"Inwestorzy oczekują na posunięcia Europejskiego Banku Centralnego. Na rynku spekuluje się, że szef ECB ma ogłosić program dodatkowego skupu obligacji zagrożonych krajów PIIGS (Portugalii, Irlandii, Włoch, Grecji i Hiszpanii - PAP), aby uspokoić nastroje na tamtejszych rynkach długu" - stwierdził analityk DM BOŚ Marek Rogalski.
Dodał, że interwencyjny zakupy obligacji przez ECB wsparłyby kurs euro, zwłaszcza w relacji do szwajcarskiego franka, co w efekcie mogłoby potanić franka do ok. 3,60 zł.
O godzinie 12 za franka trzeba płacono na rynku walutowym 3,64 zł, za euro 4,03 zł, a za dolara 2,83 zł. Wczoraj kurs szwajcarskiej waluty ustanowił historyczny rekord - 3,74 zł, tyle kosztował frank rano jeszcze przed interwencją banku centralnego Szwajcarii (SNB).
SNB obniżył stopy procentowe niemal do "zerowego" poziomu oraz zapowiedział zwiększenie płynności na rynku. W efekcie kurs franka się osłabił się wobec innych walut.
Dziś w nocy na podobny krok zdecydowali się Japończycy. "Tak samo jak Szwajcarów martwi przewartościowany frank, tak Japończyków niepokoi mocny jen. Dlatego w nocy Bank Japonii zdecydował się interweniować na rynku jena. Była to pierwsza interwencja od marca bieżącego roku, gdy Bank Japonii interweniował wspólnie z innymi bankami centralnymi, żeby przeciwdziałać umocnieniu japońskiej waluty po trzęsieniu ziemi" - powiedział analityk X-Trade Brokers Marcin Kiepas.
Za dolara ok. 12 płacono 80,19 jenów, a za euro 114,08.
Kiepas dodał, że determinacja japońskich decydentów wydaje się być znacznie większa, niż Szwajcarów. Bank Japonii jednocześnie zdecydował o zwiększeniu funduszu na zakup aktywów i przeprowadzaniu operacji rynkowych do 15 bilionów jenów z wcześniejszych 10 bilionów jenów. "Szanse na skuteczność podjętych działań wydają się większe, niż w przypadku franka" - ocenił Kiepas.
"Bardzo prawdopodobne jest, że Bank Japonii będzie aktywny także podczas dzisiejszej sesji europejskiej i amerykańskiej, aby przeciwdziałać w przypadku ponownego umacniania się jena" - stwierdził analityk TMS Brokers Przemysław Gerschmann.
Dodał, że choć obie interwencje – szwajcarska i japońska – można uznać za udane, to o pełnym sukcesie będzie można mówić, jeżeli bankom centralnym uda się odwrócić trend w dłuższym terminie. "Przeciw sobie mają rosnący popyt na bezpieczne aktywa w skali globalnej oraz coraz większy napływ kapitału spekulacyjnego. Oba kraje dały wyraźny sygnał, iż będą walczyć z panującym trendem, stąd możemy spodziewać się dalszych kroków w celu osłabienia franka i jena" - powiedział Gerschmann.
Zdaniem Kiepasa, obserwowana aktywność Banku Japonii i SNB w sposób naturalny zwiększa emocje na rynku przed czwartkowymi posiedzeniami Banku Anglii i Europejskiego Banku Centralnego. "W obu przypadkach wprawdzie nie należy oczekiwać zmian stóp procentowych, ale istotne będą sugestie odnośnie tego, jak w przyszłości będzie kształtowała się polityka monetarna tych banków" - stwierdził analityk.(PAP)