Chodzi o forsowaną przez Komisję Europejską i niektóre kraje UE możliwość zawieszania dostępu do funduszy unijnej polityki spójności krajom łamiącym dyscyplinę finansów publicznych lub równowagę makroekonomiczną. Jest to tzw. warunkowość makroekonomiczna, którą krytykuje Parlament Europejski. Obecnie toczą się negocjacje między PE a krajami UE w sprawie przepisów wdrażających przepisy polityki spójności, w tym w sprawie makrowarunkowości.
Jak zaznaczyła Huebner, europarlament wielokrotnie mówił "nie" warunkowości makroekonomicznej. Wyjaśniła, że zgodnie z projektem Komisji Europejskiej i uzgodnieniami rządów warunkowość ta miałaby objąć Fundusz Spójności oraz fundusze strukturalne, czyli Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego, Europejski Fundusz Społeczny, Europejski Fundusz Rolny na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich oraz Europejski Fundusz Rybacki. Z funduszy korzystają biedniejsze kraje UE, w największym stopniu Polska.
"Nadal uważamy, że nie powinno być związku pomiędzy polityką regionalną, tym, co się robi na poziomie regionów, miast a tym, co robi minister finansów, który nie spełnia warunków wynikających z innej polityki, z innych rozporządzeń europejskich" - przekonywała Huebner. Zapewniła jednak, że jako szefowa negocjacji ze strony PE próbuje znaleźć kompromis ws. uzależniania wypłat funduszy od spełniania warunków makroekonomicznych, ale zapowiedziała, że PE chce złagodzenia tych zapisów, m.in. obniżenia pułapu zawieszanych funduszy. Ich wielkość ma być wyrażona w relacji do przypadających funduszy i PKB kraju.
"Jeżeli znajdziemy generalnie obszar dla kompromisu, to będziemy łagodzić te wszystkie warunki, na pewno obniżać wszystkie pułapy dla większości sankcji" - zapowiedziała Huebner. Ponadto PE chce brać udział w decydowaniu o zawieszaniu funduszy oraz chce, aby zawieszeniu mogły ulec co najwyżej zobowiązania, a nie płatności.
"Wyczuwam, że dla kolegów w Parlamencie Europejskim niesłychanie ważną sprawą jest jakaś rola PE w podejmowaniu decyzji dotyczących zawieszenia zobowiązań. My nie chcemy w ogóle (zawieszania) płatności. Zawieszanie płatności wprowadzałoby bardzo dużo niepewności, bo zawieszenie zobowiązania, czyli tego, co w następnym roku państwo członkowskie ma dostać, ma mniejszą dozę niepewności niż zagrożenie zawieszeniem płatności, gdy projekt trwa" - zaznaczyła. Zauważyła, że banki mogą być w takiej sytuacji mniej skłonne do udzielania kredytu, a inwestorzy do inwestowania.
Dodała, że PE będzie też nalegał na "zmniejszenie częstotliwości" możliwości zmian programów operacyjnych. Podkreśliła, że nie do zaakceptowania jest coroczna zmiana, gdy kraje prezentują KE swoje budżety.
Huebner wyraziła obawę, że wieloletni budżet UE staje się "zakładnikiem" makrowarunkowości, ponieważ w rezolucji PE z lipca zapisano, że budżet może zostać przyjęty na październikowej sesji PE pod warunkiem, że "do tej pory znajdziemy porozumienie we wszystkich sprawach dotyczących polityk". Wyraziła jednak nadzieję, że negocjacje ws. przepisów wdrażających politykę spójności zakończą się do 10 października, tak by 14 października mogła przegłosować je komisja PE, a później cały europarlament.
Na budżetowym szczycie UE w lutym br. przywódcy uzgodnili, że krajom, które uporczywie łamią dyscyplinę finansów publicznych bądź nie dotrzymują innych zobowiązań wobec KE, będzie można zawiesić dostęp do funduszy strukturalnych na lata 2014-2020. Poszczytowy dokument mówił, że w przypadku stwierdzenia, że państwo członkowskie nie podjęło wystarczających działań dotyczących np. procedury nadmiernego deficytu (Polska jest objęta tą procedurą), całość lub część unijnych zobowiązań i płatności będzie mogła zostać zawieszona. To samo może się stać, gdy państwo nie będzie realizować zaleceń KE dotyczących ogólnych wytycznych polityki gospodarczej czy zatrudnienia. Sankcje mają nakładać KE i Rada UE.
Warszawa była przeciwna takim zapisom, bo kary zagrażają w największym stopniu państwom będącym głównymi odbiorcami funduszy strukturalnych, poza tym dotykają regiony, które nie mają wpływu na ogólny budżet. Największymi zwolennikami makrowarunkowości były Niemcy i inne kraje tzw. Północy, które są też największymi płatnikami do budżetu UE.
Stanowisko Polski powtórzył we wtorek wiceminister rozwoju regionalnego Marcin Kubiak, który brał udział w wysłuchaniu w komisji PE ds. rozwoju regionalnego. "Wprowadzenie zasady makrowarunkowości ekonomicznej traktujemy jako pewne dzielenie członków Unii Europejskiej, dlatego że - przynajmniej w obecnej formie - jest ono tylko skierowane do krajów, które są beneficjentami pomocy (unijnej), natomiast nie dotyczy płatników netto (do budżetu UE)" - powiedział Kubiak. Tymczasem - jak zauważył - nadmierny deficyt budżetowy jest powszechny, "grzechy popełniają wszyscy", a nie tylko beneficjenci pomocy.
Z Brukseli Julita Żylińska (PAP)
jzi/ az/ mc/