Panie profesorze, jak to jest z tymi naszymi podatkami? Są przyjazne, czy jednak nieprzyjazne?
Jest to temat rzeka. Przepisy podatkowe zawsze się zmieniały, zmieniają i będą się zmieniały. Rzeczywistość gospodarcza jest skomplikowana, również więc i prawo podatkowe nie jest proste. Łatwiej na pewno nie będzie.
Nie brzmi to zbyt optymistycznie.
To prawda. Oczekiwałbym, żeby realizowano w szerszym zakresie zasadę pewności prawa i sprawiedliwości opodatkowania. W tym pierwszym zakresie dotyczy to także przejrzystych zasad związanych ze stanowieniem i interpretacją prawa. Podatnicy powinni mieć możliwość zapoznania się z nowymi przepisami i co istotne czas na przygotowanie się do ich stosowania. Podobnie w odniesieniu do interpretacji prawa, gdyż brak możliwości uzyskania pewności co do rozumienia przepisów, także zmiany w zakresie ich interpretacji rodzi po stronie przedsiębiorców ryzyko i koszty w zakresie compliance. Jednak patrząc nie tylko z perspektywy polskiej, ale także unijnej i międzynarodowej to uważam, że przepisy podatkowe prostsze nie będą. Mogą jednak być bardziej inteligentnie.
To możliwe?
Jest to cel, do którego trzeba dążyć, ale w tym przypadku jego osiągnięcie raczej nie będzie możliwe. Przepisów jest coraz więcej i nie ma w nich w zasadzie żadnych uproszczeń, a jak są to mają charakter pozorny. Ciągle też próbuje się zmieniać ustawy i wprowadzać nowe instytucje. Nowelizacji samych tylko podatków dochodowych było już ponad 150. Nie ma potrzeby określenia w przepisach każdego stanu podatkowoprawnego i przepisy podatkowe per se powinny mieć charakter ogólny, a nie kazuistyczny.
Tu jednak pojawia się problem interpretowania prawa.
Przepisy po uchwaleniu zaczynają żyć własnym życiem i podlegają wykładni. Interpretacje urzędowe powinny być pewnego rodzaju zabezpieczeniem dla podatnika. Tak jednak nie jest. Mamy duży problem z jednolitością i spójnością wydawanych interpretacji. Bardzo dużo dobrej pracy robią w tym zakresie sądy.
Pana zdaniem interpretacje indywidualne też nie spełniają swojej roli?
Tak, nie spełniają. Jest ich za dużo. Są mało transparentne. Centralizacja ich wydawania w Ministerstwie Finansów miała podnieść ich jakość. Tak jednak niestety się nie stało. Trudno się temu dziwić, gdyż przy tak dużej ich liczbie tak naprawdę nie da się „nad nimi zapanować”. Trzeba znaleźć inne rozwiązanie.
Może zatem opinie zabezpieczające za 20 tys. zł?
Faktem jest, że z tego instrumentu prawie nikt nie korzysta. Może wynikać to z wysokości opłaty za wydanie opinii zabezpieczającej, czy też obawą przed samodenuncjacją przez podatnika. Naturalne jest także to, że nie ma pewności, że podatnik uzyska pozytywną decyzja.
Kluczowy jest tu problem samo-denuncjacji. Trudno nie zauważyć, że takich auto-donosów ostatnio jest coraz więcej. Przykładem może być chociażby sprawozdanie dla cen transferowych CIT-TP.
Zgadza się. Tych przepisów, które mają zapobiegać unikaniu opodatkowania, jest dużo i będzie jeszcze więcej. Mamy jedną dużą klauzulę i całe mnóstwo mniejszych. Są one obecne prawie w każdej ustawie podatkowej, poczynając od Ordynacji podatkowej, gdzie mamy klauzulę przeciw unikaniu opodatkowania, przepisy o pozorności czynności, szacowaniu dochodu, po przepisy materialnego prawa podatkowego. W samej tylko ustawie o VAT jest kilkanaście instytucji, które mają zapobiegać oszustwom i unikaniu opodatkowania. Podobnie jest w podatkach dochodowych. Wystarczy wspomnieć choćby ceny transferowe, cienką kapitalizację, limity na koszty usług niematerialnych itd. Przykłady można wymieniać i wymieniać. Jestem pewien, że tych narzędzi uszczelniających będzie jeszcze więcej . Dużo z nich oparta jest o wspomniany przez Pana w pytaniu obowiązek dokumentacji dokonywanych czynności, które z jednej strony można określić jako auto-donos, ale też w szerszej perspektywie są to obowiązki, które mają pomagać podatnikom prawidłowo wykonywać obowiązki podatkowe, u większych podatników wdrożyć zasady tax compliance, ale też z drugiej strony kontrolować podatników przez administrację skarbową.
Nie jest tak, że tych wszystkich klauzul mamy za dużo? Nie wydaje się potem jakiejś decyzji, bo klauzula mówi to, albo tamto?
Zdarza się, że organy podatkowe odmawiają wydania chociażby interpretacji i powołują się na ogólną klauzulę przeciw unikaniu opodatkowania. Przepisy powinny być jednak interpretowane w taki sposób, żeby podatnicy wiedzieli, czego mogą się spodziewać.
To chyba nie jest możliwe, żeby podatnik wiedział, czego może się spodziewać. Wydaje się, że nie jest realizowana podstawowa zasada pewności prawa. W grudniu tworzy się jakiś przepis, który ma obowiązywać od kwietnia, a w styczniu już pracuje się nad nowelizacją. Tak nie buduje się zaufania.
Nie ma u nas kultury tworzenia prawa. Ustawodawca goni za coraz nowymi pomysłami optymalizacji podatkowej i poprzez zmiany przepisów stara się uszczelnić system prawa podatkowego. Przypomina to pogoń za wiecznie uciekającym króliczkiem. Problem pewności prawa jest w Polsce dużym grzechem ustawodawcy.
Rozmawiał Krzysztof Koślicki
Prof. Werner: Ustawodawca goni podatników niczym wiecznie uciekającego króliczka
Przepisów, które mają zapobiegać unikaniu opodatkowania, jest dużo i będzie jeszcze więcej. Mamy jedną dużą klauzulę i całe mnóstwo mniejszych. Są one obecne w każdej ustawie - mówi prof. Aleksander Werner ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, radca prawny, prowadzący Kancelarię Prawną Werner i Wspólnicy