Rząd przyjął w czwartek projekt budżetu na 2012 r. Zakłada on, że deficyt nie przekroczy 35 mld zł, dochody budżetu wyniosą 292,7 mld zł, zaś wydatki nie będą wyższe niż 327,7 mld zł. Projekt budżetu na 2012 r. skonstruowano przy założeniu wzrostu PKB o 4 proc. i inflacji średniorocznej o 2,8 proc. Bezrobocie na koniec przyszłego roku ma wynieść 10 proc.
"Rząd zakłada przyjęcie budżetu przed przewodnictwem w Radzie UE, po to tylko, by w trakcie kampanii parlamentarnej kandydaci PO nie mówili o sprawach, które dotyczą Polski i Polaków, tylko zachwycali się kolejnymi spotkaniami premiera Tuska z dostojnikami europejskimi" - ocenił Wikiński.
W jego opinii, założenia do projektu ustawy budżetowej są "bardzo optymistyczne". "10-proc. wysokość bezrobocia na rok 2012 najprawdopodobniej zakłada exodus Polaków do Austrii i Niemiec po otwarciu rynku pracy" w tych krajach (od początku maja br. - PAP) - ironizował polityk Sojuszu.
Za zbyt optymistyczne Wikiński uważa także założenie 2,8-proc. inflacji w 2012 roku. "Podwyżki dla nauczycieli na poziomie 2,2 proc. nawet nie zrekompensują wzrostu inflacji, a premier z uśmiechem mówi, że nauczyciele mają 50-proc. podwyżki liczone do roku 2007 roku" - mówił.
W opinii Wikińskiego, minister finansów Jacek Rostowski "jest politykiem i ma zadanie do wykonania". "Chce uchwalić ustawę budżetową i dopchnąć ją kolanem, a po wyborach będzie kolejna nowelizacja ustawy budżetowej" - uważa Wikiński.
Dodał, że "ta taktyka była stosowana przez PO zarówno w wyborach do Parlamentu Europejskiego, jak i w wyborach prezydenckich". "Mamy do trzech razy sztuka" - stwierdził polityk SLD. (PAP)