Samych zarejestrowanych znaków certyfikujących jest w tym momencie blisko 450, nie jest to zatem wciąż liczna grupa. Z kolei zarówno świadomość, jak i wymagania jakościowe odbiorców są coraz wyższe i tym samym rola unijnych znaków certyfikujących – jak subiektywnie prognozuję – może się w najbliższych latach zwiększać.

 

Znak certyfikujący, czyli jaki?

Słowem krótkiego wstępu, unijny znak certyfikujący służy do odróżniania (identyfikowania) produktów bądź usług, co do których właściciel znaku gwarantuje określoną cechę lub jakościowy parametr (np. rodzaj użytych materiałów, przebieg procesu produkcji itd.). Kupując produkt lub usługę oznaczoną danym znakiem, otrzymujemy zapewnienie, że posiadają one właściwości, z jakimi wiąże się użycie tego oznaczenia. Jest to specyficzna, odwrócona w stosunku do standardowej, sytuacja, w której uprawniony nie używa znaku dla identyfikacji jego produktów i usług. Przeciwnie, znaku używają podmioty trzecie, które po wcześniejszej weryfikacji spełniania określonych kryteriów przez ich produkt bądź usługę, zostają do tego legitymowane przez uprawnionego do znaku certyfikującego.

Zobacz również: Jak nie stracić prawa do znaku towarowego

Zobacz w LEX: Indywidualny znak towarowy znakiem certyfikującym. Glosa do wyroku TS z dnia 8 czerwca 2017 r., C-689/15 > >

 

Spór wokół oznaczeń wegańskich produktów

Kilka miesięcy temu Izba Odwoławcza EUIPO rozpatrywała sprawę o unieważnienie znaku towarowego UE na podstawie wcześniejszego znaku certyfikującego, a przedmiotem postępowania były następujące oznaczenia:

 

Unijne znaki certyfikujące

 

Pierwsze oznaczenie prawdopodobnie wszyscy już „gdzieś widzieliśmy”. Jest to dość popularne logo, określane jako „V-LABEL”, a służące do znakowania produktów wegetariańskich i wegańskich. Każdy produkt, na którym je znajdziemy, podlega wcześniejszej weryfikacji pod kątem jego wegetariańskiego lub wegańskiego składu. Właścicielem tego znaku jest szwajcarska spółka V-Label GmbH.

Z kolei zakwestionowany, późniejszy znak, to logotyp zgłoszony do ochrony przez niemiecką spółkę Vriendly e.V., m.in. dla licznych grup i rodzajów produktów spożywczych i suplementów diety.

Chociaż, w mojej ocenie, na pierwszy rzut oka oznaczenia są podobne lub przynajmniej (wymykając się na razie „znakowym” kryteriom) zakwestionowane oznaczenie wydaje się być w jakimś stopniu wzorowane na wcześniejszym znaku certyfikującym, to rozkładając ich porównanie na czynniki pierwsze, konkluzje mogą okazać się zupełnie inne.

Zobacz również: Żywność wegańska, czyli jaka

 

Zacznijmy od początku – czyli kryteria i zakres oceny

Zacznijmy zatem od tego, jak w ogóle podejść do oceny, w której punktem odniesienia jest znak certyfikujący. Tutaj akurat brak jest większych zaskoczeń, bo podobnie jak w przypadkach „standardowych”, również w sprawach unieważnieniowych z udziałem znaków certyfikujących, opartych na możliwości wprowadzenia w błąd, bierzemy pod uwagę:

  1. podobieństwo znaków,
  2. podobieństwo towarów i usług,
  3. możliwość wprowadzenia w błąd (gdzie kluczowym elementem jest także scharakteryzowanie zorientowanego odbiorcy.)

 

Jak z kolei rozumieć „możliwość wprowadzenia w błąd” w odniesieniu do znaków certyfikujących? Rozpatrując przedmiotową sprawę, Izba Odwoławcza przyjęła, że zachodzi ona w przypadku, gdy istnieje ryzyko stwierdzenia przez odbiorców, że towary lub usługi objęte spornym oznaczeniem pochodzą od osób legitymowanych przez właściciela znaku certyfikującego do korzystania z jego znaku.

Ze względu na to, że oba logotypy służą do oznaczania produktów spożywczych, zatem codziennego użytku, jako ich odbiorcę przyjęto ogół społeczeństwa, którego  poziom uwagi może wahać się od niższego niż średni do wysokiego. Zostało to uzależnione od konkretnego rodzaju towarów, częstotliwości ich zakupu przez odbiorcę i ich ceny.

 

Co do zakresu oceny, przyjęto, że nie mogą jej podlegać elementy opisowe zawarte w znaku certyfikującym. Artykuł 85 ust. 1 rozporządzenia w sprawie wspólnotowego znaku towarowego, który stanowi o podstawach odrzucenia zgłoszenia unijnego znaku certyfikującego, odnosi się bowiem między innymi do art. 42 rozporządzenia w sprawie wspólnotowego znaku towarowego, który to z kolei stanowi, że zgłoszenie znaku towarowego podlega odrzuceniu, jeżeli zachodzi bezwzględna podstawa odmowy na podstawie art. 7 rozporządzenia w sprawie wspólnotowego znaku towarowego. To zaś prowadzi nas do wniosku, że analogicznie jak w przypadku „zwykłych” znaków towarowych, tak również w przypadku znaków certyfikujących opisowość i brak odróżniającego charakteru są podstawą braku udzielenia ochrony. Tym samym, elementy pozbawione odróżniającego charakteru nie mogą być podstawą dla unieważnienia późniejszego znaku.

 

Jak podeszła do sprawy Izba Odwoławcza EUIPO?

Rozważając kwestię podobieństwa spornych znaków, Izba Odwoławcza skupiła się na następujących elementach:

Unijne znaki certyfikujące - tabela porównawcza

 

Izba Odwoławcza uznała, że oba oznaczenia, jeśli w ogóle uznać je za odróżniające, mają bardzo niski stopień odróżniającego charakteru.

Wcześniejszy znak w zasadzie jest stylizowaną literą V, poza tym nie posiada żadnych odróżniających elementów. Okrągłe tło czy inne proste figury geometryczne są elementami symptomatycznymi dla logotypów i nie mają odróżniającego charakteru per se. Co więcej, proste zobrazowanie rośliny jest niemal bezpośrednim nawiązaniem do produktów wegańskich i zamieszczone na produkcie spożywczym jest w taki sposób odbierane.

Podobnie zakwestionowany znak zbudowany jest wokół prostej, niestylizowanej litery V wpisanej w okrąg. Jest to pierwsza litera opisowego, znajdującego się pod nią słowa „vegan”. Z kolei adres domeny „vriendly.org” umieszczony w górnej części znaku zostanie przez odbiorcę powiązany z angielskim słowem „friendly”, czyli przyjazny i tym samym ma charakter jedynie zachwalający.

Również kolorystyka, choć powtarzalna w obu oznaczeniach, to jednak nie posiada samodzielnie odróżniającego charakteru i tym samym nie ma dla całościowej oceny istotnego znaczenia. Oba oznaczenia są zatem składowymi kilku elementów, które rozpatrywane rozłącznie nie mają charakteru odróżniającego lub mają go jedynie w niewielkim stopniu. Odróżniającego charakteru oznaczenia można upatrywać raczej w zestawieniu ze sobą pewnych elementów niż w którymś z nich samym w sobie. Jednocześnie, im niższy jest stopień odróżniającego charakteru, tym bardziej znacząca przy ocenie podobieństwa jest każda, choćby drobna różnica pomiędzy porównywanymi znakami. W przypadku omawianych oznaczeń, wzięto także pod uwagę „ogólne wrażenie” i charakter estetyki obu znaków. Pierwszy z nich ma charakter raczej subtelny i filigranowy – składa się z cienkich, zakrzywionych linii, nawiązując do naturalnego kształtu rośliny.

Sporny znak z kolei jest zbudowany na prostych, szerokich liniach i jest odbierany jako bardziej surowy. Wrażenie to wzmacnia jego prostokątny kształt i grube podkreślenia. Nie nawiązuje on w żaden sposób i nie budzi żadnego skojarzenia z roślinami czy elementami natury. Różna jest zatem „dynamika” obu oznaczeń. Zbieżności zachodzą jedynie w zakresie wykorzystania prostego kształtu litery „V” i żółto-zielonej kolorystyki, a to zdaniem Izby Odwoławczej za mało, aby uznać je za wystarczająco podobne. Inaczej sprawa mogłaby wyglądać przy wykazaniu renomy wcześniejszego znaku, co zresztą jego właściciel próbował zrobić, jednak bezskutecznie. Ostateczna konkluzja Izby Odwoławczej była zatem taka, że znaki nie kolidują ze sobą – nie wprowadzą odbiorców w konfuzję i mogą koegzystować na rynku bez żadnych istotnych ryzyk.

Czytaj w LEX: Znak  towarowy wspólny i gwarancyjny jako kategorie normatywne znaków towarowych > >

 

Cena promocyjna: 115.2 zł

|

Cena regularna: 144 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 105.12 zł


Czy rzeczywiście nie ma tutaj ryzyka wprowadzenia odbiorcy w błąd?

Nie sposób udzielić w pełni obiektywnej odpowiedzi. Moim jednak zdaniem fakt, że mamy do czynienia ze znakiem certyfikującym nie może być ignorowany i mimo wszystko, ma znaczenie dla dokonywanej oceny. Zauważmy, że spora część odbiorców zna lub przynajmniej kojarzy oznaczenie zielonej literki „V” w kształcie liścia na żółtym tle. Jeśli chociaż trochę nas to interesuje lub ma dla nas jakiekolwiek znaczenie, to wiemy też, że znajdujemy je na produktach wegetariańskich lub wegańskich.

Przywiązując zatem w swoich wyborach żywieniowych wagę do tego, czy dany produkt jest wegetariański lub wegański, ale jednocześnie robiąc zakupy nieco automatycznie w codziennym pośpiechu, szukamy na produkcie zielonego „V” na żółtym tle. Niekoniecznie przyglądamy się z uwagą, czy jest to „V” smukłe, czy bardziej toporne.

Czy zatem nie zgadzam się z oceną Izby Odwoławczej? Również nie do końca. Zgadzam się bowiem, że zabrakło wykazania renomy, które postawiłoby tę ocenę w diametralnie innym świetle – prawdopodobnie takim, jakie zasygnalizowałam powyżej.

Ewelina Bosek, radca prawny w kancelarii Markiewicz Sroczyński Mioduszewski

Zobacz również w LEX: O kilku zmianach w systemie ochrony znaków towarowych Unii Europejskiej > >