"Myślę, że sytuacja zacznie się poprawiać później, niż pierwotnie zakładaliśmy, ale jeszcze w tym roku. Ta poprawa będzie coraz bardziej widoczna, choć liczymy się z tym, że jej tempo będzie wolniejsze, niż zakładaliśmy" - powiedział szef resortu finansów w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".
Rostowski ocenił, że w związku ze zwiększeniem deficytu budżetowego, Polsce nie grozi przekroczenie progu 55 proc. długu publicznego w relacji do PKB. Zapewnił, że zmniejszenie deficytu sektora finansów publicznych do ok. 3 proc. PKB w ciągu dwóch lat, aby mogła zostać zdjęta procedura nadmiernego deficytu, pozostaje nadal celem Polski.
Minister finansów zaznaczył, że nowelizacja budżetu ma służyć stymulacji gospodarki. Jak mówił, korektę budżetu wymusza na nas recesja w Europie. "Ona się na szczęście nie pogłębia, ale obawiamy się, że stagnacja może być długotrwała. I dlatego przyszedł moment na działania stymulacyjne" - powiedział.
W opinii wicepremiera 10 lat to realistyczny termin, jeśli chodzi o wejście Polski do strefy euro, choć - jak zaznaczył - może to nastąpić nieco szybciej. "Jednak musimy mieć pewność, że strefa została na tyle zreformowana, iż możemy do niej bezpiecznie przystąpić" - powiedział.
Szef resortu finansów ocenił, że przed wejściem do strefy euro Polska musi mieć dużo bardziej konkurencyjną gospodarkę. "Powinniśmy dlatego być wśród jednej trzeciej państw UE o najniższym bezrobociu, a dziś jesteśmy w okolicach połowy stawki" - dodał.
We wtorek premier Donald Tusk zapowiedział, że w sierpniu zostanie przedstawiona nowelizacja tegorocznego budżetu. W efekcie ubytku w dochodach budżetowych na poziomie 24 mld zł planowane jest zwiększenie deficytu budżetowego o 16 mld zł. Cięcia w resortach mają wynieść ok. 8,5-8,6 mld zł. Dodatkowo, aby znowelizować ustawę budżetową, rząd zdecydował się na nowelizację ustawy o finansach publicznych i zawieszenie na dwa lata 50-proc. progu ostrożnościowego dotyczącego relacji długu publicznego do PKB.
dol/ je/ mow/