Rząd postanowił dostosować budżet państwa na 2020 r. do sytuacji związanej z wybuchem pandemii COVID-19. Autorem zmian jest Ministerstwo Finansów.

Jak wynika z komunikatu ogłoszonego po czwartkowym posiedzeniu rządu, wobec wybuchu COVID-19 podjęto działania służące ochronie miejsc pracy oraz  zapewnieniu bezpieczeństwa finansowego i zdrowotnego obywateli. Celowi temu służyła przede wszystkim Tarcza Antykryzysowa i Finansowa. Dzięki temu udało się uniknąć przerwania łańcuchów dostaw, masowych upadłości i utraty płynności przez przedsiębiorstwa, a tym samym znacznego wzrostu bezrobocia i dramatycznego pogorszenia się sytuacji dochodowej gospodarstw domowych. W rezultacie działań rządu skala załamania PKB w Polsce w II kwartale 2020 r. była zdecydowanie mniejsza, a zakładana, prognozowana siła odbicia w III kwartale br. będzie odpowiednio większa.

Dochody i wydatki budżetu państwa

Przyjęty projekt nowelizacji przewiduje, że w 2020 r. dochody budżetu państwa będą niższe od zaplanowanych w ustawie budżetowej na 2020 r. o 36,7 mld zł i wyniosą 398,7 mld zł. Wydatki budżetu państwa zostały z kolei zaplanowane na 508,0 mld zł, co oznacza, że będą one wyższe o 72,7 mld zł od przewidzianych w ustawie budżetowej na 2020 r. Deficyt budżetu państwa ma wynieść 109,3 mld zł, wobec zakładanego zerowego deficytu w ustawie budżetowej na 2020 r.

 

Dane makroekonomiczne do poprawy

Skorygowano także dane makroekonomiczne. W całym 2020 r. PKB ma się obniżyć o 4,6 proc., wobec wzrostu o 4,1 proc. rok wcześniej i wzrostu 3,7 proc. zakładanego w ustawie budżetowej na 2020 r. Przeciętne zatrudnienie obniży się o 2,4 proc. (wobec wzrostu o 1,5 proc. w 2019 r. i 0,5 proc. zakładanych w ustawie budżetowej na 2020 r.), w tym w sektorze przedsiębiorstw o 2,0 proc. Na koniec roku przewiduje się wzrost bezrobocia do 8 proc., z 5,2 proc. na koniec 2019 r. oraz 5,1 proc. założonych w ustawie budżetowej na 2020 r.

Rząd przewiduje ponadto wzrost płac w gospodarce narodowej o 3,5 proc. (wobec 7,2 proc. w 2019 r. i 6,0 proc. zakładanych w ustawie budżetowej na 2020 r.), a w sektorze przedsiębiorstw o 3,0 proc. Przeciętna inflacja powinna zaś zwiększyć się do 3,3 proc., wobec 2,3 proc. rok wcześniej oraz 2,5 proc. zakładanych w ustawie budżetowej na 2020 r.

 

Cena promocyjna: 53.1 zł

|

Cena regularna: 59 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Jak tłumaczy rząd, nowelizacja ustawy budżetowej na 2020 r. jest konieczna, jednak jej celem jest nie tylko aktualizacja najważniejszych parametrów budżetowych i makroekonomicznych. W odróżnieniu od nowelizacji dokonywanych w latach poprzednich, stanowi ona kolejny instrument rządu wykorzystywany do nadania nowego impulsu dla rozwoju polskiej gospodarki, aby mogła ona jak najszybciej wrócić na ścieżkę wzrostu. W tym celu zdecydowano m.in. o zwiększeniu wydatków budżetu państwa w stosunku do pierwotnych zapisów ustawy budżetowej na 2020 r.

Rząd zapewnia także, że dzięki jego działaniom, sektor finansów publicznych pozostaje bezpieczny i stabilny. Podkreśla, że jest to możliwe poprzez prowadzenie odpowiedniej polityki budżetowej mającej na celu wspieranie wzrostu gospodarczego w ramach ograniczeń wynikających z prawa krajowego i unijnego.

Nowelizacja ustawy budżetowej ma wejść w życie z dniem następującym po dniu ogłoszenia.

Zobacz również: Sejm przyjął wykonanie budżetu państwa za 2019 rok >>

Znaczący wzrost wydatków, które nie są sprecyzowane

Marcin Luziński, ekonomista Santander Banku, podkreśla jednak, że do lipca wydatki budżetowe wzrosły tylko o 18,5 mld zł rok do roku, co oznacza, że w okresie sierpień-grudzień rząd chce wydać 256 mld zł wobec 181 mld zł w analogicznym okresie 2019 r. To więcej o 75 mld zł, niż w tym samym czasie zeszłego roku. Zdaniem eksperta, trudno stwierdzić, na co rząd chce przeznaczyć te środki, skoro dotychczas wydatki związane z epidemią (ok. 130 mld zł) były realizowane niemal w całości poza budżetem centralnym, a pakiet antykryzysowy został już w znacznej części wykorzystany. Według Luzińskiego, albo więc rząd chce mieć dużą "zakładkę" na wypadek konieczności uruchomienia drugiego pakietu, albo planuje przesunięcie wydatków z 2021 r. na ten rok, by w przyszłych latach łatwiej dojść do lepszych wskaźników fiskalnych.

Jak z kolei podkreśla dr Sonia Buchholtz, ekspertka Konfederacji Lewiatan, tegoroczny deficyt będzie oscylował wokół 5 proc. PKB.

Jej zdaniem, ten wynik byłby jeszcze gorszy, gdyby doliczyć do niego wyniki funduszy celowych - w szczególności Funduszu na rzecz Przeciwdziałania COVID-19 oraz tarcz antykryzysowych. Rzeczywisty wynik funduszy celowych będzie zależny od skali udzielonego i umorzonego wsparcia (oraz metodologii ich zapisu). Oprócz funduszy celowych, deficyt finansów publicznych powiększają sektory samorządowy i ubezpieczeń społecznych.

- Oznacza to, że zadłużenie, jakie polskie państwo na siebie bierze, będzie wymagało również pomysłu, jak z tego (ocierającego się o limity konstytucyjne) długu wyjść. Budżet 2021 będzie swoistym testem w dwóch kwestiach. Po pierwsze, czy rząd widzi ryzyko szoków sektorowych (dane statystyczne wyraźnie dowodzą, że niektóre branże będą miały bardziej pod górkę niż inne). Po drugie, jak rząd widzi zdolność do generowania dochodów umożliwiającą spłatę zadłużenia. Nie będzie to możliwe bez transformacji gospodarki - w istotnym stopniu indukowanej dostępnością środków europejskich. Od strategii inwestycyjnej państwa zależeć będzie to, czy uda się wrócić na ścieżkę szybkiego długookresowego wzrostu i przekonać podmioty prywatne, że inwestowanie w rozwój firm się zwróci - zauważa dr Sonia Buchholtz.