Sprawa trafiła do Trybunału na skutek skargi jednej z podatniczek, która twierdziła, że 75-proc. podatek jest konfiskatą mienia. Uważała, że art. 30 ust. 1 pkt 7 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych powoduje, iż podatnicy tracą niemal cały swój dochód, co narusza nie tylko prawo własności, ale i konstytucyjnie gwarantowaną wyłączność sądu do orzekania przepadku rzeczy oraz prawa do sądu.
Trybunał orzekł, że przepis pozwalający na nałożenie 75-proc stawki podatku na dochód z nieujawnionego źródła jest zgodny z konstytucją. Jego zdaniem nie jest to kara dla podatnika, tylko reakcja państwa na oszustwa i zatajanie dochodów, a wysoka stawka umożliwia odzyskanie należnego podatku i odsetek za zwłokę. Z tego powodu nie jest to konfiskata mienia.
Kobieta zaskarżyła też inny przepis ustawy o PIT - art. 20 ust. 3, który pozwala urzędowi skarbowemu ustalić wysokość nieujawnionych przychodów na podstawie poniesionych przez podatnika wydatków i wartości zgromadzonego przez niego mienia. To - twierdziła - oznacza, że podatnik musi wykazać, z jakich pieniędzy sfinansował swoje wydatki, co narusza konstytucyjną zasadę domniemania niewinności.
W czwartek Trybunał uznał ten przepis za niezgodny z konstytucją. Orzekł, że narusza on zasadę sprawiedliwości społecznej i prawo własności podatnika.
Według Trybunału niezgodny z konstytucją jest także przepis dotyczący przedawnienia tego zobowiązania, wynikający z ordynacji podatkowej. TK uznał, że podatnik musi mieć prawo powoływania się na zarzut przedawnienia zobowiązania podatkowego. Przepis ten straci moc z upływem osiemnastu miesięcy od dnia ogłoszenia wyroku w Dzienniku Ustaw.
Orzekając o niekonstytucyjności obu przepisów Trybunał stwierdził, że są one nieprecyzyjne i niejednoznaczne, a ich stosowanie prowadzi do decyzji urzędów podejmowanych na niekorzyść podatników.
Wcześniej, podczas czwartkowej rozprawy, sędziowie TK pytali przedstawicieli Ministerstwa Finansów, w jaki sposób podatnik ma udowodnić, skąd pochodzą jego dochody i jak długo ma przechowywać dowody na ich pochodzenie. Zastępca dyrektora Departamentu Polityki Podatkowej w MF Włodzimierz Gurba wyjaśnił, że przepisy nie określają, jak długo podatnik ma przechowywać dowody, bo możliwa jest sytuacja, że dany wydatek został sfinansowany z przychodów uzyskanych nawet 10 czy 15 lat wcześniej. Zdaniem Gurby, skoro podatnik powołuje się na sfinansowanie wydatku z określonych przychodów, to w jego interesie jest przedstawić wszystkie dowody na to, że przychód został już wcześniej prawidłowo opodatkowany.
Gruba bronił też 75-procentowej stawki podatku. Tak wysoka stawka podatku od nieujawnionych dochodów ma zachęcać podatników do ujawniania wszystkich źródeł przychodów – mówił. Dodał, że dzięki temu, iż jest tak wysoka, działa na podatników silniej, niż odsetki za zwłokę. Zdaniem wicedyrektora nie można ocenić, jak zachowaliby się podatnicy, gdyby stawka tego podatku była niższa.
Gurba dodał także, że gdyby kobieta nie musiała zapłacić zryczałtowanego, 75-proc. podatku, a urząd skarbowy wyliczyłby jej podatek należny według podstawowej stawki i doliczył odsetki za zwłokę, to same tylko odsetki wyniosłyby 196 proc. kwoty bazowej. Nie można więc – jego zdaniem – uznać, że kobieta znalazła się w sytuacji gorszej od pozostałych podatników.
Stawki podatku bronili także przedstawiciele Sejmu i Prokuratury Generalnej. Poseł Stanisław Piotrowicz podkreślał przed Trybunałem, że podatnik do momentu rozpoczęcia postępowania podatkowego lub kontroli podatkowej może wskazać źródła przychodu i wtedy, zamiast podatku w wysokości 75 proc., zostanie mu naliczony podatek w podstawowej stawce, razem z odsetkami za zwłokę.
Również prokurator Jerzy Łabuda z Prokuratury Generalnej argumentował, że 75-proc. stawka podatku od nieujawnionych źródeł nie jest konfiskatą mienia, tylko rekompensatą dla państwa za straty powstałe z powodu ukrycia przez podatnika swoich dochodów.
ede/ kjed/ je/