Ministra zdrowia Izabela Leszczyna w rozmowie z serwisem Prawo.pl przyznała, że osobiście nie jest zadowolona z tego, jaki kształt ostatecznie przybrała ustawa o jakości i bezpieczeństwie pacjenta. Jak wskazała, w przepisach pozostały sztywne regulacje, które mogą być szczególnie trudne dla małych podmiotów leczniczych (np. POZ-ów). Z drugiej strony obowiązek raportowania zdarzeń niepożądanych został potraktowany dość lekko. Jej zdaniem generalnie ustawa skupia się nie na tym, na czym powinna. Prace nad projektem trwały jednak jeszcze za czasów poprzedniego rządu. Na gruntowne zmiany było więc już za późno, wymagałoby to bowiem całkowitego przewrócenia systemu. 

Pytana o ewentualną nowelizację w przyszłości odpowiada, że jest ona w planach. - Ale w porozumieniu i dialogu ze środowiskiem. Chodzi o to, by uczestnicy systemu nie byli zaskakiwani, nie dowiadywali się o projektach na przykład na etapie prac sejmowych, bo całkowicie pomija się konsultacje społeczne. Zbyt wiele ustaw zostało wprowadzonych w ten sposób - zaznacza ministra Leszczyna. Czytaj całą rozmowę: Leszczyna: Chcemy poprawiać przepisy małymi krokami, nie burząc całego systemu

 

Czy wiesz, jakie systemy jakości działają w placówkach medycznych? Przeczytaj nasz artykuł o rodzajach systemów zarządzania jakością w ochronie zdrowia >>

 

Zmieniać - tak, ale nie w pośpiechu 

Dr hab. Radosław Tymiński, autor bloga Prawa Lekarza, ocenia, że najważniejsze w pracach nad nowelizacją ustawy o jakości jest to, by nie robić nic „na szybko”. A tak właśnie zostały wprowadzone zmiany na etapie prac sejmowych, które są negatywnie oceniane przez środowisko. – Bo jest to absurdalne, że ustawę, która weszła w życie, po kilku miesiącach znów trzeba nowelizować. Dlatego istotna jest spokojna, przemyślana praca – zaznacza prof. Tymiński.

Wskazuje również, że aby rzetelnie poprawić przepisy, najlepiej byłoby powołać zespół ekspertów, który będzie pracował nad zmianami. – Moim zdaniem trzeba podejść do tego tak, jak np. do zmian w kodeksie cywilnym czy kodeksie postępowania karnego podchodzi minister sprawiedliwości. W celu przygotowania zmian zostały powołane zespoły składające się z sędziów, prokuratorów, naukowców. - Podobnie powinno być w tej sytuacji, potrzebujemy szerokiego grona ekspertów. Nie oszukujmy się, samo spojrzenie samorządu lekarskiego czy organizacji pacjentów nie wystarczy, bo patrzą przez pryzmat własnych doświadczeń. Tymczasem skład takiego zespołu powinien być szerszy i obejmować dodatkowo np. ekspertów ds. jakości, pełnomocników ds. jakości, prawników zajmujących się sprawami o błędy medyczne czy sędziów, którzy je rozstrzygają – podkreśla prof. Tymiński.

 

Czym jest jakość? Nie wiadomo 

Od czego warto byłoby rozpocząć prace nad nowelizacją? Jak mówi prof. Tymiński, paradoksalnie w ustawie o jakości brakuje… definicji jakości. – Mamy „jakość”, która przewija się przez cały akt prawny, ale jest ona takim trochę magicznym sformułowaniem, bo nikt nie wie, czym właściwie jest. Dlatego powinniśmy rzetelnie i spokojnie przemyśleć, jak faktycznie zdefiniować jakość w ochronie zdrowia, by przełożyło się to na poprawę sytuacji pacjentów. Jej brak jest niebezpieczny, bo w toku kontroli podmiotu leczniczego zawsze można wskazać, że system zarządzania jest nieprawidłowy i wyciągać konsekwencje. To przecież bardzo ocenne sformułowanie – podkreśla ekspert.

W ustawie generalnie niewiele zostało wytłumaczone - część przepisów to raczej zbiór niezbyt konkretnych wytycznych i elementów, np. wewnętrznego systemu wprowadzanego w placówkach medycznych. Jedną z niewielu nowych definicji jest ta dotycząca zdarzenia niepożądanego. W ustawie wyjaśniono, że jest to "zdarzenie zaistniałe w trakcie udzielania lub w efekcie udzielenia bądź zaniechania udzielenia świadczenia opieki zdrowotnej, powodujące lub mogące spowodować negatywny skutek dla zdrowia lub życia pacjenta, w szczególności zgon, uszczerbek na zdrowiu lub rozstrój zdrowia, chorobę, zagrożenie życia, konieczność hospitalizacji albo jej przedłużenia, a także uszkodzenie ciała lub rozstrój zdrowia płodu". Nie zostanie za nie uznane to, co jest "przewidywanym skutkiem prawidłowo udzielonego świadczenia opieki zdrowotnej". Zdarzenia niepożądane mają być w jak największym stopniu eliminowane właśnie dzięki wewnętrznym systemom zarządzania jakością i bezpieczeństwem. 

Czytaj też: Systemy zarządzania jakością już od 30 czerwca - więcej pytań niż odpowiedzi

 

Długa droga ustawy 

Przypomnijmy, że pierwszy projekt ustawy o jakości został odrzucony tak naprawdę "na ostatniej prostej" w maju 2023 r. W Sejmie zabrakło wówczas zaledwie jednego głosu, bo odrzucić senackie veto. Pierwsza wersja projektu zawierała m.in. kontrowersyjną propozycję, by prokuratura i sądy w ramach prowadzonych postępowań o błędy medyczne miały mieć dostęp do wewnętrznych systemów placówek medycznych, w których byłyby rejestrowane zdarzenia niepożądane. Wprowadzała także odpowiedzialność karną lekarzy, czemu mocno sprzeciwiało się środowisko. Naczelna Izba Lekarska określiła ją jako "szkodliwą zarówno dla pacjentów, jak i medyków". Ostatecznie z propozycji zrezygnowano w kolejnej wersji projektu. Ustawę przyjęto w lipcu 2023 r. - warto jednak zaznaczyć, że posłom daleko było do jednomyślności w tej kwestii. Ostatecznie zadecydowało bowiem zaledwie pięć głosów przewagi. 

Czy wiesz, jakie systemy jakości działają w placówkach medycznych? Przeczytaj nasz artykuł o rodzajach systemów zarządzania jakością w ochronie zdrowia >>