"Prasa nie jest organem pomocniczym policji, prokuratury czy też kontroli podatkowej" - czytamy na stronie internetowej wydawanej w Monachium gazety. Przekazanie informacji policji podatkowej naruszyłoby zasadę ochrony źródła informacji i utrudniłoby dalsze poszukiwania dziennikarskie - uzasadniła odmowę redakcja.
Rzecznik niemieckiego ministerstwa finansów Martin Kotthaus zwrócił się w południe ponownie do dziennikarzy z apelem, by udostępnili władzom zdobyte materiały. "To wspaniale, że dziennikarze o tym piszą. Byłoby jednak lepiej, gdybyśmy mogli ścigać osoby unikające podatków" - powiedział rzecznik ministra finansów.
"Sueddeutsche Zeitung" podał w czwartek, że około 130 tys. osób z ponad 170 krajów ukryło przed fiskusem swój majątek w rajach podatkowych na całym świecie. Redakcja powołała się na materiał przekazany w zeszłym roku przez anonimowego informatora Międzynarodowemu Stowarzyszeniu Dziennikarzy Śledczych (ICIJ) z siedzibą w Waszyngtonie. Twardy dysk o pojemności 260 gigabajtów zawierał 2,5 mln poufnych dokumentów, pochodzących od dwóch firm specjalizujących się w lokowaniu środków finansowych w rajach podatkowych.
W Niemczech nad analizą i weryfikacją informacji o rajach podatkowych pracowała, oprócz "Sueddeutsche Zeitung", stacja telewizyjna NDR. Dostęp do materiałów miały między innymi brytyjski "Guardian", szwajcarska "Sonntagszeitung" oraz "Washington Post" z USA.
Niemieckie media nazywają aferę "offshore-leaks", podkreślając, że zbiór dokumentów dotyczących machinacji finansowych jest 160 razy większy od opublikowanych przez WikiLeaks w 2010 r. depesz dyplomatycznych.
Informacje dotyczą 122 tys. fikcyjnych firm, czyli mających jedynie skrzynkę pocztową i zarejestrowanych m.in. na brytyjskich Wyspach Dziewiczych, w Hongkongu, Singapurze oraz na Seszelach i Wyspach Cooka na południowym Pacyfiku. Jak zastrzega "SZ", korzystanie z usług w rajach podatkowych nie jest nielegalne, jeżeli zostało zarejestrowane w urzędzie podatkowym.
Wśród beneficjentów rajów podatkowych są politycy, członkowie ich rodzin, oligarchowie i handlarze bronią, ale także amerykańscy lekarze i dentyści oraz mieszkańcy greckich wiosek.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ mc/