Ukształtowanie jednolitej linii orzeczniczej i wygrywanie przez konsumentów zdecydowanej większości spraw nie sprawiło, że banki zweryfikowały swoje nastawienie względem kredytobiorców i sporów frankowych. - W swojej praktyce nie spotkałem się z sytuacją, w której bank uwzględniłby zgłoszoną przez kredytobiorcę reklamację kwestionującą treść umowy kredytowej, skutkującą jej nieważnością. Banki cały czas - czy to na etapie przedprocesowym, czy procesowym stoją na stanowisku, że ich umowy są ważne i zgodne z prawem – mówi Wojciech Bochenek, radca prawny, Bochenek, Ciesielski i Wspólnicy Kancelaria Adwokatów i Radców Prawnych sp.k.

Czytaj: Wydział frankowy złapał oddech, pełnomocnicy zastanawiają się, co dalej>>

Z drugiej strony, banki chcąc zabezpieczyć się przed przedawnieniem kapitału kredytu, wzywają swoich kredytobiorców do jego zwrotu, a następnie wytaczają powództwo o zwrot, tak jakby umowa była nieważna.

- Mamy w tej sytuacji pewien paradoks i brak konsekwencji w strategii banku, który naraża się na poniesienie dodatkowych kosztów procesu. Aktualnie sądy powszechne rozstrzygają sprawy z powództwa banków, w których rozstrzygają o zasadności takich roszczeń oraz podniesionych przez konsumentów zarzutach, w tym zarzucie przedawnienia. W tym ostatnim punkcie linia orzecznicza dopiero się kształtuje, ale na rynku pojawiło się kilka wyroków, w których sądy uwzględniły zarzut przedawnienia roszczenia banku – tłumaczy Wojciech Bochenek.

ZAŁÓŻ BEZPŁATNE KONTO - artykuł dla użytkowników Moje Prawo.pl
Pozostało: 85% treści Dziękujemy, że tu jesteś! Jeżeli chcesz przeczytać cały artykuł, załóż BEZPŁATNE KONTO
lub zaloguj się
Zaloguj się!
Nie masz jeszcze konta na Moje Prawo.pl? Załóż konto