Po bardzo dużym, poniedziałkowym wzroście indeksów byki potrzebowały wyraźnego impulsu, żeby móc ten wzrost zdecydowanie przedłużyć. Takiego impulsu nie było, ale indeksy nie chciały spadać, co pokazywało, że nastroje są nadal bycze.
W centrum uwagi teoretycznie było glosowanie w słowackim parlamencie w sprawie przyjęcia planu ratunkowego dla strefy euro obejmującego poszerzenie uprawnień funduszu EFSF. Teoretycznie, bo ja specjalnego niepokoju nie widziałem. Wieczorem dyskusje w parlamencie nadal trwały, a Wall Street Journal donosił, że głosowanie zbędzie opóźnione (nie wiadomo jak długo).
Opublikowany został (w celu poddania dyskusji) projekt regulacji Dodda-Franka (tzw. „zasada Volckera”) mający na celu ograniczenie możliwości podejmowania przez banki ryzykownych inwestycji. W piątek obawiano się, że ta regulacja może bardzo bankom zaszkodzić. Okazało się, że projekt nie odbiega od znanych założeń i nie jest wcale taki znowu groźny (można powiedzieć, że oczywiście nie jest).
Na rynku akcji widać było wyczekiwanie. Indeks S&P 500 przez cały czas krążył wokół poziomu poniedziałkowego zamknięcia. Lekko rósł indeks NASDAQ. W końcówce sesji indeks S&P 500 wrócił do poziomu z poniedziałku, a NASDAQ wzrósł o ponad pół procent. Byki kontrolują sytuację.
W nocy parlament Słowacji odrzucił rozszerzenie EFSF. Rząd nie uzyskał wotum zaufania. W skomplikowanej polityce słowackiej chodziło w tym głosowaniu przede wszystkim o obalenie rządu. Odchodzący rząd zapowiada, że rozszerzenie EFSF zostanie zatwierdzone w powtórzonym głosowaniu jeszcze w tym tygodniu. Mało kto się Słowacją będzie teraz przejmował, bo dzisiaj szef Komisji Europejskiej, Jose Manuel Barroso, ma przedstawić plan dokapitalizowania europejskich banków.
GPW rozpoczęła wtorkową sesję od niewielkiego wzrostu indeksów, ale korekta widoczna na innych giełdach europejskich szybko zawróciła WIG20. Zabarwił się na czerwono, ale był to tylko i wyłącznie przejaw stabilizacji. Przed pobudką w USA (i przed głosowaniem w Słowacji) oraz po komunikacie „trojki” WIG20 zaczął znowu rosnąć, ale potem słowackie zawirowania doprowadziły do blisko jednoprocentowego spadku. To też nie był koniec. Amerykański optymizm (szybkie odrabianie strat) doprowadziło do powrotu WIG20 nad kreskę, ale fixing nieco obraz pogorszył. WIG20 spadła o 0,16 proc., co nie miało najmniejszego znaczenia. Była to tylko i wyłącznie sesja na przeczekanie.
Piotr Kuczyński, Xelion. Doradcy Finansowi
W centrum uwagi teoretycznie było glosowanie w słowackim parlamencie w sprawie przyjęcia planu ratunkowego dla strefy euro obejmującego poszerzenie uprawnień funduszu EFSF. Teoretycznie, bo ja specjalnego niepokoju nie widziałem. Wieczorem dyskusje w parlamencie nadal trwały, a Wall Street Journal donosił, że głosowanie zbędzie opóźnione (nie wiadomo jak długo).
Opublikowany został (w celu poddania dyskusji) projekt regulacji Dodda-Franka (tzw. „zasada Volckera”) mający na celu ograniczenie możliwości podejmowania przez banki ryzykownych inwestycji. W piątek obawiano się, że ta regulacja może bardzo bankom zaszkodzić. Okazało się, że projekt nie odbiega od znanych założeń i nie jest wcale taki znowu groźny (można powiedzieć, że oczywiście nie jest).
Na rynku akcji widać było wyczekiwanie. Indeks S&P 500 przez cały czas krążył wokół poziomu poniedziałkowego zamknięcia. Lekko rósł indeks NASDAQ. W końcówce sesji indeks S&P 500 wrócił do poziomu z poniedziałku, a NASDAQ wzrósł o ponad pół procent. Byki kontrolują sytuację.
W nocy parlament Słowacji odrzucił rozszerzenie EFSF. Rząd nie uzyskał wotum zaufania. W skomplikowanej polityce słowackiej chodziło w tym głosowaniu przede wszystkim o obalenie rządu. Odchodzący rząd zapowiada, że rozszerzenie EFSF zostanie zatwierdzone w powtórzonym głosowaniu jeszcze w tym tygodniu. Mało kto się Słowacją będzie teraz przejmował, bo dzisiaj szef Komisji Europejskiej, Jose Manuel Barroso, ma przedstawić plan dokapitalizowania europejskich banków.
GPW rozpoczęła wtorkową sesję od niewielkiego wzrostu indeksów, ale korekta widoczna na innych giełdach europejskich szybko zawróciła WIG20. Zabarwił się na czerwono, ale był to tylko i wyłącznie przejaw stabilizacji. Przed pobudką w USA (i przed głosowaniem w Słowacji) oraz po komunikacie „trojki” WIG20 zaczął znowu rosnąć, ale potem słowackie zawirowania doprowadziły do blisko jednoprocentowego spadku. To też nie był koniec. Amerykański optymizm (szybkie odrabianie strat) doprowadziło do powrotu WIG20 nad kreskę, ale fixing nieco obraz pogorszył. WIG20 spadła o 0,16 proc., co nie miało najmniejszego znaczenia. Była to tylko i wyłącznie sesja na przeczekanie.
Piotr Kuczyński, Xelion. Doradcy Finansowi