Dyskusje o utworzeniu takiego podatku w strefie euro trwają od czasu późnej fazy kryzysu gospodarczego – od 2011 r. Formalna propozycja w tej sprawie została przedstawiona przez Komisję Europejską w 2013 r.
Zobacz: UE: 11 krajów chce podatku od transakcji finansowych >>
FTT ma być sposobem na zwrócenie rządom części pieniędzy, które zostały przeznaczone na ratowanie bankrutujących banków (tzw. bailout). Ma też służyć do ujednolicenia różnych form podatków od tych transakcji, już istniejących w części tych państw.
Podatkiem będą objęte wszystkie transakcje w formie akcji. Będzie on płacony w kraju, w którym dane akcje zostały wyemitowane, jeżeli ten uczestniczy w porozumieniu dotyczącym FTT. Pod naciskiem Francji wprowadzono także możliwość wyłączenia spod podatku w przypadku braku płynności na danym rynku.
W zawartym 8 grudnia porozumieniu nie określono jednak wszystkich szczegółów, w tym m.in. dokładnej wysokości podatku (w propozycji KE z 2013 r. wynosił on 0,1 proc. od akcji oraz 0,01 proc. od instrumentów pochodnych). Na ostateczne ich ustalenie sygnatariusze umowy dali sobie czas do połowy przyszłego roku.
Porozumienia nie podpisali przedstawiciele Estonii, mimo uczestnictwa w obradach. Wątpliwości jej przedstawicieli wzbudził fakt, że większość udziałów, którymi się handluje w ich kraju, jest emitowana poza tymi 11 państwami, więc zgodnie z wtorkowym porozumieniem nie zostanie objęta podatkiem.
Z uwagi na te zastrzeżenia ministrowie zobowiązali się sprawdzić, czy nie będzie lepiej opodatkować wszystkich akcji niezależnie od kraju emitenta. Mają także zbadać potencjalny wpływ podatku na gospodarkę oraz na systemy emerytalne.
Po ostatecznym uzgodnieniu porozumienia FTT będzie ono otwarte dla innych państw UE, w tym dla Polski. Warszawa jak na razie zapowiada, że nie planuje do niego dołączać.
Zobacz: MF: nie jesteśmy zainteresowani podatkiem od transakcji finansowych >>