O problemie wykorzystywania wizerunku lekarzy na większą skalę zaczęto mówić tak naprawdę już pod koniec 2023 roku. To wówczas prof. Michał Zembala, znany kardiochirurg, alarmował, że wykorzystano jego wizerunek do promowania tabletek rzekomo cofających zmiany miażdżycowe i wzmacniających serce. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku dra Michała Sutkowskiego. Kancelaria Sowisło Topolewski Kancelaria Adwokatów i Radców Prawnych, która reprezentowała obu medyków, złożyła wówczas zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Niestety, z danych i doświadczeń instytucji, które walczą z rozpowszechnianiem dezinformacji wynika, że ponad rok później sytuacja nie tylko się nie poprawiła, ale wręcz jest jeszcze trudniejsza.

Czytaj również: Znany lekarz w reklamie leku? To prawdopodobnie oszustwo

 

15 sekund nagrania do dowolnej manipulacji 

O szczegółach mówił w trakcie konferencji "Perspektywy e-zdrowia. Wyzwania dla systemu ochrony zdrowia w dobie cyberzagrożeń" (organizowanej przez Centrum e-Zdrowia) Michał Ołowski, członek Zakładu Biometrii w NASK. Jak podkreślił, wykorzystywanie skradzionych tożsamości w fałszywych reklamach w ostatnim czasie zdecydowanie się nasila. Cyberprzestępcy w takich sytuacjach często wykorzystują nie tylko autorytet znanego medyka, ale łączą przekaz z teoriami spiskowymi lub „przekazami podprogowymi”. Przykładowo, w reklamach pojawiają się hasła typu: „Tę metodę leczenia próbowały ukryć przed nami firmy farmaceutyczne”, „o tym leku milczą lekarze”. Wykorzystywane są przy tym nie tylko sylwetki medyków, ale także znanych aktorów czy prezenterów telewizyjnych, a fałszywe reklamy na pierwszy rzut oka wyglądają jak fragmenty wywiadów telewizyjnych czy wieczornych wiadomości. Zarówno twarz, jak i głos, pokazują dokładnie tę osobę, którą znamy, ale w rzeczywistości są to po prostu deepfake’i stworzone przy pomocy sztucznej inteligencji. – Do zastosowania tego typu narzędzi potrzebujemy tak naprawdę ust i głosu. Te dwa elementy nam wystarczą, aby stworzyć dowolny ruch warg, pasujący do danego nagrania, i do stworzenia tego typu materiału – zaznaczał ekspert.

Ołowski wyjaśnił, że są specjalne narzędzia, które pozwalają dostosować również barwę głosu, tak by nagranie wydawało się w miarę naturalne. – Wystarczy, że oszuści będą posiadać 15 sekund nagrania danej osoby, i mogą wykorzystać ten fragment do stworzenia modelu jej głosu. Aktorzy, artyści, prezenterzy telewizyjni, ale także lekarze są narażeni na wykorzystanie wizerunku w tego typu materiałach – zaznaczył ekspert.

Ołowski pokazał przykład fałszywej reklamy, w której wykorzystano wizerunek prof. Krzysztofa Bieleckiego, lekarza chirurga. Miał on rzekomo wychwalać „cudowny krem” na zapalenie stawów, podkreślając, że od lat „uporczywie” poleca go swoim pacjentom. Miał przy tym przekonywać, że uchroni to pacjentów od poruszania się na wózku inwalidzkim na skutek zwyrodnień stawów. Fałszywa reklama z wykorzystaniem lekarza pokazuje również, że tego typu przekazy często kierowane są wprost do osób starszych. Są one bowiem bardziej podatne na manipulację, ale też często przewlekle chore, przez co obietnice "cudownych" kuracji mają szansę do nich trafić. Sam prof. Bielecki mówił w mediach o wykorzystywaniu jego wizerunku – co ciekawe, również te fragmenty zostały wykorzystane przez oszustów do stworzenia kolejnych fałszywych reklam leków.

Czytaj w LEX: Kiedy zakaz reklamy leków jest zgodny z prawem UE? Omówienie wyroku TS z dnia 22 grudnia 2022 r., C-530/20 (EUROAPTIEKA) > >

 

Nieskuteczność technologicznych gigantów 

Michał Ołowski pokazał listę, którą stworzył na podstawie tego, co udało mu się samodzielnie znaleźć na Facebooku wyłącznie w listopadzie – i wyliczył, że do fałszywych reklam wykorzystano wizerunki 17 lekarzy, pięciu artystów i 10 prezenterów telewizyjnych. A to oczywiście zaledwie ułamek skali problemu. CERT Polska (działający w strukturach NASK, czyli Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej) opublikował niedawno raport, w którym przedstawił najnowsze dane na ten temat. Średnio 250 stron dziennie zespół ocenia jako szkodliwe dla użytkowników, a w samym 2023 roku zablokowano łącznie 80 tys. szkodliwych domen. Jednak, jak podkreślono, jedynymi podmiotami, które mogą skutecznie ograniczyć zasięgi oszustów są platformy reklamowe należące do gigantów technologicznych jak Meta (Facebook, Instagram) czy Google. A działania w tym zakresie pozostawiają wciąż sporo do życzenia. - Pomimo istnienia mechanizmów raportowania szkodliwych reklam, w praktyce platformy obsługują zgłoszenia z dużym opóźnieniem albo odrzucają je, szczególnie gdy zgłoszenia pochodzą od zwykłego użytkownika. W efekcie ciężar filtrowania treści przerzucany jest na zewnętrzne podmioty, takie jak dostawcy usług telekomunikacyjnych i zespoły CSIRT takie jak CERT Polska czy CSIRT KNF – podkreślono w analizie. Jak wyliczono, tylko w okresie od stycznia do listopada ub. roku ze 122 reklam, które zostały uznane przez CERT za oszustwo, jedynie 10 zostało usuniętych po skorzystaniu z mechanizmu „Zgłoś reklamę”, którą oferuje Facebook.

Eksperci wskazują, że mechanizm fałszywych reklam o „cudownych” lekach jest bardzo podobny do tego, który wykorzystuje się przy oszustwach związanych z inwestycjami. Zdarza się, że, oprócz wizerunku lekarza lub celebryty, oszuści podszywają się pod strony rządowe, np. Ministerstwo Zdrowia.

NASK przedstawił w grudniu konkretne propozycje rozwiązań dla Mety, których wdrożenie pozytywnie wpłynęłoby na bezpieczeństwo użytkowników. Wskazano m.in.: konieczność sprawniejszego wykrywania szkodliwych treści (również w języku polskim), zatrudnienie polskojęzycznych moderatorów, blokowania użytkowników publikujących fałszywe reklamy i korzystanie z tzw. Listy Ostrzeżeń, która jest rzetelnym źródłem fałszywych witryn. Kierownictwo NASK zapowiedziało, że w okolicach marca sprawdzi i publicznie ogłosi, czy Meta w jakikolwiek sposób wprowadziła rozwiązania wpływające na bezpieczeństwo użytkowników. – NASK stoi na straży bezpieczeństwa użytkowników polskiego internetu. Potrzebujemy do tego współpracy ze strony właścicieli platform internetowych takich jak Meta. Oczekujemy, że przedstawione przez nas rozwiązania zostaną niezwłocznie wdrożone – podkreślił Radosław Nielek, dyrektor instytutu NASK.

Czytaj również: Cyberbezpieczeństwo w szpitalach wciąż na marginesie

Czytaj w LEX: Reklama produktu leczniczego > >

 

Reklama nie całkiem zabroniona, ale musi być etyczna  

Warto przypomnieć, że nowy Kodeks Etyki Lekarskiej, który obowiązuje od 1 stycznia br., znosi całkowity zakaz reklamy medyków, który obowiązywał do tej pory. Nie oznacza to jednak, że wszystkie przekazy będą dozwolone. Zgodnie z nowym art. 71 KEL lekarz jest uprawniony do posługiwania się informacjami o oferowanych usługach, z zastrzeżeniem, że sposób ich przekazania jest zgodny z zasadami etycznymi. Niedopuszczalne pozostaje natomiast wykorzystywanie autorytetu lekarza do promowania usług niezwiązanych z wykonywanym zawodem. Celem nowych przepisów było przede wszystkim to, by nie zabraniać lekarzom aktywności w social mediach w sytuacji, gdy mogą oni przekazywać odbiorcom wartościowe treści. – 20 lat temu nie było Twittera. Działalność naszych kolegów i koleżanek na tym swego rodzaju forum oraz w innych mediach społecznościowych wymaga ujęcia w nowelizacji – mówił o zmianach Artur de Rosier, przewodniczący Komisji Etyki Lekarskiej.

Zobacz również w LEX: Reklama szczepień kierowana do publicznej wiadomości > >

 

Przedsprzedaż
Kodeks Etyki Lekarskiej. Komentarz [PRZEDSPRZEDAŻ]
-20%

Cena promocyjna: 191.21 zł

|

Cena regularna: 239 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 191.21 zł