Błonicę wykryto u sześcioletniego chłopca, który wrócił z rodzinnych wakacji na Zanzibarze. Kilka dni później zdiagnozowano drugi przypadek u osoby dorosłej, która wcześniej miała kontakt z dzieckiem. Błonica (inaczej dyfteryt, krup lub dławiec) jeszcze w połowie XX wieku zabijała w Polsce nawet 3 tysiące osób rocznie. Powszechne szczepienia wprowadzone w latach 50. sprawiły, że choroba została niemal całkowicie wyeliminowana. Wielu lekarzy, którzy obecnie prowadzą praktykę, nigdy nie widziało pacjenta chorego na błonicę.

– Dla pediatrów i specjalistów chorób zakaźnych była to jedna z największych zdobyczy medycyny; przykład tego, jak skuteczne są szczepienia. Wielu lekarzy mogłoby mieć dziś problem z rozpoznaniem błonicy. Nigdy wcześniej nie widzieli takiego przypadku  – wskazują lekarze rodzinni z Federacji Porozumienie Zielonogórskie.

Lekarze podkreślają: błonica nie daje typowej dla chorób zakaźnych wysypki, a gorączka nie musi być wysoka. Choroba może rozwijać się skąpoobjawowo, ale później pojawiają się obrzęki (zwłaszcza szyi), zaburzenia pracy serca prowadzące do niewydolności krążenia oraz uszkodzenia nerwów. Dotyka także dorosłych. Ratunkiem jest antytoksyna (surowica) oraz szczepienia.

 

Zaszczepieni nie chorują

Osoby zaszczepione na błonicę nie chorują. Obowiązkowy kalendarz szczepień, obejmujący cztery dawki w pierwszych 18. miesiącach życia oraz dawki przypominające w wieku 6, 14 i 19 lat, pozwolił przez lata skutecznie kontrolować tę chorobę w Polsce. Przez długi czas nie rejestrowano żadnych zachorowań.

Sytuacja się zmienia, a  zapomniane choroby wracają: gwałtownie rośnie zachorowalność na krztusiec, coraz więcej jest przypadków odry i gruźlicy. Pod koniec ubiegłego roku ściekach w Warszawie i Rzeszowie wykryto szczep wirusa polio. Jako przyczynę eksperci wskazują narastający problem nieszczepienia dzieci. Eksperci z Federacji Porozumienie Zielonogórskie obserwują ten trend na co dzień w swoich przychodniach.

– Tłumaczymy rodzicom, że szczepienia przeciwko błonicy, tężcowi i krztuścowi (tzw. DTP) to kluczowy element ochrony zdrowia dzieci. Dzięki nim minimalizujemy ryzyko zachorowania na te poważne, potencjalnie śmiertelne choroby. Ale często to nie działa; wielu rodziców nie przestrzega kalendarza szczepień albo całkowicie z nich rezygnuje. To oznacza, że nie zabezpieczają swoich dzieci przed ciężkimi powikłaniami, a nawet przed śmiercią – ostrzega Agata Sławin, lekarka z Wrocławia i ekspertka Federacji PZ.

Joanna Szeląg, lekarka rodzinna z Białegostoku, dodaje, że dorośli sami są zwykle zaszczepieni, bo decyzje w ich dzieciństwie podejmowali ich rodzice. Teraz jednak nie chcą tego samego dla swoich dzieci. Narażają więc nie siebie, ale właśnie swoje dzieci na śmiertelne niebezpieczeństwo.

- Dorośli powinni szczepić się przeciwko grypie, COVID-19 czy pneumokokom. Ale niewielu to robi, nawet jeśli już chorowali i z trudem wracali do zdrowia. A w kolejnym roku znów odrzucają tę jedną z największych zdobyczy współczesnej medycyny – wskazują lekarze.

Czytaj także: Unikanie obowiązkowego szczepienia to wykroczenie

Czytaj w LEX: Rodzic nie może zasłaniać się nieznajomością obowiązkowych szczepień > >

 

Ruchy antyszczepionkowe

Główny inspektor sanitarny dr n. med. Paweł Grzesiowski, podkreśla, że szczepienia są bezpieczne i skuteczne, a ich korzyści znacznie przewyższają potencjalne ryzyko. Tylko poprzez wysoki poziom zaszczepienia możemy chronić nasze dzieci i całe społeczeństwo przed powrotem groźnych chorób zakaźnych.

Dezinformacja i silne ruchy antyszczepionkowe, rozpowszechniając nieprawdziwe informacje o rzekomej szkodliwości szczepionek, przyczyniają się do obniżenia poziomu zaufania do szczepień, a tym samym do pogorszenia odporności populacyjnej. W rezultacie choroby, takie jak odra, krztusiec czy błonica mogą znów atakować.

– Część osób argumentuje swoją niechęć do szczepień przekonaniem, że niektóre choroby już nie występują lub występują w ograniczonym zakresie. To błędne myślenie, ponieważ to właśnie powszechne szczepienia doprowadziły do ograniczenia ich występowania. Rezygnacja ze szczepień stwarza warunki do ich powrotu, a co za tym idzie, naraża na niebezpieczeństwo całe społeczeństwo, a w szczególności te osoby, które z przyczyn medycznych nie mogą zostać zaszczepione – podkreśla dr Paweł Grzesiowski.

Główny inspektor sanitarny dodaje, że w dzisiejszym świecie, charakteryzującym się intensywną migracją ludności i łatwością podróżowania, choroby zakaźne mogą się szybko się rozprzestrzeniać. Nawet jeśli dana choroba nie występuje w naszym kraju, nie oznacza to, że jesteśmy bezpieczni.

– Wirusy i bakterie nie znają granic, a kontakt z osobą zakażoną w innym kraju może prowadzić do zachorowania i zagrożenia epidemiologicznego dla wielu osób – przypomina dr Grzesiowski.

Czytaj także: Opublikowano kalendarz szczepień na 2025 r. - są nowości

Sprawdź w LEX: Egzekucja obowiązku poddania małoletniego dziecka szczepieniu ochronnemu w orzecznictwie sądów administracyjnych > >