Gdy w maju 2024 r. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, publicznie zapowiedziała, że kierowany przez nią resort analizuje dwa pomysły na skrócenie czasu pracy: 35-godzinny tydzień pracy lub wprowadzenie wolnych piątków i jednocześnie dodała, że łatwiejszym organizacyjnie rozwiązaniem byłaby redukcja o jeden dzień tygodnia pracy, na rynku pracy zapanowało poruszenie. Nie upłynęło dużo czasu od tej wypowiedzi, a w przestrzeni publicznej pojawiła się informacja o pierwszym urzędzie, który zaczął realizować tę zapowiedź w praktyce.

Czytaj również: Ilość godzin pracy planowana w systemie podstawowym>>

 

Na razie program pilotażowy

- Od 1 lipca w naszym urzędzie wdrożyliśmy siedmiogodzinny czas pracy, codziennie, przy założeniu, że w poniedziałki pracujemy do godz. 18:00. Tak naprawdę więc w poniedziałki pracujemy na zmiany – od godz. 7:00 do godz. 14:00 i od godz. 11:00 do godz. 18:00. Od 2 września, gdy skończy się już czas urlopowy i wakacyjny, urząd będzie pracował w godzinach od 8:00 do 15:00, a w poniedziałki od 8:00 do 18:00 – mówi serwisowi Prawo.pl Lucyna Gbiorczyk, kierownik gabinetu Prezydenta Miasta Leszno. Jak podkreśla, jest to program pilotażowy, który będzie trwał do końca września, i dopiero wtedy prezydent Grzegorz Rusiecki zdecyduje, czy praca w tym trybie będzie kontynuowana. – Na razie dane za lipiec są obiecujące. W porównaniu z lipcem 2023 r. efektywność działania urzędu nie pogorszyła się. Nie docierają do nas też formalne skargi od naszych mieszkańców, by nowe godziny urzędowania utrudniały im załatwianie spraw. Wręcz przeciwnie – wiele osób jest zadowolonych, że przywróciliśmy dłuższą pracę urzędu w poniedziałki, czego nie zrobiliśmy od razu po pandemii COVID-19 – podkreśla Lucyna Gbiorczyk. Zapewnia przy tym, że mimo zmiany wymiaru czasu pracy, zarówno wynagrodzenie, jak i wymiar urlopu wypoczynkowego pozostały bez zmian. 

Śledź w LEX zmiany w prawie istotne dla jednostek samorządu terytorialnego >

 

Wymiar czasu pracy

Zgodnie z obowiązującym art. 129 par. 1 kodeksu pracy czas pracy nie może przekraczać 8 godzin na dobę i przeciętnie 40 godzin w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy w przyjętym okresie rozliczeniowym nieprzekraczającym 4 miesięcy, z zastrzeżeniem art. 135-138, 143 i 144. W każdym systemie czasu pracy,  jak mówi par. 2, jeżeli jest to uzasadnione przyczynami obiektywnymi lub technicznymi lub dotyczącymi organizacji pracy, okres rozliczeniowy może być przedłużony, nie więcej jednak niż do 12 miesięcy, przy zachowaniu ogólnych zasad dotyczących ochrony bezpieczeństwa i zdrowia pracowników.

Czytaj też w LEX: Jak wydłużyć okres rozliczeniowy - poradnik krok po kroku >

Z kolei par. 3 stanowi, że rozkład czasu pracy danego pracownika może być sporządzony - w formie pisemnej lub elektronicznej - na okres krótszy niż okres rozliczeniowy, obejmujący jednak co najmniej 1 miesiąc. Pracodawca przekazuje pracownikowi rozkład czasu pracy co najmniej na 1 tydzień przed rozpoczęciem pracy w okresie, na który został sporządzony ten rozkład.

Natomiast w myśl art. 131 par. 1 k.p. tygodniowy czas pracy łącznie z godzinami nadliczbowymi nie może przekraczać przeciętnie 48 godzin w przyjętym okresie rozliczeniowym. Ograniczenie przewidziane w par. 1 nie dotyczy pracowników zarządzających w imieniu pracodawcy zakładem pracy (par. 2).

Zobacz też procedurę: Tworzenie rozkładów (harmonogramów) czasu pracy >

 


 

A jeśli nie skrócenie czasu pracy, to co?

Postanowiliśmy sprawdzić, co oznaczałoby w praktyce zmniejszenie wymiaru czasu pracy i czy w ogóle taka zmiana jest możliwa do wprowadzenia dla całego rynku, a przede wszystkim – czy faktycznie jest potrzebna. Krótko mówiąc – czy za Urzędem Miasta w Lesznie pójdą kolejne urzędy.

- Z punktu widzenia wójtów i burmistrzów raczej nie widzimy takiej możliwości – mówi Grzegorz Cichy, prezes Unii Miasteczek Polskich, burmistrz Proszowic, pytany o to, czy temat skrócenia wymiaru czas pracy jest podnoszony w samorządzie terytorialnym. – Skrócenie wymiaru czasu pracy jest bardziej możliwe w większych urzędach miejskich, zwłaszcza w dużych miastach niż w mniejszych ośrodkach, gdzie zatrudnionych jest kilkunastu pracowników – mówi Grzegorz Cichy. I dodaje: - Z punktu widzenia burmistrza uważam, że należałoby w pierwszej kolejności zmienić kodeks pracy. Bo dziś potrzebujemy większej elastyczności czasu pracy, możliwości pracy zdalnej, w nadgodzinach czy w dni świąteczne. Te zmiany są bardziej konieczne niż skracanie wymiaru czasu pracy z pięciu dni w tygodniu do czterech. Dziś, przy natłoku sprawozdawczości, jaka jest na nas nakładana i ogromu wniosków, przeróżnych dokumentów, jakie do nas wpływają, bardziej potrzebny jest nam jeden dzień w tygodniu bez obsługi interesantów, na pracę urzędniczą, wypełnianie procedur, porządkowanie i archiwizowanie dokumentów, niż jeden dzień wolny od pracy.

Sprawdź też w LEX: Jak powinna wyglądać organizacja czasu pracy urzędu? Czy wszystkie komórki organizacyjne muszą być obsadzone pracownikami (co najmniej jednym) w godzinach urzędowania? >

- To, że w urzędach zaczęto obniżać wymiar czasu pracy nie stanowi dla mnie zaskoczenia, biorąc pod uwagę to, co dzieje się w firmach, jeśli chodzi o pracę zdalną. Tam już kandydaci do pracy oczekują jednego dnia pracy zdalnej w tygodniu. Praca zdalna przestała już być benefitem, a stała się standardem. Już teraz, jeśli jest wykonywana np. w piątki, to chyba nikt nie ma wątpliwości, że ta praca nierzadko jest wykonywana w innym wymiarze czasu pracy niż przewidziane 8 godzin – mówi z kolei dr hab. Monika Gładoch, prof. UKSW, kierownik Katedry Prawa Pracy, radca prawny. I dodaje: - Wykonywanie pracy w układzie dobowym jest już dziś pewnym anachronizmem. Pytanie, czy nie powinniśmy zastanowić się nad tygodniowym wymiarem czasu pracy, a nie normą dobową. To wynika z ogólnego trendu, ale i zapewniałoby dużą elastyczność, aby praca mogła być wykonywana np. o godzinę dłużej jednego dnia, gdy jest dużo pracy do wykonania w firmie, a innego dnia, by można było pracować krócej.

Jak podkreśla prof. Gładoch, to nie byłaby jakaś nowość. Bo już dziś innym tego przykładem jest inny rozkład czasu pracy w upalne dni, kiedy w wielu urzędach jest skrócony czas pracy. W korporacjach ten mechanizm zastępuje praca zdalna – podkreśla prof. Monika Gładoch.

Czytaj też w LEX: Uprawnienia pracowników oraz obowiązki pracodawców w przypadku pracy podczas upałów >

Czytaj również: Czterodniowy tydzień pracy to socjalistyczna utopia i droga do problemów>>


Dla pracodawców skrócenie czasu pracy to wyższe koszty

Zdaniem Katarzyny Kameckiej, eksperta ds. prawa pracy Polskiego Towarzystwa Gospodarczego, firmy bardzo poważnie podchodzą do zapowiedzenia skrócenia wymiaru czasu pracy, analizując skutki takiej zmiany. – Prognozy są już prowadzone, bo firmy boją się, że ograniczy to ich konkurencyjność na rynkach międzynarodowych z uwagi na konieczność podniesienia cen usług czy towarów – mówi Katarzyna Kamecka. I wskazuje, że pracodawcy, mający system pracy zmianowy, będą zmuszeni wprowadzić większą liczbę zmian, a to z kolei będzie wiązało się z koniecznością zwiększenia etatów, a to oznacza dodatkowe koszty. – Tymczasem mamy kryzys demograficzny i nie mamy polityki migracyjnej, która zapewniłaby kadry – wskazuje Kamecka. I dodaje: - Mówimy tylko o tym, że Polacy są przemęczeni i że muszą pracować mniej. Tymczasem efektywność pracy zależy od modeli zarządzania oraz innowacyjnych rozwiązań. Te ostatnie nie są nawet na razie dostępne dla naszego rynku pracy. Na razie więc mówimy jedynie o jakiejś koncepcji.    

Czytaj też w LEX: Dodatkowe zatrudnienie - pracodawca nie może zakazać pozostawania w stosunku pracy z innym pracodawcą >