To tylko niektóre kwestie, o których mówili eksperci w ramach dyskusji panelowej "Wewnętrzny system zarządzania jakością". Odbyła się ona w trakcie V edycji konferencji Zmiany w Ochronie Zdrowia „Jakość w praktyce”, organizowanej przez Wolters Kluwer Polska i Instytut Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego. W debacie uczestniczyli: 

  • Agnieszka Pietraszewska- Macheta, dyrektor Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia;
  • Dr hab., prof. SGH Monika Raulinajtys-Grzybek, kierowniczka Think Tanku SGH dla ochrony zdrowia i Katedry Rachunkowości Menedżerskiej; 
  • Dr. n. med. Marta Sobczyńska, lekarz pediatra, menadżer w ochronie zdrowia, wykładowca akademicki Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego; 
  • Dr hab. n. med. Tomasz Stefaniak, dyrektor ds. Lecznictwa, Lekarz Naczelny Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku; 
  • Dr n. med. Bernard Waśko, dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – PZH – Państwowego Instytutu Badawczego. 

 

Czytaj również: Siedmiu laureatów, dwóch Super Liderów. Poznaliśmy Liderów Zmian w Ochronie Zdrowia 2024 r.

 

W zgłaszaniu zdarzeń niepożądanych trzeba widzieć sens

Jedną z kwestii, którą poruszono w trakcie dyskusji, było tworzenie wewnętrznych systemów monitorowania zdarzeń niepożądanych. Eksperci zwracali uwagę przede wszystkim na to, że konieczna jest zmiana mentalności, by nie myśleć o zgłoszeniach jako o ”donosach” na współpracowników. Zdarzenia niepożądane powinny być bowiem analizowane po to, by wyciągnąć wnioski z tego, co w danej sytuacji nie zadziałało, a następnie podjęcia kroków, by sytuacja się nie powtórzyła. Jak wynika z danych przytoczonych przez prof. Monikę Raulinajtys-Grzybek, błędy są popełniane w przypadku średnio 7 proc. hospitalizacji, z czego aż 47 proc. można byłoby uniknąć przy zapewnieniu odpowiednich procedur i działania. Z błędów trzeba bowiem przede wszystkim wyciągnąć wnioski, bo w złożonym systemie ochrony zdrowia pewne jest to, że nie da się ich całkowicie uniknąć. Nie wystarczy jednak, jeśli system monitorowania w szpitalu po prostu jest, a zgłoszenia pracowników trafiają do szuflady kierownictwa. Z drugiej strony, potrzebna jest także zmiana mentalności i zrozumienie, że zgłaszanie zdarzeń niepożądanych nie może ograniczać się do szukania winnych. Bo jeśli jakość będzie się opierać tylko na działaniu „od pożaru do pożaru”, nic się nie zmieni.

Dr hab. Tomasz Stefaniak podkreślał, że z jego obserwacji wynika, że sens zgłaszania zdarzeń niepożądanych jest tym, co realnie motywuje pracowników. – Jeśli system funkcjonuje w danym szpitalu tylko po to, aby spełnić wymogi ustawowe, sam bym nie zgłaszał, bo po co. Ale jeśli przekłada się on na szybką reakcję zarządu, wdrożenie działań, dyskusję na zasadzie: „trzeba o tym porozmawiać, coś z tym zrobić”, wówczas pracownicy zgłaszają, bo wiedzą, że coś się zmieni. Tym samym, obniża to poczucie wypalenia zawodowego – mówił.

Zobacz w LEX: Formularz zgłoszenia przez personel medyczny zdarzenia niepożądanego > >

Również dyrektor Agnieszka Pietraszewska-Macheta zwracała uwagę, że samo uzyskanie certyfikatu czy akredytacji nie gwarantuje jeszcze utrzymania wysokiego poziomu jakości, bo nad tym trzeba stale pracować. I nie traktować wewnętrznego systemu tylko jako czegoś, co musi być formalnie wprowadzone na wypadek wizytacji i kontroli. 

Czytaj również: Pacjent szpitala musi dobrze szukać, by zgłosić zdarzenie niepożądane

 


Procedury muszą być zrozumiałe i przedyskutowane

Dr Marta Sobczyńska zaznaczała również, że bardzo istotne jest opracowywanie procedur wewnętrznych w taki sposób, by były zrozumiałe i rzeczywiście pomocne w konkretnych sytuacjach. Do tego konieczna jest jednak interdyscyplinarna współpraca, zwłaszcza z osobami, które mają wspomniane procedury stosować – a więc szczególnie lekarzami i personelem medycznym. Tym bardziej, że sytuacja, w której „nie-medyk” próbuje arbitralnie narzucić swój punkt widzenia praktykom, często budzi sprzeciw i konflikty. Dr Sobczyńska wskazywała, że z własnego doświadczenia klinicznego wie, że procedury nieuzgodnione i niewytłumaczone są traktowane jako kolejne „zło konieczne”, które trzeba stosować, bo tak kazało kierownictwo. – W momencie, gdy sama zaczęłam tworzyć procedury, zrozumiałam, że chcę, aby były one pisane dla człowieka. A aby tak się stało, muszą być one zrozumiałe. Dlatego, zanim zdecyduję się daną procedurę wdrożyć, najpierw idę do danej osoby i pytam, czy to ma sens, co jest robione i dlaczego – dzieliła się przemyśleniami ekspertka.

 

Lepsza niedoskonała ustawa, niż żadna

Paneliści odnieśli się również do ustawy o jakości i bezpieczeństwie pacjenta, która w środowisku medycznym jest dość mocno krytykowana. Zgodnie stwierdzili, że lepsza jest jednak sytuacja, w której przepisy są przyjęte i mogą być w przyszłości udoskonalone, niż gdy w kierunku poprawy jakości nie robi się nic. – Alternatywą dla tej ustawy jest brak jakichkolwiek przepisów, z czym mieliśmy do czynienia przez ponad 20 lat. Ustawa jest, jaka jest, ale wprowadza kulturę pomiaru do polskiej opieki zdrowotnej, i to jest jej największy benefit. To, że ta kultura na początku będzie niedoskonała, że będzie podlegać korektom, uzupełnianiu, ewolucji, jest oczywiste – komentował dr Bernard Waśko.

Jak zaznaczał ekspert, jeżeli od początku będziemy oczekiwać, że wprowadzimy idealny system, zwyczajnie nam się to nie uda. Dlatego czasami trzeba nawet obniżać ambicje, by stawiać sobie realne cele, a następnie podnosić wymagania. Trzeba też realnie patrzeć na to, jakie wskaźniki można mierzyć i porównywać, i nie zapominać przy tym, by zrobić to w taki sposób, by nie narzucić kolejnego uciążliwego obowiązku.

Dyrektor Pietraszewska-Macheta przypomniała też, że ostateczny kształt ustawy jest wynikiem pewnego kompromisu. Na początku projektodawcy planowali bowiem stworzyć m.in. rejestr zdarzeń niepożądanych, który miał mieć charakter ogólnodostępny. Zrezygnowano z tego z powodu licznych obaw środowiska, związanych z niejasnymi zasadami odpowiedzialności. – Chodzi o to, by zająć się jakością, znaleźć narzędzia, zastanowić się nad tym, jak bardzo jest to ważne – podkreśliła.

Zobacz także w LEX: Ustawa o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwo pacjenta. Komentarz: Art. 4 Wskaźniki jakości opieki zdrowotnej > >

Przypomnijmy, że zgodnie z art. 18 ustawy o jakości i bezpieczeństwie pacjenta, każdy podmiot wykonujący działalność leczniczą w ramach umowy o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych zawartej z NFZ, ma obowiązek posiadania wewnętrznego systemu, który składa się z zasad, procedur, metod oraz opisów stanowisk pracy, w celu zapobieżenia wystąpieniu zdarzeń niepożądanych. Przepisy weszły w życie 30 czerwca br.