To budżet, który bazuje na doraźnych oszczędnościach. Minister finansów dostał potężną ulgę w postaci OFE, o która walczył - 12 mld zł. Biorąc to po uwagę, spodziewałbym się większego spadku deficytu niż to, co zostało zaprojektowane w ustawie budżetowej na 2012 r.
Budżet nie różni się od minionych budżetów, ale są w nim oszczędności w stosunku do poprzednich lat, nawet spore. Nie jest łatwo przeprowadzać tego typu oszczędności. Ale chodzi o ich trwałość. Jeżeli są to oszczędności typu: wstrzymanie indeksacji płac, jest to oszczędność, którą się da utrzymać tylko do czasu, kiedy pracownicy jej nie wymuszą.
Minister finansów będzie próbował narzucić ograniczenia samorządom - nie wiemy, na ile da się to przeprowadzić w sensie konstytucyjnym.
Widzę dość dużą przepaść między tym, co jest zaproponowane, a perspektywą obietnicy, która złożyliśmy Komisji Europejskiej - trwałego ograniczenia deficytu sektora publicznego i zejścia poniżej 3 proc. PKB w 2012 r. Wydaje mi się, że ten budżet - to za mało działań w stosunku do potrzeb.
Istnieje ryzyko, że wzrost PKB może być wolniejszy niż zakłada rząd. Możliwe, że inflacja jest niedoszacowana. Z punktu widzenia krótkookresowego nie widzę jednak problemów z realizacją budżetu. (PAP)