Na każdą trudną sytuację w pracy można spojrzeć na dwa sposoby: racjonalny i negatywny. Częstym błędem jest przesadna reakcja na problem i używanie słów „nigdy” lub „zawsze”, np.  „zawsze jestem traktowany gorzej niż pozostali pracownicy”, „szef nigdy mnie nie słucha”. Rzeczywistość rzadko bywa czarno-biała, a w sytuacji stresu rzeczy tracą swoje prawdziwe proporcje i łatwo popada się w skrajności.

Przypisywanie innym osobom negatywnych etykietek i generalizowanie w oparciu o pojedynczą sytuację lub zdarzenie, to także typowa reakcja na stres: mówimy wtedy: „zachował się tak, bo taki po prostu jest”, „nie widziała tak oczywistej rzeczy, więc nie nadaje się do tej pracy”.

Podobnie jest z widzeniem rzeczywistości w czarnych barwach pod wpływem trudnej sytuacji lub problemu  i przyjęcie, że wszytko jest już przesądzone:  „pominięto mnie przy ostatnich podwyżkach, więc nie ma sensu podejmować już tego tematu z szefem”.  Z taką reakcją często idzie w parze niedostrzeganie pozytywnych aspektów lub ignorowanie ich i skupianie się wyłącznie na negatywnych stronach sprawy – „to już nie ma znaczenia, nie robi różnicy, wszystko stracone”.

Tymczasem racjonalne spojrzenie na problem polega na zakładaniu – mimo wszystko – dobrych intencji drugiej strony, pozytywnych rezultatów, nawet jeśli szanse są niewielkie. Znane powiedzenie – „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”  powinno pozwolić  dostrzec pozytywne aspekty trudnej sytuacji. Bardzo pomaga empatia – umiejętność wczucia się w sytuacje drugiej strony, nawet wtedy, gdy nie zgadzamy się z jej postępowaniem.

Warto też przyjąć zasadę zmieniania problemu w działanie. Podobno 40% rzeczy, o które się martwimy się w ogóle nie zdarza, 58% rzeczy o które się martwimy okazuje się mieć lepsze zakończenie niż przewidujemy i tylko 2% rzeczy, o które się martwimy, to rzeczy o które warto się martwić.


Opracowano w oparciu o „Obsługa klienta”, K. Leland, K. Bailey, wydawnictwo RM.