Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", stawka nowego podatku ma wynosić 1–1,5 proc. obrotu. Jednocześnie jednak ma być ona uwzględniana przy rozliczaniu podatków dochodowych. Dla przykładu: jeśli sklep przez rok odda fiskusowi 10 mln zł naliczonych od obrotu, a należny od niego podatek dochodowy będzie wynosił 11 mln zł, wówczas będzie musiał dopłacić tylko 1 mln.

 Według wyliczeń Ministerstwa Finansów, gdyby stawka wyniosła 1 proc., budżet dostawałby 2,5 mld zł rocznie (a właściwie przez jeden rok, bo liniowy podatek ma być rozwiązaniem przejściowym, obowiązującym tylko w 2017 r.). To dużo więcej, niż miało wpłynąć do państwowej kasy z zakwestionowanego przez Komisję Europejską podatku progresywnego. Rząd planował, że będzie to 1,5 mld zł.

Oficjalnie resort finansów stoi z boku i obserwuje działania posłów PiS. – To pomysł zespołu parlamentarnego. Bez zgody rządu nie zostanie uruchomiony. Ale gdyby miał być uruchomiony, to dotychczasowe doświadczenia i analizy wskazują, że powinien iść w kierunku proponowanym przez posłów – komentuje ideę nowej wersji podatku wiceminister Wiesław Janczyk.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna / Autorzy: Marek Chądzyński, Grzegorz Osiecki