeniem w ochronie zdrowia - mówi minister. Dodatkowe 62 miliony złotych zasilą też system ratownictwa medycznego. Do tej pory stawka na karetkę S wynosiła 4157 zł, od 1 października ma wzrosnąć do 5583 zł, czyli o 34 proc.. Stawka na karetkę P wzrośnie z 3152 zł do 4187 zł, czyli o 32 proc.
Komitet protestacyjny, chce zaś, aby ryczałt dla szpitali wzrósł o 30 proc. od 1 października 2021 roku, a wycena tzw. dobokaretki aż o 80 proc.
Komitet postuluje też o zapewnienie zawodom medycznym statusu funkcjonariusza publicznego, zatrudnienie dodatkowych pracowników obsługi administracyjnej i personelu pomocniczego (sekretarki medyczne), rezygnację z tworzenia nowych zawodów medycznych stworzenie bezpiecznego dla nich systemu rejestrowania zdarzeń niepożądanych, urlopu zdrowotnego po 15 latach pracy oraz ustaw zawodowych dla tych, którzy ich nie mają. Postulaty na spotkania z premierem można zobaczyć tutaj.
Młodzi lekarze chcą też lepszych warunków pracy - nie chcą harować po 300 godzin miesięcznie. - Musimy pracować w coraz bardziej spornym i bezlitosnym środowisku. Wszechobecny jest mobbing, a narzucane nam biurokratyczne wymagania rosną i stale ulegają zmianie. Odczuwamy bezradność wobec rozwiązań systemowych, które uniemożliwiają pacjentom uzyskanie należytej pomocy. Uaktualnianie wiedzy i zdobywanie umiejętności odbywa się kosztem naszej równowagi życiowej. Nasza praca związana jest z ogromną liczbą przepracowanych godzin z powodu braków kadrowych. koło 50 proc. z nas cierpi na wypalenie zawodowe, któremu towarzyszy emocjonalne i fizyczne wyczerpanie. Przez to zwiększa się częstość błędów medycznych i problemów w komunikacji z pacjentami - czytamy na profilu Porozumienia Rezydentów na Facebooku.
Zamiast rozmów z premierem, negocjacje z Bromberem
Warto przypomnieć, że protestujący często w nieoficjalnych rozmowach, mówili, że mają żal do ministra Niedzielskiego za brak dialogu. - W przeciwieństwie do poprzednika Łukasza Szumowskiego często tylko pojawia się na spotkaniu, powie, co ma powiedzieć i wychodzi. Nie wysłucha drugiej strony, nie przedstawi kontrargumentów - mówią nieoficjalnie. Kroplą, która przelała czarę była ustawa podwyższająca minimalne wynagrodzenie w ochronie zdrowia. Krytykuje ją nie tylko personel, ale i pracodawcy, np. z Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych czy Stowarzyszenia Szpitali Małopolskich. Pierwsze rozmowy ministra z planującym protest miały miejsce dopiero 9 września w Karpaczu. Tego dnia wieczorem Komitet Protestacyjno-Strajkowy Ochrony Zdrowia przesłał do MZ swoje postulaty. Kolejne spotkanie przedstawicieli Komitetu odbyło się w piątek w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialogu". Trwało jednak bardzo krótko i skończyło się fiaskiem. Adam Niedzielski wyliczył, że żądania protestujących będą kosztować 100 mld zł i porównał je do lotu na Marsa.
W efekcie początkowo protestujący żądali spotkania z premierem. Niedzielski powiedział jednak stanowczo, że premier Morawiecki nie weźmie udziału w spotkaniu z przedstawicielami komitetu strajkowego, bo to nie jest jeszcze moment, w którym powinien uczestniczyć w rozmowach. Moment przełomowy nastąpił jednak po 18 września. W tym dniu konferencję w Białym Miasteczku przerwał huk wystrzału. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że mężczyzna dokonał samookaleczenia, jak mówili Prawo.pl świadkowie - miał zmasakrowaną twarz, a po przewiezieniu do szpitala zmarł. Wówczas protestujący przystąpili do rozmów, które od tej pory prowadzi Piotr Bromber, nowy wiceminister zdrowia do spraw dialogu.