Jeśli ktoś zadaje sobie to pytanie na tydzień przed złożeniem zeznania podatkowego, to odpowiedź brzmi – nie. Dura lex, sed lex – dotyczy też prawa podatkowego. Najpóźniej 2 maja na koncie urzędu skarbowego musi znaleźć się 19 proc. osiągniętych przez indywidualnych inwestorów zysków giełdowych w 2010 roku. To znaczy zysków zrealizowanych (ze sprzedaży akcji, kontraktów etc.). Zyski niezrealizowane (a więc papierowe – kiedy kursy wzrosły, ale akcje nie zostały sprzedane) nie są opodatkowane. Najprostszym sposobem na uniknięcie podatku giełdowego jest więc cierpliwe trzymanie akcji w nadziei na to, że prawo się zmieni. Brzmi jak kiepski żart, więc nie warto tej myśli rozwijać.
Aby uniknąć giełdowego podatku, trzeba szukać rozwiązań znacznie wcześniej niż na kilka dni przed początkiem maja. Jedynym całkowicie legalnym sposobem wymigania się z płacenia podatku od zysków są… straty. Co prawda inwestorzy zwykle niechętnie sprzedają akcje ze stratą (choć jest to działanie bardzo rozsądne i zalecane na pierwszych stronach podręczników do inwestowania, na przeszkodzie stoją jednak bariery psychologiczne), to w miarę jak rok kalendarzowy zbliża się ku końcowi, coraz częściej górę nad dumą bierze chęć optymalizacji podatkowej. W grudniu dobrze jest bowiem czasowo rozstać się z dobrze rokującymi, choć chwilowo przynoszącymi straty, walorami, choćby tylko po to, by za chwilę odkupić je ponownie. Strata zostanie zaksięgowana i może obniżyć podatek z bardziej zyskownych transakcji dokonanych w trakcie tego samego roku.
Zdarza się, że cały rok był dla inwestora nieudany i suma zysków była niższa niż strat. Także i taki rok choć wspominany niezbyt dobrze, może okazać się cenną zdobyczą. Nie chodzi tylko o uzyskane doświadczenie, ale o tarczę podatkową. Straty z jednego roku kalendarzowego mogą obniżać podatek od zysków w kolejnych latach. Są jednak trzy warunki do spełnienia. O osiągniętych stratach trzeba powiadomić urząd skarbowy w zeznaniu rocznym, nawet jeśli nie ma podatku do zapłacenia. Po drugie w jednym roku można odliczyć najwyżej połowę strat. Czyli jeśli w jednym roku strata wyniosła 100, to „w koszty” następnego roku można wpisać nie więcej niż 50. Po trzecie, stratę można odpisywać od zysków przez pięć kolejnych lat, nie dłużej. Czyli na odrobienie straty fiskus daje pięć lat.

Optymalizacja podatkowa to przede wszystkim – powie to każdy księgowy – poszukiwanie kosztów działalności. Te podstawowe – koszt nabycia papierów wartościowych, koszty prowizji i prowadzenia rachunku maklerskiego – zbierze, zsumuje i przedstawi biuro maklerskie na formularzu PIT 8C. Uwaga – ten formularz trafia nie tylko do inwestora, ale także do urzędu skarbowego. Nie można więc rozwiązać problemu po prostu nie odbierając listów poleconych… Są jednak i koszty dodatkowe, o których biuro maklerskie nie musi nic wiedzieć. Może to być np. prenumerata specjalistycznej prasy lub faktury za zakup książek niezbędnych w inwestorskiej edukacji. Mogą to być także kredyty na zakup akcji, ale trzeba będzie udowodnić, że właśnie na zakup akcji zostały przeznaczone, a po drugie ich koszt można wliczyć tylko w części faktycznie poniesionej. Co oznacza, że samo uzyskanie kredytu (i poniesienie związanych z tym kosztów) może okazać się niewystarczającym argumentem. Kredyt trzeba jeszcze wydać, a nie zawsze się to udaje jeśli był zaciągany w związku z ofertą akcji na rynku pierwotnym, której towarzyszyły redukcje zapisów. Aby kredyt na zakup akcji wliczyć w koszty, trzeba też akcje sprzedać.

O kosztach nie powinni zapomnieć ci, którzy zmienili w ciągu roku biuro maklerskie i przenieśli papiery z jednego rachunku na drugie. Drugie z biur – jeśli nie uzyska zaświadczeń o kosztach zakupu akcji, za koszt ich nabycia przyjmie zero złotych. Podatek od „zysku” z ich sprzedaży mógłby być bardzo dotkliwy. Dlatego koniecznie trzeba wystarać się o zaświadczenia o kosztach transakcji z poprzedniego biura.

Wszystko to brzmi jak zestaw technicznych wskazówek, nijak nie odnoszących się do tytułowego pytania i inwestorów, który realizują jednak zyski, a nie straty. Czy jest jakiś wybieg dla nich? W kategoriach ucieczki od podatku można traktować Indywidualne Konta Emerytalne. Środki na IKE – także prowadzonych przez biura maklerskie - mogą pracować bez podatku, jeśli nie zostaną wypłacone przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Dla większości inwestorów to może zbyt długa perspektywa, a i limity wpłat wydają się niskie (rocznie nie może to być więcej niż trzykrotność przeciętnego wynagrodzenia), ale dla osób bliskich osiągnięcia wieku emerytalnego jest to już propozycja kusząca. Nie ma bowiem obowiązku zakończenia inwestycji po osiągnięciu wieku emerytalnego, więc nabyte zwolnienie podatkowe obowiązuje także na emeryturze.

Mówiąc o optymalizacji podatków od zysków kapitałowych nie sposób nie wspomnieć o funduszach parasolowych i planach systematycznego oszczędzania. Te rozwiązania co prawda nie pozwalają na uniknięcie podatku w najmniejszym stopniu, ale odraczają jego płatność do momentu faktycznego wycofania środków.

Bernard Waszczyk, Open Finance