Na początku kwietnia Ministerstwo Zdrowia skierowało do konsultacji publicznych projekt nowelizacji ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. Wprowadzi ona od 1 lipca 2022 roku podwyżki dla etatowych pracowników ochrony zdrowia wynegocjowane w listopadzie w Zespole do Spraw Ochrony Zdrowia Rady Dialogu Społecznego, wbrew Ogólnopolskiemu Komitetem Protestacyjno-Strajkowy Pracowników Ochrony Zdrowia. Projekt przewiduje powiązanie wynagrodzenia pracowników niemedycznych ze średnim wzrostem wynagrodzeń, ale nie wskazuje źródeł ich finansowania. W praktyce to już drugie podwyżki, które nie objęły zawodów niemedycznych, np. pracowników administracji, informatyków, elektryków, itp. I dyrektorzy szpitali mówią wprost: takie podwyżki nie poprawią sytuacji w ochronie zdrowia, a tylko pogorszą sytuację szpitali. Nie zależą też od jakości pracy, a jedynie od grupy zaszeregowania.
Jakie podwyżki dla lekarzy i pielęgniarek od lipca 2022 roku >>
Szpitale i przychodnie chcą nadal otrzymywać dodatek na maseczki i płyny do dezynfekcji >>
Informatyk, sekretarka z podwyżką, ale bez finansowania
Wiele szpitali publicznych finansowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia nie będzie w stanie sprostać oczekiwaniom płacowym grup zawodowych częściowo pominiętych w projekcie. Chodzi o referentów, statystyków, sekretarki i rejestratorki medyczne, pracowników kadr, księgowości, zaopatrzenia, sprzątaczki, salowe, pomoc laboratoryjną, pracowników centralnych sterylizatorni, informatyków oraz obsługę techniczną. . Zgodnie z projektem porozumieniu albo zarządzeniu określa się również zasady podwyższania wynagrodzenia osoby niewykonującej zawodu medycznego, tak aby wynagrodzenie dodatkowo uwzględniało wysokość wynagrodzenia odpowiadającą adekwatnemu średniemu wzrostowi wynagrodzenia w danym podmiocie w ustalonym okresie czasu. Tyle, że nie wiadomo skąd wziąć na nie pieniądze. Projekt przewiduje podwyżki dla personelu medycznego i działalności podstawowej w wysokości od 17 do 41 proc., czyli średnio o ok. 30 proc.
Czytaj też: Struktura personelu niemedycznego podmiotu leczniczego - komentarz praktyczny >
- Jestem załamany kolejnymi podwyżkami, bo wzrost wynagrodzenia salowej wyniesie średnio 600 zł, ale projekt nie wskazuje źródeł finansowania podwyżek dla pracowników niemedycznych - mówi Mariusz Paszko, dyrektor Zamojskiego Szpitala Niepublicznego w Zamościu. A jak zauważa Jakub Kraszewski, dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, personel działalności podstawowej z wymaganym wykształceniem poniżej średniej obecnie ma minimalne wynagrodzenie na poziomie 3 048 zł, a będzie miał 3 680 zł.
Ocena ryzyka zawodowego - salowa - WZÓR DOKUMENTU >
Czytaj też: Zmiany w wynagrodzeniach pracowników podmiotów leczniczych od 1 lipca 2022 r. >
- To więcej niż zarabiają osoby w działach kadr, księgowości, czy inni specjaliści. Zwykle mówi się o pielęgniarkach i lekarzach jako podstawie systemu, ale w obecnych czasach bez innych pracowników nie da się zarządzać szpitalem. Oni stanowią 15 proc. zespołu, zapewniają, że działają np. systemy komputerowe czy systemy wentylacji i dostarczania gazów medycznych. NFZ dostaje faktury, a szpital płatności, i rząd o nich zapomniał. Sekretarki medyczne dostały podwyżki, ale moja sekretarka, czy osoba zajmująca się rachunkowością też powinna. Rok temu o nich zapomniano, teraz są uwzględnieni, ale nie wiadomo skąd och podwyżki mają być finansowane - dodaje dyrektor Kraszewski.
Podwyżki muszą być zawarte w wycenie świadczeń
Władysław Perchaluk prezes Zarządu Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego zwraca uwagę, że szpital musi stanowić swego rodzaju jedność, musi działać wspólnie, a na leczenie pacjentów składa się praca wszystkich jego pracowników. W jego ocenie rząd nie powinien decydować o zarobkach kadry i administracji medycznej, a obecny problem wynagrodzeń przestałby istnieć dzięki racjonalnej wycenie świadczeń. Podobnie uważa Jakub Kraszewski.
- Jeżeli mają być kolejne podwyżki, to pieniądze powinny być wliczone w wycenę świadczeń medycznych - mówi Kraszewski. I zwraca uwagę na jeszcze jeden problem. - Nie może być tak, że wszyscy otrzymują podwyżki, bez względu na efektywność. Podwyżki w żaden sposób nie są powiązane z efektywnością, co jest kardynalnym błędem. Z pewnością spowodują natomiast wyrównanie wynagrodzeń w placówkach ochrony zdrowia - dodaje. I podaje przykład, mamy dwie pielęgniarki, instrumentariuszki, w dwóch szpitalach. W jednym, mało efektywnym, instrumentariuszka asystuje przy jednym zabiegu dziennie, w drugim efektywnym przy trzech. Obie jednak dostana taką samą podwyżkę, która wyrówna ich wynagrodzenia. To samo dotyczy innych pracowników. Np. lekarze w szpitalu, który wykonuje świadczenia ponad ryczałt, czyli więcej, i przyjmuje znacznie więcej pacjentów w poradniach specjalistycznych otrzymają takie same podwyżki i w konsekwencji podobne wynagrodzenia, jak ci, w szpitalu, w którym przyjmują mało pacjentów, a poradnie już o godzinie 13 świecą pustkami. – Dobrze, że dajemy podwyżki, to dobry trend, ale niedobrze, że uśredniamy wynagrodzenia w całym kraju, niezależnie od efektywności. Niestety, efektywnych szpitali nie będzie stać na podniesienie wynagrodzeń powyżej poziomu zaproponowanego w porozumieniu. Dlatego, że jeśli będą musiały one ponieść koszty nadwykonań tj. świadczeń wykonanych powyżej limitu określonego w ryczałcie z pewnością wygeneruje to straty i to uniemożliwi dodatkowe ponad standardowe regulacje. Natomiast placówki, które wykonają swój ryczałt np. w 80 proc. "zaoszczędzą na kosztach" niezrealizowanych świadczeń i będą mogły przesunąć i przesuną te strumienie na ewentualne dodatkowe podwyżki. Niestety część szpitali, które mają w zwyczaju nie kontrolowanie kosztów i notorycznie zadłużają się, uruchomi dodatkowe środki na ekstra podwyżki, walcząc o pracowników i brnąc dalej w zadłużenie. Do takiego działania zachęca Orzeczenie Trybunału, przerzucające odpowiedzialność za generowane długi z zarządów szpitali na państwo czyli podatników. Wniosek jest prosty dodatkowe finansowanie wynagrodzeń musi być powiązane z wyceną świadczeń oraz oceną ich realizacji w aspekcie ilościowym i jakościowym – tłumaczy Kraszewski.
Andrzej Mądrala, członek Rady Pracodawców RP, przewodniczący Platformy Zdrowie też uważa, że nowa wycena taryf powinna faktycznie pokryć koszty osobowe oraz kolejne wzrosty wynagrodzeń w kolejnych latach uwzględniające inflację. - Od rzetelności taryfy zależy czy pozwolą one zapewnić pracodawcom pokrycie kosztów wynagrodzeń i prowadzenie efektywnej polityki personalnej. A dziś z jednej strony dostajemy tzw. dodatek inflacyjny w wysokości 4,5 proc., a z drugiej odbiera nam się tzw. 3 proc. dodatek na środki ochrony osobistej i podwyższa wynagrodzenia minimalne niektórym grupom o 20 proc. - kwituje Mądrala.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.