Lekarz został obwiniony o to, że w okresie od grudnia 2013 r. do września 2014 r., prowadząc leczenie urologiczne pacjenta nie dołożył należytej staranności. Miała ona polegać na nieposzerzeniu o cystoskopię diagnostyki incydentów krwiomoczu, które były zgłaszane przez pacjenta podczas wizyt. Lekarz został więc obwiniony o naruszenie art. 4 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz art. 8 Kodeksu Etyki Lekarskiej. Okręgowy sąd lekarski uznał go za winnego zarzucanego przewinienia zawodowego i ukarał karą nagany. Lekarz wniósł odwołanie, ale Naczelny Sąd Lekarski utrzymał w mocy orzeczenie sądu pierwszej instancji. Nie był to jednak koniec sporu, ponieważ wniesiono kasację.

Obwiniony miał prawo uczestniczyć w rozprawie

Główny zarzut dotyczył przeprowadzenia przez Naczelny Sąd Lekarski rozprawy odwoławczej pod nieobecność lekarza, co miało wpływ na wynik sprawy. Obrońca zgłosił wniosek o odroczenie rozprawy z uwagi na niemożność uczestnictwa w niej przez obwinionego. Fakt ten potwierdził załączonym do wniosku zaświadczeniem uprawnionego lekarza sądowego. Podkreślono też, że obwiniony chciał osobiście uczestniczyć w rozprawie odwoławczej. Sprawą zajął się Sąd Najwyższy, który orzekł, że kasacja była zasadna. Zgodnie bowiem z art. 117 par. 2 ustawy Kodeks postępowania karnego, czynności procesowej nie przeprowadza się, jeżeli osoba uprawniona do wzięcia w niej udziału, usprawiedliwiła należycie niestawiennictwo i wnosi o nieprzeprowadzanie czynności bez jej obecności.

Zobacz procedurę w LEX: Usprawiedliwianie nieobecności na rozprawie >

 

Cena promocyjna: 103.2 zł

|

Cena regularna: 129 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 129 zł


Wynika z tego, że sąd powinien przerwać lub odroczyć rozprawę, umożliwiając obwinionemu uczestnictwo w niej i osobistą realizację prawa do obrony. Tymczasem pomimo wniosku o odroczenie, przedstawienia zaświadczenia i wyraźnej deklaracji chęci uczestnictwa, Naczelny Sąd Lekarski procedował pod nieobecność obwinionego, czym postąpił wbrew art. 117 par. 2 uKpk. Organ ten uznał bowiem, że niestawiennictwo było usprawiedliwione, ale miał wątpliwości, czy wskazana w zaświadczeniu lekarskim jednostka chorobowa faktycznie stanowiła przeciwwskazanie do około miesięcznej niedyspozycji obwinionego. Ponadto stwierdził, że nieobecność nie powinna utrudniać procesu i można procedować bez uczestnictwa obwinionego, które uznał za nieobowiązkowe.

Czytaj także: NSA: Lekarz ze słabą znajomością języka musi się dokształcić >>>

Nie można domniemywać złej woli

Z takim stanowiskiem jednak nie zgodził się Sąd Najwyższy, który wskazał, że nie można domniemywać złej woli obwinionego i uzasadniać jego niestawiennictwa celowym dążeniem do wywołania obstrukcji procesowej. Szczególnie, że dotychczasowe zachowanie lekarza nie dawało ku temu podstaw. Jego niestawiennictwo na pierwszy termin rozprawy odwoławczej było zachowaniem jednostkowym. Wcześniej był on bowiem obecny na dwóch terminach rozprawy przez sądem pierwszej instancji, składał obszerne wyjaśnienia, ustosunkowywał się do zeznań świadków i nie podejmował działań zmierzających do zakłócenia procesu. Tym samym nie było podstaw do uznania, że zachowanie obwinionego zmierzało do uniemożliwienia prawidłowego toku postępowania.

 

To organy dyscyplinarne odpowiadają za postępowanie

Decydującego wpływu na ocenę tej sytuacji nie mógł też mieć fakt nieodległego upływu terminu przedawnienia przewinienia dyscyplinarnego. SN podkreślił bowiem, że to nie obwiniony, tylko organy dyscyplinarne odpowiadają za sprawne wszczęcie i prowadzenie postępowania. Mając powyższe na uwadze, orzeczenie Naczelnego Sądu Lekarskiego zostało uchylone. Ponadto z uwagi na to, że we wrześniu 2019 r. nastąpiło przedawnienie karalności przewinienia dyscyplinarnego, Sąd Najwyższy uchylił także orzeczenie okręgowego sądu lekarskiego i umorzył postępowanie dyscyplinarne.

Wyrok SN z 4 listopada 2020 r., sygn. akt I KK 112/20