Tusk będzie tam rozmawiał z przywódcami 15 krajów, które sprzeciwiają się cięciom unijnych funduszy na politykę spójności w wieloletnim budżecie UE. Spotkanie to odbywa się w ramach przygotowań do szczytu UE na temat budżetu 22-23 listopada.
"Dzisiaj najważniejszym problemem - z polskiego punktu widzenia - jest oczywiście doprowadzenie do kompromisu, który umożliwi funkcjonowanie budżetu unijnego" - powiedział Tusk.
Jak zaznaczył, można spodziewać się propozycji drastycznych cięć, np. ze strony Brytyjczyków. "Te propozycje są dla nas najbardziej dotkliwe, ponieważ Polska jest największym biorcą, jeśli chodzi o politykę spójności" - przypomniał.
"Obawiamy się, że niektórzy politycy mogą być zainteresowani takim klinczem, który spowoduje, że tego budżetu w ogóle nie będzie (...). Nigdy do tej pory w negocjacjach budżetowych w UE nie było tak drastycznych dylematów; tutaj są propozycje cięć na poziomie 200 miliardów euro - tak jak chcą Brytyjczycy, są także propozycje, aby przedłużać rozmowy o budżecie" - mówił szef rządu.
Zdaniem Tuska, dla Polski najważniejsze jest to, żeby presja opinii publicznej w niektórych krajach europejskich, domagających się cięć, nie wzięła góry nad istotą UE - jaką jest m.in. wspólne wydawanie pieniędzy.
"Jesteśmy w niełatwej sytuacji negocjacyjnej, bo (...) mamy do czynienia z największymi państwami, które są płatnikami netto (do budżetu UE); oczekiwania obywateli w tych państwach są raczej na cięcia. W Polsce, jak wiadomo, jest dokładnie odwrotnie" - mówił premier.
Według Tuska propozycja Komisji Europejskiej przewidująca wydatki UE na lata 2014-20 w wysokości 988 mld euro na pewno będzie podlegała cięciom. "Nie ma co do tego wątpliwości" - oświadczył.
"Jest pytanie, który wariant wygra: czy proeuropejski i rozsądny, który będzie minimalizował cięcia, czy brytyjski - (z cięciami) na poziomie 200 miliardów, czy niemiecki na poziomie 100 miliardów (cięć), czy cypryjski, dość umiarkowany w sensie skali, około 52 miliardów (cięć), ale bardzo niesprawiedliwy z naszego punktu widzenia, jeśli chodzi o strukturę cięć" - powiedział szef rządu.
Według premiera największym zagrożeniem dla Polski jest sytuacja, w której budżet unijny w ogóle nie powstanie. "To będzie prawdziwa porażka" - ocenił.
Pytany, czy propozycja szefa Rady Europejskiej Hermana van Rompuya w sprawie budżetu UE będzie satysfakcjonowała Polskę, Tusk powiedział: "Ona na pewno będzie mniej szczodra niż propozycja KE, na pewno bardziej wyważona niż propozycje +jastrzębi+ na rzecz cięć, ale tam nadal będzie duże pole do negocjacji".
"Dla nas najważniejsze jest, aby dzisiejsze spotkanie potwierdziło wspólną wolę 15 państw, tzw. przyjaciół spójności, że spójność nie może być jedyną ofiarą cięć" - podkreślił Tusk.
Przyznał jednocześnie, że na jakieś cięcia Polska będzie musiała się zgodzić. Jednak - przypomniał - celem są "cięcia zrównoważone, a nie radykalne".
Tusk zapewnił, że Polska jest bardzo dobrze przygotowana do negocjacji budżetowych.
Premier mówił w ostatnich dniach, o 300-400 mld złotych, na jakie Polska liczy z unijnego budżetu. "Kiedy mówię o 400 miliardach, to mówię raczej o skali, jaka nas interesuje" - powiedział we wtorek. "Dla Polski kluczowe jest mniej więcej 300 miliardów w przeliczeniu na złotówki dotyczące spójności. To jest ten pieniądz dla nas wart najbardziej" - podkreślił.
W spotkaniu w Brukseli organizowanym wspólnie przez Polskę i Portugalię uczestniczyć będą - oprócz szefów kilkunastu rządów korzystających z funduszy strukturalnych i z Funduszu Spójności - szef Komisji Europejskiej Jose Barroso, szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz oraz przedstawiciele związków zawodowych i przedsiębiorców.
"Chodzi o to, by wesprzeć europejski, ale także polski punkt widzenia na politykę spójności, która jest kluczowa, jeśli chodzi o nowe wieloletnie ramy finansowe" - tłumaczył Tusk w piątek.
"Spodziewamy się, że premierzy w tym dość kluczowym momencie negocjacji solidarnie wskażą na znaczenie polityki spójności i na potrzebę uwzględnienia głosów krajów spójności w procesie dalszych negocjacji. Ten głos w sposób jednoznaczny brzmi od wielu miesięcy: polityka spójności nie powinna być przedmiotem cięć" - mówił minister ds. europejskich Piotr Serafin.
Komisja Europejska zaproponowała budżet, który zakłada wydatki UE na lata 2014-20 w wysokości 988 mld euro w tzw. płatnościach (i ponad bilion euro w zobowiązaniach). Za redukcją tej propozycji o 100-200 mld euro wciąż opowiadają się jednak płatnicy netto do unijnej kasy z Niemcami, Wielką Brytanią, Francją i Holandią na czele. Państwa te argumentują, że w czasach kryzysu także budżet unijny musi być bardziej oszczędny.
Prezydencja cypryjska wystąpiła z inicjatywą cięć w wysokości minimum 50 mld. Gdyby ta propozycja została przyjęta, Polska mogłaby stracić ok. 4,3 mld euro w samych funduszach spójności.
Z Brukseli Marcin Gietka
mrr/ awl/ kar/ jbr/