Jak to jest prowadzić biznes w Polsce, być podatnikiem? Czy prawo podatkowe ułatwia prowadzenie działalności, czy może jednak utrudnia?
Ocena jest bardzo trudna. Wszystko zależy od skali i rodzaju biznesu. Mały biznes musi znać mniej przepisów. Wystarczy zwykle, że ograniczy się do czerpania wiedzy ze strony internetowej ministerstwa finansów, z publikacji podatkowych, czy z informacji uzyskanych w swoim urzędzie skarbowym. I dobrze. Biznes służy przecież zarabianiu pieniędzy. Podatki płaci się niejako przy okazji, jako następstwo prowadzenia biznesu.
Nie trzeba znać przepisów prawa?
Podatnik musi oczywiście znać elementarne reguły prawa podatkowego. Szczegółowe rozwiązania najczęściej poznaje wtedy, kiedy jest kontrolowany, kiedy wchodzi w jakiś spór z fiskusem. Albo wtedy, kiedy dokonuje czynności, które budzą jego wątpliwości, kiedy nie wie, jak się zachować. Duży lub średni podatnik zwykle zatrudnia specjalistów finansowych, w tym podatkowych, którzy są biegli nie tylko w prawie podatkowym, lecz także w innych dziedzinach.
Takich sytuacji jest chyba dużo. Najwięcej wątpliwości pojawia się przecież przy okazji interpretowania przepisów.
Tak. Prawo podatkowe jest bardzo skomplikowane. Na ten problem trzeba jednak spojrzeć z dwóch perspektyw.
Jakie to perspektywy?
Pierwsza perspektywa to tzw. czynniki obiektywne. Rzeczywistość jest coraz bardziej skomplikowana, prawo musi nadążać za rzeczywistością.
Wiadomo jednak, że nie da się wszystkiego określić przepisami. Zawsze pozostanie jakaś sytuacja nieuregulowana wprost.
Oczywiście. To właśnie stanowi problem. Przede wszystkim dla polityków, którzy muszą znaleźć ten złoty środek między ogólnością a szczegółowością prawa podatkowego. Jeżeli prawo jest za ogólne, to pozwala na daleko idącą interpretację przepisów. Jakość i kierunek interpretacji są jednak uzależnione od polityki fiskalnej państwa w danym czasie, obecnie - dość represyjnej.
A ta druga przyczyna?
Jakość prawa podatkowego. Nie mogę powiedzieć, że prawo podatkowe jest dobre. Jest po prostu byle jakie. Jakość legislacji ulega niestety znacznemu obniżeniu. I ten proces się pogłębia. Remedium na to miała być wprowadzona do ordynacji podatkowej zasada in dubio pro tributario, która niestety prawie nie jest stosowana przez organy podatkowe.
Wracając do niskiej jakości - przykładem mogą być chociażby niedawno uchwalone przepisy o opodatkowaniu nieruchomości komercyjnych. Wynika z nich, że podatkiem dochodowym mają opodatkowane np. biurowce, czy duże obiekty handlowe.
Ten podatek ma być jednak płacony od wartości. Jest niby podatkiem dochodowym, ale akurat dochód nie będzie miał żadnego wpływu na jego wymiar.
Oczywiście, to tak naprawdę jest podatek majątkowy. Jakość tych przepisów jest tak niska, że przepisy jeszcze nie weszły w życie, a już budzą poważne wątpliwości interpretacyjne, w tym dotyczące możliwej dużej luki podatkowej. Niestety, za niską jakość prawa podatkowego negatywne konsekwencje ponosi podatnik, a nie parlamentarzyści, którzy to prawo stanowią. Luki prawne zaś to straty budżetowe, czyli nas wszystkich. Problemem jest dodatkowo niestabilność prawa podatkowego. Prawo zmienia się tak często, że zamiast zająć się biznesem, podatnik powinien siedzieć i studiować przepisy prawa podatkowego. Nie bez powodu w rankingach międzynarodowych wypadamy bardzo słabo.
Czy powinniśmy się jeszcze temu dziwić?
Ja się temu nie dziwię. Proszę zobaczyć, eksperci i to rządowi eksperci wskazują bardzo często na niekonstytucyjność przepisów, a one i tak wchodzą w życie. Nie da się stworzyć dobrego prawa, jeśli proces legislacyjny trwa parę godzin, albo jeśli pomija się procedury uzgodnieniowe. Jeśli przepisy są niskiej jakości, to nie mogą one dobrze funkcjonować. Muszą powodować luki, niejasności i potrzebę interpretacji. Niosą ryzyka zarówno dla podatników, jak i samego państwa.
A podatników pozostawia się samych sobie.
Podatnicy się boją. Stąd te tysiące wniosków o wydanie interpretacji podatkowych. Te interpretacje to jedyna forma polisy ubezpieczeniowej przed ryzykiem podatkowym, niestety coraz słabszej w funkcji ochronnej.
Tak chyba jednak nie powinno być.
Podatków nie trzeba kochać, trzeba je płacić. Nie może być jednak tak, że podatnik na co dzień ponosi tak wysokie ryzyko związane z rozliczaniem podatków. Nie może być tak, że kawa z mlekiem podlega takiej stawce VAT, a bez mleka to już innej.
Kawa na miejscu i na wynos to też dwie różne stawki VAT.
Kawa z ciastkiem i kawa bez ciastka to jeszcze inna historia. Przykłady można mnożyć niestety bez liku. Całe to skomplikowanie prowokuje do takiego organizowania i prowadzenia biznesu, żeby wysokość podatków ograniczać, a nawet nie płacić. Często takie zachowanie nazywane jest optymalizacja podatkową w negatywnym znaczeniu. Jest oczywiście aspekt moralny takich działań, ale moralność nie stanowi kryterium oceny zachowania podatnika.
Optymalizacje podatkowe są zatem skutkiem luk w przepisach?
W polskiej praktyce niestety najczęściej, dlatego od co najmniej roku uszczelnia się system podatkowy metodą wahadła – z jednej skrajności w drugą, skąd prosta droga do opresyjności prawa podatkowego, np. w przypadku restrykcyjnego stosowania klauzuli obejścia prawa. Dotyczy to głównie podatku dochodowego. Nieco inaczej jest w przypadku VAT. Tutaj kilkuletnie zaniedbania służb państwowych, nie tylko podatkowych, spowodowały wzrost przestępczości podatkowej na niesłychaną skalę, czyniąc ją swoistym biznesem.
No właśnie, wszystkie te łańcuchy transakcji, przestępstwa karuzelowe… Definicja rzetelnego podatnika, który nie ponosiłby odpowiedzialności za swoich kontrahentów, jakoś nie może jednak powstać.
Szeroka solidarna odpowiedzialność podatnika za grzechy kontrahenta to przejaw bezsilności państwa w walce z oszustami. Ale aktualnie państwo wytoczyło armaty do walki z oszustami; niestety przy wybuchach odłamki ranią, a nawet zabijają uczciwych podatników znajdujących się, najczęściej przypadkiem, w polu rażenia. Trzeba powiedzieć, że administracja podatkowa jest już, a będzie jeszcze lepiej, wyposażona w liczne instrumenty do walki z przestępczością podatkową. Myślę, że po uporaniu się z najbardziej palącymi problemami jakaś forma rzetelnego podatnika w prawie podatkowym zostanie opisana. Już jest łatwiej. Wprowadza się nowe instrumenty, jest lepszy przepływ informacji. Kontroli jest mniej, a są dobrze celowane. Są mniej uciążliwe. Pracownicy są coraz lepiej przygotowani do pracy merytorycznej.
Tyle tylko, że muszą stosować te same złe przepisy prawa. Stoją jedynie z drugiej strony barykady.
Co więcej, urzędnicy muszą się dostosować do polityki fiskusa. Są przecież funkcjonariuszami państwa. Też mają jednak dylematy z interpretacją państwa. Problematyczne wydają się również zapowiedzi nowego prawa, chociażby kwestia obowiązku informowania fiskusa przez doradców podatkowych o różnych działaniach ich klientów .
Jak Pani ocenia ten pomysł?
To jest całkowite nieporozumienie. To tak, jakby pójść do spowiedzi, a potem słuchać o swoich grzechach z ambony w kościele pełnym ludzi. Muszą być respektowane podstawowe zasady zaufania do państwa.
Nie jest tak, że organy podatkowe są zbyt restrykcyjne? Dość często pojawia się opinia, że utrudniają prowadzenie biznesu. Wprowadza się nowe rozwiązania, na wszelki wypadek wrzucając wszystkich do jednego worka. Jakby wychodziły z założenia, że każdy i tak ma coś na sumieniu.
Chyba jednak nie jest tak. To prawda, organy podatkowe są restrykcyjne w wydawanych interpretacjach, bo i prawo podatkowe, a także praktyka jego stosowania są restrykcyjne. Fiskus nie szuka jednak za wszelką cenę, kogo można na czymś złapać.
A jak Pani ocenia nowe narzędzia, którymi dysponuje fiskus? Weźmy pod uwagę chociażby jednolity plik kontrolny.
Uważam, że jest to bardzo dobre narzędzie. Pozwala na przeprowadzenie wstępnej kontroli całkowicie poza firmą, poza przedsiębiorstwem. Dzięki temu kontrole są bardziej efektywne, trwają krócej i są mniej uciążliwe dla podatników.
A split payment?
W jakimś sensie jest słuszny. Z pewnością jednak nie wpłynie pozytywnie na prowadzenie działalności. Pogorszy zdecydowanie płynność finansową przedsiębiorstw, co jest szczególnie ważne dla mikro i małych przedsiębiorstw, które są wrażliwe w tym obszarze. Split payment ma co prawda mieć charakter fakultatywny, ale jego struktura połączona z solidarną odpowiedzialnością za podatek spowodują, że ten mechanizm najpewniej będzie stosowany powszechnie.
Dużo ostatnio tych wszystkich narzędzi.
Tak, niemal jednocześnie wprowadza się ich wiele, niekiedy na tzw. zakładkę, z natury rzeczy bez możliwości sprawdzenia przydatności każdego z nich. To nie jest dobre. Mam nadzieję, że z tej erupcji powstanie coś dobrego. Pamiętajmy jednak, że zdecydowana większość przedsiębiorców prowadzi swój biznes uczciwie i oczekuje od państwa i jego instytucji poważnego i także uczciwego traktowania, oraz warunków dla bezpiecznego funkcjonowania. A walka z oszustami, czy z optymalizacja podatkową? Jestem zwolenniczką zasady, że rozsądne podatki powinno się płacić tam, gdzie się zarabia, a podatnik, który prowadzi legalnie biznes powinien w swoim państwie czuć się bezpiecznie.
To możliwe?
Myślę, że jesteśmy coraz bliżej opodatkowania zysków w miejscu ich powstawania. Także wiele już wprowadzonych instytucji współpracy podatnika z administracja skarbową, chociażby negocjacje, mediacje, powinno podnosić bezpieczeństwo podatnika w relacjach z państwem i jakość tej współpracy. Urzędnicy skarbowi nie mogą się jednak bać stosować je w praktyce. Podatnik, który działa legalnie, powinien mieć wsparcie ze strony państwa, a nie obawiać się represji za niezawinione błędy spowodowane pomyłką lub błędną interpretacją przepisów niskiej jakości.
Miejmy nadzieję, że tak niedługo będzie. Dziękuję bardzo za rozmowę.
Dziękuję również.
Rozmawiał Krzysztof Koślicki
MERITUM Podatki 2018
W publikacji znajdziesz praktyczne informacje na temat polskiego prawa podatkowego. >>