- Gospodarka w etapie przejściowym posiada olbrzymi potencjał – dlatego inwestorzy starają się zaangażować możliwie jak najwcześniej. Potencjał taki można z grubsza podzielić na dwa obszary. Pierwszym z nich jest pojawianie się nowych firm, które chcą wykorzystać niepowtarzalne okazje, jakie stwarza wzrost konsumpcji i urbanizacji. Drugi to powstawanie nowych gałęzi przemysłu, takich jak sprzyjające zwiększaniu wydajności usługi z zakresu automatyzacji i technologii - uważa Jing Ning, menedżer portfela z zespołu akcji azjatyckich BlackRock.
Chińskie władze są gorącymi zwolennikami tego rodzaju dziedzin. Chcą państwa, którego dobrobyt gospodarczy będzie mniej zależny od zagranicznych konsumentów – kraju, który będzie znajdować się u szczytu, a nie u podstaw łańcucha tworzenia wartości, korzystającego z wyższych marż i powstającej własności intelektualnej. Zarówno retoryka, jak i faktyczne działania decydentów z Państwa Środka są ukierunkowane na osiągnięcie tego celu – nawet wówczas, gdy wsparli model „starych” Chin pakietem stymulacyjnym o wartości 4 bilionów juanów, ani na chwilę nie zapominali o dążeniu do realizacji swoich ambitnych zamiarów - pisze. Jing Ning, menedżer portfela z zespołu akcji azjatyckich BlackRock
Zdecydowanymi zwolennikami rozwoju wspomnianych dziedzin są również inwestorzy. Od końca 2008 r. wyniki „nowych” Chin okazują się znacznie lepsze od rezultatów osiąganych przez „stare”. Akcje spółek z sektorów takich jak technologia i konsumenckie towary luksusowe stały się światowymi hitami, a ich wyceny zaczęły osiągać astronomiczne poziomy. Stare Chiny zostały zaniedbane przez inwestorów, którzy uważają, że ich najlepsze dni już minęły, a ich przyszły rozwój będzie raczej ograniczony. Znajduje to odzwierciedlenie w wycenie – znacznie gorszej w stosunku do „nowej” gospodarki. Według Ning duży potencjał Chin nie jest jednak związany wyłącznie z zastąpieniem przerośniętych fabryk i hut „starych” Chin przez przedsiębiorstwa parające się zaawansowanymi technologiami. Chodzi raczej o osiągnięcie nowej równowagi, w ramach której zarówno stare, jak i nowe branże stworzą model rozwoju gospodarczego bardziej zrównoważony pod względem gospodarczym, społecznym i geograficznym.
Gdy rozbijemy chiński PKB na składniki, zauważymy, gdzie znajdują się okazje zarówno dla „nowych”, jak i dla „starych”.
Inwestycje: inwestorzy zaczynają poświęcać coraz więcej uwagi regionom oddalonym od wybrzeża. Ich rozwój został opóźniony o kilkadziesiąt lat w stosunku do nadmorskich miast, których lokalizacja okazała się doskonała w modelu opartym na eksporcie. Przeszkody naturalne i znaczna odległość rynków zbytu spowodowały, że większość chińskiego handlu odbywa się drogą morską – stąd też zakłady produkcyjne budowano najczęściej na wybrzeżu, aby minimalizować koszty. W rezultacie to właśnie tutaj skoncentrowały się zarówno inwestycje w infrastrukturę, jak i bogactwa kraju w ogóle. Okazuje się jednak, że i prowincje oddalone od morza zaczynają cieszyć się z inwestycyjnego boomu. Jednym ze sposobów na rozwiązanie problemów związanych z zaistniałą nierównowagą ma być rządowa polityka „parcia na zachód”. Na przykład w autonomicznej prowincji Xinjiang budowa nowych dróg, kolei i lotnisk ma przyspieszyć wzrost gospodarczy do poziomu 14-15% rocznie przez kilka najbliższych lat, co stanowi tempo znacznie przekraczające średnią dla całego kraju.
Eksport: oferowane przez Chiny niskie koszty były główną przyczyną rozprzestrzeniania się zakładów produkcyjnych oferujących wyroby charakteryzujące się niską jakością i niskim poziomem zaawansowania technologicznego. Aprecjacja waluty, wzrost płac i wzrost kosztów ogółem sprawiły jednak, że ostatnio przewaga Chin w tym obszarze zaczęła maleć. Ostatecznie doprowadzi to do konsolidacji – producenci pobierający najniższe marże nie będą w stanie samodzielnie utrzymać się na rynku.
-Najbardziej prawdopodobnymi zwycięzcami będą w tym przypadku najefektywniejsze i najbardziej wydajne przedsiębiorstwa, które będą zdobywać coraz wyższe udziały w dużym rynku, który pozostanie skoncentrowany na eksporcie niskiej jakości produktów. Innym interesującym sektorem będą producenci, którzy zamiast sprzedawać towary pod cudzymi markami, stworzą własne, a przy okazji rozbudują swoje kanały dystrybucji i zamiast skupiać się wyłącznie na eksporcie, zaczną sprzedawać Chińczykom. Z tego rodzaju rozwojem sytuacji mieliśmy już do czynienia w branży odzieży sportowej – duży potencjał w tym zakresie mają jednak również inne gałęzie przemysłu, takie jak choćby odzież męska i damska czy artykuły gospodarstwa domowego - uważa Jing Ning, menedżer portfela z zespołu akcji azjatyckich BlackRock.
Konsumpcja: o jej wzroście w Państwie Środka mówi się już od dawna. Chińska zdolność do powtórzenia – być może nawet na większą skalę – konsumenckich boomów, z którymi mieliśmy niegdyś do czynienia w Stanach Zjednoczonych, Japonii czy Korei Południowej, jest dobrze znana. I w tym przypadku jednak „stare” Chiny mają do odegrania pewną rolę. Aby konsumpcja mogła osiągnąć swój pełny potencjał, jej baza musi być szersza niż obecnie. Oznacza to, że dobrobyt musi być rozdzielony bardziej równomiernie – to właśnie jest ostatecznym celem strategii takich, jak „parcie na zachód”. Wzrost płac wymaga także zwiększenia wydajności. Już teraz można zidentyfikować te przedsiębiorstwa „starej gospodarki”, które mają szanse na przyszły rozkwit – to te, które już wdrażają nowe sposoby działania i nowe technologie. Ostatecznie wzrost konsumpcji stwarza równie wiele okazji dla „starych”, jak i dla „nowych” Chin. To prawda, że nowa klasa średnia będzie rozmawiać przez telefony komórkowe czwartej generacji, prowadząc swoje hybrydowe samochody – trzeba też jednak pamiętać, że będzie ona korzystać z usług banków, aby móc za nie zapłacić, a żeby móc nimi jeździć, zapłaci myto za możliwość korzystania z dróg. Przyda się jej też energia elektryczna zasilająca nowe telewizory z płaskimi ekranami i automatyczne pralki.
Chodzi o to, że skupiając się na owocach nowego rozwoju przy jednoczesnym ignorowaniu gałęzi, na których takie owoce urosły, nie uzyskujemy pełnego obrazu. Nowe firmy i branże są wspaniałe, ciekawe i wciągające. Nie funkcjonują one jednak w próżni – również tradycyjne gałęzie gospodarki rozwijają się, zmieniają i wzmacniają. Aby należycie zrozumieć rozwój Chin i móc na nim zarobić, trzeba uwzględnić to, jak „stare” i „nowe” Chiny będą ze sobą współdziałać na kolejnym etapie wzrostu. W tym momencie wyceny akcji sugerują, że współdziałanie takie szwankuje, a „stare” firmy są ignorowane. Rynek nie spodziewa się ich wzrostu. Jako inwestorzy skoncentrowani na wartości jesteśmy nimi zatem niezwykle podekscytowani. Chcemy znajdować okazje tam, gdzie rynek obecnie ignoruje możliwości długoterminowego rozwoju.
Kiedy spojrzycie na nasz portfel chińskich akcji, zobaczycie ekscytujące spółki zajmujące się prowadzeniem prac badawczo-rozwojowych w branży medycznej, internetowe kasyna i koncentrujących się na wysokich technologiach producentów. Nie bądźcie jednak zaskoczeni, gdy oprócz nich znajdziecie papiery tak „nudnych” przedsiębiorstw, jak cementownie, banki, kopalnie i przedsiębiorstwa użyteczności publicznej. Zazwyczaj mają one poważne trudności z przebiciem się na pierwsze strony gazet, ale dla inwestorów nie są bynajmniej mniej ekscytujące.
Jing Ning, menedżer portfela z zespołu akcji azjatyckich BlackRock
Chińskie władze są gorącymi zwolennikami tego rodzaju dziedzin. Chcą państwa, którego dobrobyt gospodarczy będzie mniej zależny od zagranicznych konsumentów – kraju, który będzie znajdować się u szczytu, a nie u podstaw łańcucha tworzenia wartości, korzystającego z wyższych marż i powstającej własności intelektualnej. Zarówno retoryka, jak i faktyczne działania decydentów z Państwa Środka są ukierunkowane na osiągnięcie tego celu – nawet wówczas, gdy wsparli model „starych” Chin pakietem stymulacyjnym o wartości 4 bilionów juanów, ani na chwilę nie zapominali o dążeniu do realizacji swoich ambitnych zamiarów - pisze. Jing Ning, menedżer portfela z zespołu akcji azjatyckich BlackRock
Zdecydowanymi zwolennikami rozwoju wspomnianych dziedzin są również inwestorzy. Od końca 2008 r. wyniki „nowych” Chin okazują się znacznie lepsze od rezultatów osiąganych przez „stare”. Akcje spółek z sektorów takich jak technologia i konsumenckie towary luksusowe stały się światowymi hitami, a ich wyceny zaczęły osiągać astronomiczne poziomy. Stare Chiny zostały zaniedbane przez inwestorów, którzy uważają, że ich najlepsze dni już minęły, a ich przyszły rozwój będzie raczej ograniczony. Znajduje to odzwierciedlenie w wycenie – znacznie gorszej w stosunku do „nowej” gospodarki. Według Ning duży potencjał Chin nie jest jednak związany wyłącznie z zastąpieniem przerośniętych fabryk i hut „starych” Chin przez przedsiębiorstwa parające się zaawansowanymi technologiami. Chodzi raczej o osiągnięcie nowej równowagi, w ramach której zarówno stare, jak i nowe branże stworzą model rozwoju gospodarczego bardziej zrównoważony pod względem gospodarczym, społecznym i geograficznym.
Gdy rozbijemy chiński PKB na składniki, zauważymy, gdzie znajdują się okazje zarówno dla „nowych”, jak i dla „starych”.
Inwestycje: inwestorzy zaczynają poświęcać coraz więcej uwagi regionom oddalonym od wybrzeża. Ich rozwój został opóźniony o kilkadziesiąt lat w stosunku do nadmorskich miast, których lokalizacja okazała się doskonała w modelu opartym na eksporcie. Przeszkody naturalne i znaczna odległość rynków zbytu spowodowały, że większość chińskiego handlu odbywa się drogą morską – stąd też zakłady produkcyjne budowano najczęściej na wybrzeżu, aby minimalizować koszty. W rezultacie to właśnie tutaj skoncentrowały się zarówno inwestycje w infrastrukturę, jak i bogactwa kraju w ogóle. Okazuje się jednak, że i prowincje oddalone od morza zaczynają cieszyć się z inwestycyjnego boomu. Jednym ze sposobów na rozwiązanie problemów związanych z zaistniałą nierównowagą ma być rządowa polityka „parcia na zachód”. Na przykład w autonomicznej prowincji Xinjiang budowa nowych dróg, kolei i lotnisk ma przyspieszyć wzrost gospodarczy do poziomu 14-15% rocznie przez kilka najbliższych lat, co stanowi tempo znacznie przekraczające średnią dla całego kraju.
Eksport: oferowane przez Chiny niskie koszty były główną przyczyną rozprzestrzeniania się zakładów produkcyjnych oferujących wyroby charakteryzujące się niską jakością i niskim poziomem zaawansowania technologicznego. Aprecjacja waluty, wzrost płac i wzrost kosztów ogółem sprawiły jednak, że ostatnio przewaga Chin w tym obszarze zaczęła maleć. Ostatecznie doprowadzi to do konsolidacji – producenci pobierający najniższe marże nie będą w stanie samodzielnie utrzymać się na rynku.
-Najbardziej prawdopodobnymi zwycięzcami będą w tym przypadku najefektywniejsze i najbardziej wydajne przedsiębiorstwa, które będą zdobywać coraz wyższe udziały w dużym rynku, który pozostanie skoncentrowany na eksporcie niskiej jakości produktów. Innym interesującym sektorem będą producenci, którzy zamiast sprzedawać towary pod cudzymi markami, stworzą własne, a przy okazji rozbudują swoje kanały dystrybucji i zamiast skupiać się wyłącznie na eksporcie, zaczną sprzedawać Chińczykom. Z tego rodzaju rozwojem sytuacji mieliśmy już do czynienia w branży odzieży sportowej – duży potencjał w tym zakresie mają jednak również inne gałęzie przemysłu, takie jak choćby odzież męska i damska czy artykuły gospodarstwa domowego - uważa Jing Ning, menedżer portfela z zespołu akcji azjatyckich BlackRock.
Konsumpcja: o jej wzroście w Państwie Środka mówi się już od dawna. Chińska zdolność do powtórzenia – być może nawet na większą skalę – konsumenckich boomów, z którymi mieliśmy niegdyś do czynienia w Stanach Zjednoczonych, Japonii czy Korei Południowej, jest dobrze znana. I w tym przypadku jednak „stare” Chiny mają do odegrania pewną rolę. Aby konsumpcja mogła osiągnąć swój pełny potencjał, jej baza musi być szersza niż obecnie. Oznacza to, że dobrobyt musi być rozdzielony bardziej równomiernie – to właśnie jest ostatecznym celem strategii takich, jak „parcie na zachód”. Wzrost płac wymaga także zwiększenia wydajności. Już teraz można zidentyfikować te przedsiębiorstwa „starej gospodarki”, które mają szanse na przyszły rozkwit – to te, które już wdrażają nowe sposoby działania i nowe technologie. Ostatecznie wzrost konsumpcji stwarza równie wiele okazji dla „starych”, jak i dla „nowych” Chin. To prawda, że nowa klasa średnia będzie rozmawiać przez telefony komórkowe czwartej generacji, prowadząc swoje hybrydowe samochody – trzeba też jednak pamiętać, że będzie ona korzystać z usług banków, aby móc za nie zapłacić, a żeby móc nimi jeździć, zapłaci myto za możliwość korzystania z dróg. Przyda się jej też energia elektryczna zasilająca nowe telewizory z płaskimi ekranami i automatyczne pralki.
Chodzi o to, że skupiając się na owocach nowego rozwoju przy jednoczesnym ignorowaniu gałęzi, na których takie owoce urosły, nie uzyskujemy pełnego obrazu. Nowe firmy i branże są wspaniałe, ciekawe i wciągające. Nie funkcjonują one jednak w próżni – również tradycyjne gałęzie gospodarki rozwijają się, zmieniają i wzmacniają. Aby należycie zrozumieć rozwój Chin i móc na nim zarobić, trzeba uwzględnić to, jak „stare” i „nowe” Chiny będą ze sobą współdziałać na kolejnym etapie wzrostu. W tym momencie wyceny akcji sugerują, że współdziałanie takie szwankuje, a „stare” firmy są ignorowane. Rynek nie spodziewa się ich wzrostu. Jako inwestorzy skoncentrowani na wartości jesteśmy nimi zatem niezwykle podekscytowani. Chcemy znajdować okazje tam, gdzie rynek obecnie ignoruje możliwości długoterminowego rozwoju.
Kiedy spojrzycie na nasz portfel chińskich akcji, zobaczycie ekscytujące spółki zajmujące się prowadzeniem prac badawczo-rozwojowych w branży medycznej, internetowe kasyna i koncentrujących się na wysokich technologiach producentów. Nie bądźcie jednak zaskoczeni, gdy oprócz nich znajdziecie papiery tak „nudnych” przedsiębiorstw, jak cementownie, banki, kopalnie i przedsiębiorstwa użyteczności publicznej. Zazwyczaj mają one poważne trudności z przebiciem się na pierwsze strony gazet, ale dla inwestorów nie są bynajmniej mniej ekscytujące.
Jing Ning, menedżer portfela z zespołu akcji azjatyckich BlackRock