Zgodnie z nowym programem, osoby pracujące na jednolitym kontrakcie odprowadzałyby od swojego dochodu tylko jeden, jednolity podatek. Ministerstwo Finansów samodzielnie przekazywałoby – w odpowiedniej części – fundusze na ubezpieczenia społecznego pracownika: począwszy od ubezpieczenia emerytalnego, po ubezpieczenie zdrowotne. Tym samym skończyłby się obowiązek oddzielnego odprowadzenia składek do ZUS i NFZ równolegle do podatku dochodowego.
Zobacz: Lewandowski: jednolity kontrakt poprzedzi jednolity podatek >>
Jednolity podatek zastąpi wszystkie obciążenia podatkowo-składkowe, które znajdują się pomiędzy kosztem utrzymywania pracownika, który widzi pracodawca a tym co pracownik dostaje jako dochód netto, czyli ile dostaje na rękę. Miałyby więc zniknąć dylematy kto, kiedy i na którym etapie płaci jaką stawkę. Jednolity podatek państwo samo rozdzieli na część zasilającą przyszłą emeryturę podatnika, część zapewniającą dostęp do służby zdrowia, na odpowiednik dzisiejszego podatku PIT i inne. W przypadku osób o niskich dochodach i posiadających więcej dzieci może się to wiązać z dopłatą państwa – bo pobrany jednolity podatek (dla tej grupy podatników mający stawkę 10 proc.) będzie dużo mniejszy od sumy obciążeń spadających teraz na te osoby.
Jak podkreśla Instytut Obywatelski (think tank PO) obecne rozwiązania w zakresie opodatkowania i oskładkowania pracy są dość zawiłe, a system mało przejrzysty. Na podstawie pensji każdego zatrudnionego na umowę o pracę pracownika obliczana jest dziś cała lista pozycji: zaliczka na podatek dochodowy, składka emerytalna, składka na ubezpieczenie chorobowe itd. Formalnie te obciążenia są podzielone między pracownika a pracodawcę, lecz w praktyce wiadomo, że pieniądze na wszystkie koszty związane z zatrudnieniem musi wyłożyć pracodawca. Koncepcja jednego podatku miałaby zmniejszyć ogólne obciążenie pracy podatkami i składkami. Zdaniem Instytutu Obywatelskiego największy zysk odczuliby obywatele o najniższych dochodach, a także pracujący rodzice. Wymiar podatku dochodowego byłby bowiem w dużym stopniu uzależniony od liczby dzieci w rodzinie.
Istotą nowego systemu jest też zrównanie obciążeń wszystkich form zarobkowania (z tytułu pracy trwającej dłużej niż miesiąc) i obciążenie grup, które unikały umów o pracę, żeby nie odprowadzać składek na ZUS i NFZ. Powstaje też pytanie czy program zakłada likwidację wszystkich ulg podatkowych. Ewentualnie które zostaną i dla kogo?
Konrad Niklewicz zastępca dyrektora Instytutu Obywatelskiego wskazuje, że celem jest uproszczenie systemu, wprowadzenie przejrzystych zasad. Ulgi to komplikacja, ale można je wbudować w zasadniczy mechanizm działania jednolitego podatku wyliczania podatku. Stąd np. duża preferencja dla rodzin, bo dochód do opodatkowania będzie wyliczany na osobę. Niklewicz podkreśla jednak, że proponowane rozwiązania to gruntowna przebudowa i uproszczenie systemu, która wymaga czasu i rozłożenia prac na kilka etapów. Nowym systemem nie będą jednak objęci rolnicy. Pozostanie więc system KRUS. Koszt wprowadzenia nowej formuły systemu podatkowego szacowany jest przez Instytut na około 10,2 mld złotych. Jak podkreśla PO zmiany nie wejdą jednak ani w 2016 r., ani nawet 2017 r. Mówi się raczej o roku 2018.
Zobacz też: Lewandowski: projekt PO nie dla samozatrudnionych >>
Informacja pochodzi z programu Vademecum Głównego Ksiegowego