- O godz. 15 potkanie Komitetu Protestacyjno-Strajkowego Medyków z Panem Ministrem Adamem Niedzielskim - poinformował na Twiterze Wojciech Szaraniec, przewodniczący Porozumienia Rezydentów przy Ogólnopolskim Związku Zawodowym Lekarzy. Godzinę wcześniej podczas konferencji prasowej w Karpaczu Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, przedstawicielka Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego Ochrony Zdrowia mówiła, że nie ma dialogu z medykami, rozmowy odbywają się tylko na warunkach Ministerstwa Zdrowia i NFZ, a to jest monolog. W trakcie konferencji okazało się, że jednak dojdzie do spotkania ministra z protestującymi medykami. Spotkanie rozpoczęło się ok. godz. 15.15. O godz. 16.15 Komitet Protestacyjny poinformował, że nie otrzymał żadnych konkretnych propozycji rozwiązań w sprawie postulatów. Zatem sobotni protest się odbędzie. Ministerstwo Zdrowia zaś po spotkaniu napisało, że czeka na przedłożenie postulatów. Artur Drobniak, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej, przedstawiciel Komitetu, wytyka, że jego członkowie czekali w Karpaczu dwa dni na spotkanie z ministrem, to zostało zwołane na ostatnią chwilę, gdy nie było już w mieście wszystkich.
Konkretów brak, ministerstwo czeka na postulaty
- W imieniu ministra zdrowia Adama Niedzielskiego dziękujemy przedstawicielom Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego Ochrony Zdrowia za przyjęcie zaproszenia na dzisiejsze spotkanie. Zgodnie z rozmową czekamy na przedłożenie postulatów. Jutro kontynuacja rozmów - poinformowało Ministerstwo Zdrowia na swoim profilu na Twitterze po spotkaniu. - Postulaty, które padły na spotkaniu, są na tyle ogólnikowe, że resort nie może określić, ile kosztowałaby ich realizacja. Minister Adam Niedzielski poprosił o skonkretyzowanie ich i przesłanie dzisiaj do godz. 22.00. Jeśli mamy rozmawiać, potrzebne są konkrety, które można przełożyć na koszty. – powiedział w czwartek PAP rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz. Wówczas w trybie pilnym przeprowadzi szacunki kosztowe i w piątek będzie możliwość powrotu do rozmów.
Prośba o przedstawienie postulatów jest o tyle dziwna, że po raz pierwszy zostały one sformułowane już 2 sierpnia. To wówczas w siedzibie Naczelnej Izby Lekarskiej odbyło się spotkanie przedstawicieli samorządów zawodów medycznych oraz przedstawicieli związków zawodowych zrzeszonych w branży ochrony zdrowia na którym powołano Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy i przedstawiono siedem postulatów:
- Pilne spotkanie z premierem
- Natychmiastowa zmiana ustawy o wynagrodzeniach.
- Natychmiastowe zrównanie wynagrodzeń medyków do średniej Unii Europejskiej.
- Rządzie! Płać realnie za leczenie, a nie po przecenie!
- Nie róbcie z medyków urzędników – STOP BIUROKRACJI!
- Nie ma medyków – nie ma leczenia. Same łóżka nie leczą!
- Pacjencie, chcemy żebyś był bezpieczny! Bezpieczeństwo medyka = bezpieczeństwo pacjenta.
Od tego momentu postulaty te były wielokrotnie prezentowane w publicznych wystąpieniach, choć nie padło o ile mają wzrosnąć wynagrodzenia. I dlatego w trakcie czwartkowych rozmów nie padły żadne propozycje. W czwartek wieczorem Krzysztof Bukiel z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy napisał, że pierwszym krokiem, który powinien podjąć rząd, „gestem dobrej woli” i sprawdzianem wiarygodności deklaracji o chęci dialogu ze środowiskiem medycznym powinno być natychmiastowe przyjęcie na wstępie senackich poprawek do ustawy o płacach minimalnych w podmiotach leczniczych – w zakresie tzw. współczynników pracy dla poszczególnych zawodów. Krzysztof Bukiel jednak nie jest członkiem Komitetu protestacyjnego. A ten ok. 22 przesłał swoje postulaty do MZ. Tuż po pierwszym spotkaniu z ministrem Komitet Protestacyjno-Strajkowy Ochrony napisał na Twitterze: Nie otrzymaliśmy żadnych KONKRETNYCH propozycji rozwiązań w sprawie postulatów Komitetu protestacyjno-strajkowego. - Domagaliśmy się zorganizowania jutro w Warszawie spotkania wszystkich przedstawicieli Komitetu z Premierem Morawieckim i Ministrem Niedzielskim. Nasza obecność w tym spotkaniu uwarunkowana jest obecnością Premiera - dodał. Do kolejnego spotkania ma dojść w piątek w Warszawie. Jak jednak podkreśla Krystyna Ptok przedstawiciele Komitetu pojawią się na nim pod warunkiem, że będzie na nim premier. Jak ustaliło Prawo.pl minister prosił o odwołanie protestu, ale nic na to nie wskazuje. Choć Komitet przesłał swoje postulaty, to nie wpływa to na zmianę emocji i wszystko wskazuje, że protest w sobotę 11 września jest aktualny. Komitet zachęca do licznego udziału wszystkich pracowników ochrony zdrowia i pacjentów. Około godz. 13 z kolei odbyła się konferencja przedstawicieli Komitetu, na którym tłumaczyli dlaczego protestują.
Gdyby ministerstwo nas słuchało, nie byłoby protestów
Krystyna Ptok mówiła, że chociaż minister zdrowia przekonuje, że prowadzi dialog z medykami, to faktycznie nie prowadzi rozmów z przedstawicielami organizacji, które zawiązały Komitet. Wspomniała, że na rozmowy został zaproszony mały związek reprezentujący garstkę diagnostów laboratoryjnych. Co ważne podkreśliła, że gdyby rząd słuchał OZZPiP podczas prac w Radzie Dialogu Społecznego nad ustawą podwyższającą minimalne wynagrodzenia, z pracy nie odeszłoby 30 proc. ratowników medycznych. - Staraliśmy się już wcześniej zwracać uwagę na sytuację, że ustawa o najniższych wynagrodzeniach nie przełoży się na wzrost płac pracowników na umowach kontraktowych. Od wiosny wnioskujemy do premiera i prezydenta o spotkanie i rozpoczęcie z nami rozmów. Do tej pory bez odpowiedzi.
Wczoraj minister oświadczył, że wszystko przeanalizowano i właśnie ustalono, że ustawa podniosła płace tylko pracowników na umowach o pracę. Ta analiza nie była potrzebna, my o tym mówiliśmy, ale głos związków zawodowych nie jest jednak słuchany -podkreślała. Jej zdaniem władza oczekuje, że będziemy bezkrytycznie przyjmować to, co nam narzuci. - Na to się nie godzimy. Nie doszło by do rezygnacji około 30 proc. ratowników z pracy, gdyby minister zdrowia i Fundusz słuchali, co mówiliśmy w czasie negocjacji siatki płac – zaznaczyła i dodała, że dlatego Forum Związków Zawodowych zrezygnowało z udziału w zespole trójstronnym RDS.
Ustawa o wynagrodzeniach dzieli medyków, odchodzą z publicznych placówek
Wszyscy przedstawiciele Komitetu podkreślali wielokrotnie, że ustawa o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia dzieli medyków. - Ustawa jest złym aktem prawnym, bo dzieli medyków. Dziś zostaliśmy obrażeni przez rzecznika resortu zdrowia, który stwierdził, że jesteśmy sfrustrowani, bo zabrano nam dodatki covidowe. Nie panie rzeczniku, nie dlatego. Jesteśmy sfrustrowani bo jesteśmy lekceważeni przez władze - mówiła przewodnicząca Ptok. O tym, że ustawa dzieli mówił też Artur Drobniak, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Dodał, że prócz medyków w proteście wezmą też udział zawody niemedyczne, które też zostały pominięte przy podwyżkach. Przedstawił też kolejny z postulatów. Jest nim natychmiastowe zrównanie średnich wynagrodzenia do średnich zarobków medyków z Unii Europejskiej w relacji do średniej krajowej. - Przez to trwa nieustanny odpływ kadr z publicznej ochrony zdrowia do prywatnej lub do innych krajów. Jeżeli słyszymy niech jadą, niech zmienią zawód, to jadą i zmieniają zawód, jak ratownicy medyczni, a publiczna ochrona zdrowia upada. Albo ją dobijcie, albo ją ratujcie. My wam pomożemy – mówił Artur Drobniak. Zachęcił też medyków, aby wrócili do publicznej służby zdrowia. Polskie społeczeństwo się starzeje i będzie wymagało coraz więcej świadczeń, a co 8 lekarz w Polsce ma powyżej 70 lat.
Za mało pieniędzy na ochronę zdrowia, brakuje kadry
Wojciech Szaraniec zwrócił uwagę na niedofinansowanie ochrony zdrowia. Nakłady na ochronę zdrowia na przestrzeni ostatnich lat de facto spadają, bo nie uwzględnia się inflacji. Co prawda urosły o 12 proc, ale w tym samym czasie inflacja wyniosła 18 proc. W Polsce, według danych OECD, 6 proc. mieszkańców to osoby pracujące w ochronie zdrowia. W innych krajach europejskich jest to pomiędzy 10, a 15 procent, a w Skandynawii to 15 do 20 proc. Jesteśmy na szarym końcu Europy - mówił.
Podkreślał, że zależy im na tym, aby pacjent miał opiekę dobrej jakości, kolejki były mniejsze, ale wzrost zatrudnienia i wynagrodzeń musi nastąpić teraz. I stwierdził, że premier nie musi znać systemu, ale jego doradcy już tak. Tymczasem premiera Mateusz Morawiecki chwali się, że będą pieniądze na nowe łóżka. - Z samymi łóżkami to możemy burdel otworzyć, a nie klinikę - odpowiedział premierowi cytując fragment z filmu "Bogowie" o prof. Zbigniewie Relidze.
Prezes Krajowej Rady Fizjoterapeutów Maciej Krawczyk podkreślał, że medycy przyjechali tu dla pacjentów i, że od nich wymaga się w stosunku do pacjentów empatii. - Na jaką empatię nas stać w 14 czy 16 godzinie pracy? Czy my w ogóle jesteśmy bezpieczni dla pacjenta? - pytał retorycznie. Mówił, ze medycy umierają za wcześnie. - Opieka zdrowotne w Polsce kona. Albo ją wyleczcie, albo dobijcie – powiedział. Krystyna Ptok podkreśliła, że nie wystarczy dosypać pieniędzy, potrzebna jest jeszcze reforma. - Pytam, czy wszyscy medycy musieli odejść z pracy, żeby rządzący zrozumieli, że nie wystarczy dosypywać do systemu pieniędzy. Jest ogromna potrzebna reformy systemu, który pada na kolana - mówiła.
Dość papierologii
Szaraniec mówił, że kolejnym dużym problemem jest biurokracja. - Od 50 proc. do 80 proc. czasu podczas wizyty lekarskiej poświęca się na „abstrakcyjną” papierologię, zaświadczeniologię - mówił i pokazał przykład zlecenie na zaopatrzenie na wyroby medyczne, które liczy 4 strony. wniosek na pieluchomajtki. - My mówimy stop biurokracji. Nie mamy czasu zajmować się papierologią - argumentował i podarł ten wniosek.
Konferencja Komitetu miała się odbyć w Karpaczu o godz. 11. Komitet poinformowano jednak, że przedłużyła się konferencja w sali, w której mieli się spotkać z dziennikarzami. Przedstawiciele Komitetu odebrali to jako celowe działanie. W końcu konferencję zorganizowali później, na powietrzu.