– Założenia makroekonomiczne przyjęte do tegorocznego budżetu są optymistyczne. Szczególnie w kwestii inflacji, która została założona na poziomie 1,7 proc. Prawdopodobnie będzie to poziom zdecydowanie poniżej 1 proc., nawet bliżej zera. W związku z tym jest to element, który powoduje, że dochody podatkowe w tym roku mogą być przeszacowane.
Deflacja dokucza polskiej gospodarce od połowy 2014 r. Zdaniem makroekonomistów najkorzystniejszy dla rozwoju gospodarczego jest niewielki wzrost cen na poziomie 1–2 proc. Tymczasem w Polsce ceny spadają od ponad półtora roku. Co prawda spadek ten wyhamowuje. W grudniu 2015 r. sięgał 0,5 proc. (w całym 2015 r. 0,9 proc.), podczas gdy w rekordowym lutym 2015 r. wyniósł 1,6 proc.
– Nie dostrzegam dużego ryzyka niewykonania tegorocznego budżetu z powodu ekstra wpłat do kasy państwa, które będą miały miejsce – przekonuje Maliszewski. – Przede wszystkim będzie wyższa wpłata z Narodowego Banku Polskiego. Zamiast 3 mld zł będzie to około 8 mld zł. Dodatkowo będą wpłaty z przetargów na częstotliwości LTE. Może to być do 9 mld zł. Dlatego w tym roku raczej nie widzę ryzyka niewykonania budżetu i ryzyka jego nowelizacji.
Ekonomista ma jednak wątpliwości dotyczące deficytu i sytuacji w finansach publicznych w 2017 roku.
– W 2017 roku do uwzględnienia będą pełne obciążenia z programu 500+ i inne ewentualnie przyjęte przez rząd programy wsparcia socjalnego. Natomiast nie będzie już jednorazowych wpłat w postaci zysku NBP czy pieniędzy z przetargów na częstotliwości LTE.
Jak szacują ekonomiści, koszt programu 500+ to ponad 24 mld zł rocznie. Tymczasem rekordowo wysoki deficyt budżetowy zaplanowany na bieżący rok wynosi 54,7 mld zł. Słaby złoty sprzyja eksporterom, dodatkowo zaszkodziło mu obcięcie w połowie stycznia ratingu przez agencję Standard & Poor’s. Zdaniem Maliszewskiego polska waluta powinna w tym roku odrobić część strat.
– W tym roku na rynku walutowym czeka nas duża zmienność i możliwe duże wahania pod wpływem przede wszystkim impulsów zewnętrznych. To będzie ciągle główny wyznacznik sytuacji na polskim rynku walutowym. Złoty ma szansę, żeby odrobić część strat poniesionych na początku tego roku przede wszystkim pod wpływem decyzji Standard & Poor’s. Wsparciem dla złotego będą też mocne fundamenty polskiej gospodarki oraz spodziewane nieobniżanie stóp procentowych przez radę.
Rada Polityki Pieniężnej jest w trakcie zmiany składu. W ostatnich dniach mianowano połowę jej członków, trzech kolejnych powinno zostać wyznaczonych jeszcze w lutym, a nowego prezesa poznamy w czerwcu. Ostatni członek RPP prof. Jerzy Osiatyński kończy kadencję w 2019 r.
– Wsparcie może przyjść również ze strony zagranicznych banków centralnych. EBC, amerykański Fed czy Bank Japonii, które mogą poluzować politykę pieniężną. To dałoby pewien impuls do odrobienia przez złotego nieco strat i umocnienia się polskiej waluty. Natomiast przestrzeń do umocnienia będzie ograniczana przez podwyższone ryzyko krajowe. Przede wszystkim to fiskalne, na które zwracają też uwagę agencje ratingowe. W związku z tym ryzyko poluzowania polityki fiskalnej i ryzyko cięcia ratingu przez pozostałe agencje ratingowe będzie tym elementem, który zmniejszy potencjał do wzrostu wartości złotego – podsumowuje Maliszewski.
W przyszłym roku sytuacja w finansach publicznych może się pogorszyć
Mimo zbyt optymistycznych założeń do tegorocznego budżetu, jego wykonanie nie powinno być zagrożone. Trudniejszy za to może być przyszły rok uważa Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. Dodaje, że złoty powinien w bieżącym roku odrobić część strat.