Firmy, dla których energia jest znaczącą pozycją w kosztach, zyskali ważny oręż w walce z przedsiębiorstwami obrotu, które w 2018 roku zaczęły im jednostronnie podwyższać ceny. To za sprawą Kancelarii Brysiewicz i Wspólnicy, która doprowadziła do unieważnienia blisko 70 proc. podwyżki ceny energii dla zakładu przemysłowego. Sąd Okręgowy we Wrocławiu zgodził się z ich argumentacją, że praktyka jednostronnej zmiany ceny obecna na rynku energii od wielu lat jest niezgodna z Kodeksem cywilnym.
- Wyrok ten jest niezwykle ważny dla branży, ponieważ daje przedsiębiorcom możliwość przeciwstawienia się podwyżkom niezależnie od rozwiązań ustawy „prądowej” – mówi Jan Sakławski, radca prawny, partner w kancelarii Brysiewicz i Wspólnicy, prowadzący tę sprawę. Eksperci nie mają wątpliwości, że to ważny wyrok. - To z pewnością ważne orzeczenie w kontekście licznych prób podejmowanych w 2018 r. przez przedsiębiorstwa obrotu, chcące przerzucić ryzyko wzrostu cen energii w całości na odbiorców – ocenia Radosław Wasiak, adwokat w kancelarii Wardyński i Wspólnicy.
Drastyczna podwyżka nie była uzasadniona
W pierwszej połowie 2018 roku dostawca energii podwyższył operatorowi dużego zakładu przemysłowego cenę energii o blisko 70 proc. Twierdził, że pozwala mu na to umowna klauzula, która dopuszczała zmianę cen w przypadku m.in.: zmiany przepisów prawa skutkujących wzrostem kosztów wpływających na wzrost kosztów energii. W takich przypadkach ceny ulegały automatycznej korekcie. Dostawca musiał jedynie wskazać zmiany przepisów stanowiących podstawę korekty. Klient zwrócił się do kancelarii o pomoc, bo podwyżka oznaczała dla niego ponad pół miliona złotych dodatkowych kosztów kwartalnie.
Kancelaria wezwała dostawcę do przedstawienia kalkulacji uzasadniającej tak znaczną podwyżkę. Ten jednak odmówił, zasłaniając się tajemnicą przedsiębiorstwa. Wówczas sprawa trafiła do sądu. W pozwie domagano się uznania oświadczenia o podwyżce za bezskuteczne. - Taka jednostronna zmiana umowy jest sprzeczna z przepisami Kodeksu cywilnego. I o ile zmiana ceny, nie jest wykluczona, to jednak musi być oparta o obiektywne przesłanki. Poza pozwem wnieśliśmy o zabezpieczenie na czas trwania sporu sądowego. Sąd przychylił się do „zakonserwowania” ceny energii po stawce poprzedzającej podwyższenie – tłumaczy mec. Sakławski, który reprezentuje firmę.
Dzięki temu firma mogła nadal płacić niższe rachunki. A 5 grudnia 2019 roku Sąd Okręgowy we Wrocławiu (sygn. X GC 624/19) uznał, że o ile ustalanie ceny w sposób kosztorysowy jest prawnie dopuszczalne, to musi się to odbywać na podstawie jasno określonych i weryfikowalnych kryteriów. Kwestionowana umowa już nie obowiązuje, ale gdyby wciąż wiązała sprzedaż następowałaby po pierwotnej stawce a postanowienie o możliwości zmiany stawki nie byłoby wiążące.
Stawki nie mogą być wzięte z sufitu
Bernadeta Kasztelan-Świetlik, radca prawny, partner w kancelarii GESSEL, zauważa, że skoro stawek nie weryfikuje żaden organ regulacyjny, to przedsiębiorca chcąc być uczciwym, powinien pokazać, co się składa na te 70 proc. Choć zaznacza, że co do zasady jednoznaczność tzw. klauzul modyfikacyjnych w sporach z konsumentami budzi wiele wątpliwości, to jednak muszą one określać w jakich warunkach umowa ulega zmianie. - Co prawda tu sprawa dotyczy dwóch przedsiębiorców, ale ich też dotyczą przepisy Kodeksu cywilnego. I jeśli sformułowania są zbyt ogólne, to sąd mógł je podważyć – dodaje mec. Kasztelan–Świetlik.
Wyrok Sądu Okręgowego nie dziwi też Radosława Wasiaka. – Często umowy zawierały bardzo ogólne sformułowania zezwalające sprzedawcy na zmianę ceny. Okoliczności, w których mogłoby dojść do jednostronnej zmiany w tak istotnym aspekcie nie były wystarczająco precyzyjne, co zdecydowanie naruszało równowagę stron umowy. W przypadku niejasności co do interpretacji postanowień umownych sąd najpewniej uznał, że powinny one być interpretowane na niekorzyść ich autorów, którymi w praktyce są właśnie sprzedawcy. Zasada taka powinna mieć szczególnie zastosowanie w przypadku, gdy takie postanowienie umowne nie było przedmiotem indywidualnych negocjacji pomiędzy stronami – ocenia mec. Wasiak.
Ceny energii mogą znowu zacząć rosnąć
Odbiorcy zwykle podpisują długoterminowe umowy sprzedaży, np. roczne czy dwuletnie. Przez ten okres cena energii powinna być zagwarantowana. W 2018 roku jednak ceny na Towarowej Giełdzie Energii zaczęły rosnąć, a sprzedawcy energii zaczęli podwyższać wysokość umówionych już cen. To wywołało spory. Częściowo miała im przeciwdziałać tzw. ustawa o zamrożeniu cen energii. Zgodnie z nią umowy na dostawy energii w 2019 r., jeśli zakładają wzrost cen w stosunku do poprzedniej umowy danego podmiotu, do 1 kwietnia 2019 r. powinny być skorygowane do poziomu z połowy 2018 r., z mocą od 1 stycznia 2019 r. Z tym, że dla średnich i dużych przedsiębiorstw dopłata do zużytej kilowatogodziny energii elektrycznej jest traktowana jako pomocy de minimis.
W tym roku jednak ustawa już nie działa, a prezes Urzędu Regulacji Energetyki znowu spodziewa się podwyżek. Jan Sakławski ostrzega, że sprzedawcy energii mogą zacząć aktualizować stawki po roku obowiązywania zamrożenia cen, a wówczas ścieżka wypracowana przez jego kancelarię może okazać się skuteczną bronią, zwłaszcza dla zakładów przemysłowych. I dodaje, że jego kancelaria prowadzi pięć podobnych spraw. W jednej dostawca najpierw podwyższył cenę o 60 proc., potem o 120 proc, a na koniec o o 200 proc. w stosunku do pierwotnej.
- Stawka jest kluczowym elementem umowy, gdyby odbiorca wiedział, że może tak wzrosnąć w trakcie trwania umowy, nie skorzystałby z oferty - mówi Jan Sakławski. A Radosław Wasiak dodaje, że niezależnie od orzeczeń korzystnych dla odbiorców energii powinni oni zwracać szczególną uwagę na zapisy dotyczące możliwości modyfikacji ceny przy zawieraniu długoterminowych umów sprzedaży energii.
Wyrok Sądu Okręgowego we Wrocławiu z 5 grudnia 2019 roku, sygn. X GC 624/19.