"Prognozowany wzrost PKB w 2014 r. na poziomie 2,5 proc. będzie dość trudny do osiągnięcia. Jeśli ten rok będzie bardzo słaby, to oczywiście baza wzrostu PKB w tym roku będzie niska dla przyszłorocznego wzrostu i dzięki temu statystycznie - ale nie fundamentalnie - będzie można ten cel osiągnąć. Dzisiaj nie ma przesłanek do tego, by można powiedzieć, że polska gospodarka jest silna w taki sposób, by osiągnąć w przyszłym roku 2,5 proc. wzrostu PKB. Myślę, że polska gospodarka ma szansę osiągnąć wzrost PKB na poziomie 2 proc.
Zakładana przez rząd inflacja na poziomie 2,4 proc. jest również zbyt wysoka. To jest technika, którą często stosuje się przy założeniach do budżetu na kolejne lata. Wysoki wskaźnik inflacji wbrew pozorom działa na korzyść budżetu; powoduje, że wpływy do budżetu są większe, bo inflacja zwiększa ceny, a więc od tych cen podatki są automatycznie wyżej szacowane.
Wzrost inwestycji na poziomie 4,4 proc. jest możliwy, pod warunkiem, że gospodarka rzeczywiście ruszy.
Największe moje obawy budzi spożycie w wysokości 1,6 proc. Na dzień dzisiejszy widać wyraźnie, że gospodarstwa domowe wstrzymują się z wydatkami konsumpcyjnymi. Założenie dotyczące spożycia jest zbyt optymistyczne, tym bardziej że rząd zakłada osiągnięcie wzrostu spożycia przy spadku zatrudnienia.
Mam też poważne wątpliwości, czy uda się osiągnąć w przyszłym roku import na poziomie 4,9 proc., ale mniejsza dynamika importu będzie działała na wzrost PKB.
Wzrost przyszłorocznej płacy minimalnej do 1680 zł to rozsądny kompromis między żądaniami związków zawodowych i możliwościami pracodawców. Szybszy wzrost najniższego wynagrodzenia zwiększyłby bezrobocie i zatrudnienie w szarej strefie".
dol/ drag/
Zobacz także:
Rząd określił założenia do budżetu na 2014 r. >>>
Tusk: 2,5-proc. wzrost PKB w 2014 r. jest prawdopodobny >>>