Wojewódzkie komisje do spraw orzekania o zdarzeniach medycznych funkcjonowały od 2011 r. Miały one spełniać podobne funkcje, jakie prowadzony obecnie przez rzecznika praw pacjenta Fundusz Kompensacyjny Zdarzeń Medycznych. Pacjent mógł skierować wniosek do organu, który w pozasądowym postępowaniu miał przyznać pacjentowi odszkodowanie – przy założeniu, że będzie to szybsza ścieżka niż dochodzenie roszczeń w sądzie. Miało to także pozwolić na to, by nie obarczać winą za błąd personelu medycznego (tzw. no fault compensation).

 

Działania nieskuteczne i spóźnione

Tyle teorii – w praktyce okazało się, że komisje nie są najlepszą alternatywą dla pacjentów. Już w 2018 r. Naczelna Izba Kontroli (NIK) opublikowała raport, w którym stwierdziła, iż system pozasądowego orzekania o zdarzeniach medycznych przez wojewódzkie komisje nie zapewnia pacjentowi skutecznego dochodzenia rekompensat za szkody powstałe podczas leczenia. Kontrolerzy stwierdzili, że prace komisji znacząco się przedłużają - nawet do dwóch lat - a jej końcowe efekty (w postaci wydania orzeczenia o zaistnieniu zdarzenia medycznego) nie satysfakcjonują poszkodowanych.

NIK przypomniał, że przed wejściem w życie nowych przepisów i utworzeniu komisji, w przypadku wystąpienia błędu medycznego jedyną możliwą drogą dochodzenia roszczeń był proces sądowy. Komisje miały możliwość przyznania pacjentowi do 100 tys. zł za zakażenie, uszkodzenie ciała lub rozstrój zdrowia w wyniku niewłaściwego leczenia w szpitalu, a do 300 tys. zł osobom bliskim w przypadku śmierci poszkodowanego. Na rozstrzygnięcie sprawy w pierwszej instancji komisje ustawowo miały cztery miesiące, jednak, jak wykazała kontrola NIK, ponad połowa z nich nie była rozstrzygana w terminie. W skrajnych przypadkach orzeczenia były wydawane nawet po 22 miesiącach. Komisje nie pracowały też szybciej, rozpatrując wnioski odwoławcze w II instancji. Na 142 skontrolowanych spraw aż 89 zakończono po ustawowym terminie 30 dni (najdłuższy czas wynosił aż 855 dni). NIK stwierdziła, że już do samych prac wstępnych komisje często zabierały się z opóźnieniem. Wskazano, że przyczyną było też nierzadko oczekiwanie na opinie biegłych, a także liczba posiedzeń potrzebnych do rozpatrzenia danego wniosku (niektóre komisje zbierały się aż dziewięć razy).

NIK podkreślał, że funkcjonowanie komisji tylko w znikomym stopniu umożliwiło pacjentom uzyskanie odszkodowań i zadośćuczynień. - We wniosku składanym do komisji określają oni, jakiej wysokości zadośćuczynienie chcieliby otrzymać. Niestety nie ma jasno określonych stawek przysługujących za dane zdarzenie medyczne. Rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie wysokości świadczenia w przypadku zdarzenia medycznego nie spełnia swojej funkcji, ponieważ na jego podstawie trudno jest pacjentowi określić możliwą do uzyskania wysokość odszkodowania. Brakuje jasnego taryfikatora, na podstawie którego możliwe byłoby łatwe ustalenie, ile przysługuje za np. uszkodzenie wzroku, czy zakażenie – zaznaczono w wystąpieniu pokontrolnym.

Czytaj również: Zaledwie 34 ugody zawarto w komisjach do błędów medycznych

Coraz więcej pacjentów chce uzyskać odszkodowanie poza sądem

 

Komisje do likwidacji, sprawy niezakończone

NIK zarekomendował konkretne zmiany legislacyjne – m.in. określenie w rozporządzeniu, w jasny i zrozumiały dla osób nieposiadających profesjonalnego przygotowania, minimalnych i maksymalnych kwot świadczenia dla poszczególnych rodzajów zdarzeń medycznych. Ostatecznie jednak, sześć lat później, komisje w ogóle zostały zlikwidowane (z dniem 1 lipca br.). Rolę komisji przejął Fundusz Kompensacyjny Zdarzeń Medycznych, za który odpowiada rzecznik praw pacjenta. Jak przypomina Bartłomiej Chmielowiec, komisje zostały zobowiązane do niezwłocznego kończenia spraw będących w toku. - Ustawa określiła konkretne dwumiesięczne terminy zakończenia spraw przed wskazanymi komisjami. W tym celu, aby nie wstrzymywać komisji postępowaniami toczącymi się przed innymi organami, został także zniesiony obowiązek zawieszenia postępowania toczącego się przed komisjami z uwagi na postępowanie karne w tej samej sprawie. Postępowania niezakończone do dnia 30 czerwca 2024 r. miał przejąć do dalszego prowadzenia rzecznik praw pacjenta. Należy wskazać, że tego rodzaju formalne zabezpieczenie praw uczestników postępowania, którzy wnieśli sprawę do komisji, do uzyskania rozstrzygnięcia ich spraw zostało przez niektóre komisje odczytane jako możliwość pozostawienia spraw bez rozstrzygnięcia do czasu likwidacji komisji – tłumaczy.

Czytaj w LEX: Administracyjny a cywilnoprawny tryb dochodzenia roszczeń odszkodowawczych i zadośćuczynienia za zdarzenia medyczne > >

 

Cena promocyjna: 152.09 zł

|

Cena regularna: 169 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 118.3 zł


Chmielowiec wyjaśnia, że na przełomie lipca i sierpnia 2024 r. RPP przejął od wszystkich urzędów wojewódzkich, przy których działały komisje, dokumentację medyczną oraz akta niezrealizowanych spraw. Mimo obowiązku zakończenia postępowań, do RPP zostało przekazanych aż 370 spraw - z czego każda składa się od 1 do 5 lub więcej segregatorów dokumentacji. Zaznacza, że wszystkie zostały już zeskanowane, umieszczone w bezpiecznym systemie elektronicznym oraz przekazane do składów orzekających. - Dotychczas 63 postępowania zostały już prawomocnie zakończone, a ponad 180 spraw jest przeanalizowanych i w niedługim czasie zapadną w tych sprawach merytoryczne rozstrzygnięcia. Trwa zapoznawanie się z kolejnymi sprawami – wskazuje Bartłomiej Chmielowiec.

Sprawdź w LEX: Sposób egzekwowania kosztów postępowania przed wojewódzką komisją do spraw orzekania o zdarzeniach medycznych. Glosa do uchwały Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z dnia 26 stycznia 2023 r., III CZP 117/22 > >

 

Pięć lat na uzasadnienie i błędy formalne

RPP zaznacza, że zgodnie z przyjętym planem zakończenie przejętych po komisjach spraw ma nastąpić do końca 2024 r. Przyznaje jednak, że to, co znaleziono w aktach, jedynie potwierdza zasadność likwidacji komisji wojewódzkich, bo sposób procedowania spraw niewątpliwie nie wzbudzał zaufania pacjentów. Wśród przekazanych spraw znalazła się m.in. taka, w której orzeczenie zostało wydane na posiedzeniu dnia 4 października 2019 r., a doręczone stronie dopiero 3 czerwca 2024 r. – co oznacza, że komisja przez prawie pięć lat pisała… kilkustronicowe uzasadnienie. Zdarzało się, że skład orzekający składał się z dwóch, a nie wymaganych ustawowo czterech osób, co powodowało nieważność wydanego rozstrzygnięcia.

Rzecznik zidentyfikował także sprawę, w której orzeczenie zostało wydane 7 listopada 2023 r. i do dziś nie zostało doręczone stronie, ponieważ sprawozdawca komisji odmówił sporządzenia uzasadnienia. Powodem było zbyt niskie wynagrodzenie, co, jak zaznacza rzecznik, nie przeszkadzało mu w udziale w poprzednich posiedzeniach. - Wiele posiedzeń było bezproduktywnych, na których nie podejmowano czynności merytorycznych, a generowały one jedynie koszty. W poszczególnych przypadkach rażących uchybień rzecznik praw pacjenta analizuje i rozważa podjęcie stosowanych działań prawnych, w tym zawiadomienie właściwych organów – zaznacza Chmielowiec.

Zobacz także w LEX: Odpowiedzialność cywilna z tytułu zdarzeń medycznych w szpitalach > >

 

Problemy z przepisami

Jolanta Budzowska, radca prawny specjalizująca się w sprawach o błędy medyczne, podkreśla jednak, że nie wszystko jest w sprawie komisji czarno-białe. - Przytoczone przez RPP przypadki nieprawidłowego działania komisji są szokujące i nie wymagają komentarza. Brak efektywności komisji wynikał jednak przede wszystkim z faktu, że komisje miały związane ręce nieracjonalnymi przepisami regulującymi zasady ich działalności. Podstawowym problemem był także brak biegłych, którzy byliby gotowi wydać opinie w ustawowych terminach, a za listę biegłych odpowiadał RPP – zaznacza ekspertka. 

Mec. Budzowska przypomina również, że nowelizacja ustawy z dnia 16 czerwca 2023 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta oraz niektórych innych ustaw, na podstawie której utworzono Fundusz Kompensacyjny Zdarzeń Medycznych, wykreśliła z ustawy przepisy o zasadach działania wojewódzkich komisji, a jednocześnie nakazała komisjom procedować do końca czerwca 2024 r., a następnie przekazać sprawy RPP. Powstał więc chaos legislacyjny. - Próbując kończyć sprawy, komisje działały bez jakiejkolwiek podstawy w postaci przepisów regulujących zasady ich działalności, podobnie zresztą jak RPP, który przejął od lipca niezakończone sprawy zainicjowane pierwotnie wnioskiem do komisji – podkreśla prawniczka.