Zgodnie z przepisami ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta, obowiązek prowadzenia wewnętrznego systemu zarządzania jakością i bezpieczeństwem dotyczy wszystkich placówek medycznych, które mają podpisane umowy z NFZ. Ma się on składać z: zasad, procedur, metod oraz opisów stanowisk pracy, w celu zapobieżenia wystąpieniu zdarzeń niepożądanych, i generalnie przyczynić się do poprawy jakości leczenia. W art. 18 ust. 3 doprecyzowano m.in., że podmiot „monitoruje zdarzenia niepożądane” i „wdraża rozwiązania służące identyfikacji ryzyka wystąpienia zdarzeń niepożądanych i zarządzaniu tym ryzykiem w ramach udzielanych świadczeń opieki zdrowotnej”. Za wdrożenie systemu odpowiada kierownik podmiotu wykonującego działalność leczniczą. Jednym z zadań, które nakłada na niego ustawa, jest przeprowadzanie analizy przyczyn źródłowych zdarzenia niepożądanego. Przepisy w tym zakresie weszły w życie pod koniec czerwca br.
Dedykowane formularze potrzebne, ale stosuje je niewielu
Tyle teorii – praktyka nie wygląda już tak optymistycznie. Bo choć dość oczywiste jest to, że jednym z podmiotów, które powinien móc informować placówkę medyczną o tym, że doszło do niepokojącego zdarzenia, powinien być pacjent, niekoniecznie zapewnia się ku temu możliwość. Szpitale mają zazwyczaj procedury zgłaszania zdarzeń niepożądanych przez personel, gorzej jednak wygląda sytuacja z informacjami z zewnątrz. Pacjenci natomiast nie zawsze są świadomi swoich praw.
Wystarczy przejrzeć strony największych szpitali w Polsce. Większość placówek zapewnia możliwość składania skarg i wniosków, które nie są jednak ukierunkowane na zgłaszanie zdarzeń niepożądanych. Część informuje również o możliwości ubiegania się o świadczenie z Funduszu Kompensacyjnego Zdarzeń Medycznych (na pozasądowej ścieżce; „widełki” wysokości przyznawanych odszkodowań są z góry określone).
Zobacz także w LEX: Formularz zgłoszenia zdarzenia niepożądanego >
Są chlubne wyjątki – przykładowo, Wojskowy Instytut Medyczny w Warszawie na swojej stronie internetowej ma osobną zakładkę dotyczącą zdarzeń niepożądanych. Znajduje się tam anonimowy formularz, w którym padają pytania m.in. o: obszar, w którym doszło do zdarzenia, rodzaj zabiegu lub zdarzenia związane ze środowiskiem technicznym (np. związane z upadkiem, oparzeniem itp.). Uniwersytecki Dziecięcy Szpital Kliniczny im. Ludwika Zamenhofa w Białymstoku przygotował dedykowaną broszurę dla opiekunów małych pacjentów, w której szczegółowo wytłumaczono, czym są zdarzenia niepożądane, szpital udostępnia także w tym zakresie ankietę.
Czytaj również: Systemy zarządzania jakością już od 30 czerwca - więcej pytań niż odpowiedzi
Cena promocyjna: 159.2 zł
|Cena regularna: 199 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 179.1 zł
Ze świadomością cały czas jest różnie
Jak podkreśla Jolanta Budzowska, radca prawny specjalizująca się w sprawach o błędy medyczne, z jej doświadczeń wynika, że poszkodowanym, którzy zgłaszają się do kancelarii, nie chodzi tylko o odszkodowania. Bardzo często zwracają uwagę, że chcieliby, aby sytuacja, która dotknęła ich albo bliskich w danej placówce medycznej, po prostu się nie powtórzyła. – I wówczas anonimowa ankieta byłaby cennym źródłem informacji dla szpitala. Jeśli szpital widziałby, że np. kilkukrotnie doszło w placówce do sepsy po zabiegu operacyjnym, mógłby się zastanowić, czy system zapobiegania zakażeniom w szpitalu działa prawidłowo. I tylko w taki sposób zarządzający szpitalem mogą, moim zdaniem, uzyskać kompleksową wiedzę, która mogłaby przyczynić się do rzeczywistej poprawy jakości i bezpieczeństwa pacjenta – mówi ekspertka.
Zobacz wzór dokumentu w LEX: Wewnętrzny System Zarządzania Jakością i Bezpieczeństwem Pacjenta – przykład
Dr hab. n. prawn. Radosław Tymiński, radca prawny i autor bloga Prawa Lekarzy zauważa z kolei, że problem związany z wdrożeniem przepisów o wewnętrznym systemie często ma wymiar wręcz fundamentalny. - Do mojej kancelarii nadal trafia wiele pytań dotyczących tego, kto i w jaki sposób powinien wdrożyć wewnętrzny system zarządzania jakością w placówce medycznej. Ze świadomością dotyczącą tych przepisów jest bardzo różnie – część podmiotów rzeczywiście podchodzi do nich poważnie i stara się odpowiednio je wdrożyć. Zazwyczaj łatwiej jest tym placówkom, które wcześniej podejmowały działania dotyczące poprawy jakości, one podchodzą do tego w sposób bardziej zinstytucjonalizowany. Druga część patrzy na to z kolei w ten sposób, że jest przepis, więc trzeba go wdrożyć, ale nie poświęca temu większej uwagi, raczej działa na zasadzie „odhaczenia”. Powodem takiego podejścia jest też brak sankcji za niewdrożenie systemu – zauważa ekspert.
Zobacz w LEX: Jak uniknąć naruszeń praw pacjenta w placówce - wskazówki dla personelu i kadry zarządzającej >
Ankieta resortu zdrowia raczej nie pomoże
W połowie sierpnia Ministerstwo Zdrowia udostępniło wzory ankiet, które mają być podstawą badania doświadczeń i opinii pacjenta z pobytu w danej placówce medycznej. Przykładowo, w ankiecie po pobycie w szpitalu pacjent ma odpowiedzieć na 13 pytań, m.in. o próby zmniejszania bólu, opiekę personelu, wyżywienie, czystość i zrozumiałość przekazywanych informacji. Każde ze stwierdzeń jest oceniane w skali 0-10, gdzie 0 to „bardzo źle”, 10 – „bardzo dobrze”.
Mec. Budzowska zaznacza, że – niestety – taka ankieta badania satysfakcji pacjenta nie przyczyni się do poprawy wiedzy szpitala o skali zdarzeń niepożądanych. Ze stworzeniem dedykowanego formularza dużo lepiej poradził sobie wspomniany już Wojskowy Instytut Medyczny w Warszawie. – Myślę, że zawarte w ankiecie WIM-u pytania są wyrazem zrozumienia zagadnienia i takim minimum, które powinien wiedzieć każdy zarządzający szpitalem. Po pierwsze, można dzięki temu zidentyfikować konkretne obszary zagrożone, a następnie zweryfikować, czy działania zmierzające do poprawy sytuacji faktycznie przyniosły efekt – wyjaśnia.
Czytaj także: Zadłużenie samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej oraz rola wydatków na ochronę zdrowia z budżetu państwa
I ocenia, że negatywnie na podejściu szpitali odbiło się wprowadzenie Funduszu Kompensacyjnego Zdarzeń Medycznych. Zmalało bowiem ich bezpośrednie ryzyko finansowe, bo świadczenia wypłacane są ze środków Skarbu Państwa, a nie funduszu konkretnej placówki. – Szpital nie jest nawet stroną takiego postępowania, w razie potrzeby dostarcza jedynie niezbędną dokumentację. Oczywiście jest przepis, na mocy którego Rzecznik Praw Pacjenta przekazuje szpitalowi informację o tym, że świadczenie zostało wypłacone, i jakiego rodzaju zdarzenia dotyczyło. To jednak informacja oderwana od realiów, bo dyrektor nie ma informacji, czy było jedno tego rodzaju zdarzenie, czy np. jeszcze pięć innych o podobnym profilu, w przypadku których pacjent wybrał drogę sądową, albo w ogóle zrezygnował z dochodzenia roszczeń – zauważa mec. Budzowska.
W lipcowej rozmowie z serwisem Prawo.pl ministra zdrowia Izabela Leszczyna zapowiadała, że resort ma w planach nowelizację ustawy o jakości, jednak w porozumieniu ze środowiskiem i wszystkimi zainteresowanymi. Jak wskazywała, jej zdaniem błędne jest to, że pozostawiono przepisy nakładające biurokratyczne obowiązki (obciążające zwłaszcza małe podmioty), a z drugiej - obowiązek raportowania zdarzeń niepożądanych został potraktowany dość lekko.
Czytaj więcej: Jakość w ochronie zdrowia nie ma definicji - resort zapowiada zmiany w ustawie
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.