Serafin spotkał się w środę w Brukseli z szefem gabinetu przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya w ramach spotkań dwustronnych ws. budżetu przed szczytem UE 22-23 listopada.
Po spotkaniu poinformował polskich dziennikarzy, że wyraził bardzo krytyczną opinię Polski ws. cypryjskiej propozycji budżetowej, która wprowadziła cięcia do wcześniejszej propozycji Komisji Europejskiej.
"W naszym przekonaniu ta propozycja nie może stanowić podstawy do dalszych prac" - powiedział. "Jednocześnie miałem okazję powtórzyć stanowisko, które uzgadniali premierzy piętnastu państw Przyjaciół Polityki Spójności, wedle którego polityka spójności służąca inwestycjom powinna być oszczędzona w procesie redukcji budżetu" - dodał.
Zapewnił jednak, że "w dalszym ciągu pracujemy z założeniem, że porozumienie w listopadzie będzie możliwe". Zauważył jednocześnie, że zadanie Van Rompuya jest bardzo trudne ze względu na zróżnicowane opinie ws. budżetu.
Premierzy krajów wchodzących w skład grupy Przyjaciół Polityki Spójności mają spotkać się w Brukseli 13 listopada; w spotkaniu ma wziąć udział premier Donald Tusk. Serafin pytany o szanse utrzymanie wspólnego stanowiska tej zróżnicowanej grupy, zaznaczył, że wspólnym interesem jej członków jest, aby "cięcia w polityce spójności były jak najłagodniejsze". Poza Polską grupa skupia Bułgarię, Czechy, Estonię, Grecję, Hiszpanię, Węgry, Litwę, Łotwę, Maltę, Portugalię, Rumunię, Słowenię i Słowację oraz Chorwację, która do Unii wejdzie w przyszłym roku.
Serafin przyznał, że niepokoją go wydarzenia w Wielkiej Brytanii, gdzie 31 października Izba Gmin przyjęła poprawkę zgłoszoną przez konserwatywnych eurosceptyków domagających się od premiera Davida Camerona, by był bardziej radykalny w swoim stanowisku wobec budżetu UE. "Wiemy o tym, że rząd Wielkiej Brytanii od samego początku tych negocjacji prezentował postulaty radykalnych cięć, a nie zamrożenia budżetu na poziomie realnym. Zamrożenie budżetu na poziomie realnym to jest propozycja Komisji Europejskiej z czerwca ubiegłego roku" - zauważył.
Serafin nie chciał podać kwoty, jaką może stracić Polska w polityce spójności względem projektu KE, gdyby została przyjęta propozycja Cypru, odparł tylko: "zdecydowanie za dużo".
Pytany o groźbę zawetowania budżetu, zaznaczył, że także Polska mówi o tym, że "porozumienie nie może być osiągnięte za wszelką ceną, że są również inne możliwości wypracowywania podstaw do wydatkowania środków budżetu UE".
Odniósł się w ten sposób do zasady prowizorium budżetowego, które w razie braku porozumienia zakłada, że każda polityka unijna będzie finansowana miesięcznie w wysokości maksymalnie jednej dwunastej budżetu na rok poprzedni.
"Ale wydaje mi się, że (...) powinniśmy (kraje UE) raczej dążyć do tego, żeby porozumienie znaleźć, bo prawem weta dysponuje każdy" - powiedział. Pytany, czy także Polska nie wyklucza weta podczas listopadowego szczytu UE, odparł: "Polska jak każde z państw członkowskich dysponuje prawem weta, ale naszym zadaniem na tym etapie jest z całą pewnością konstruktywna praca na rzecz porozumienia" - zaznaczył.
Cypryjska prezydencja zaproponowała pod koniec października propozycję budżetu UE na lata 2014-2020, która zakłada cięcia w stosunku do ubiegłorocznej propozycji Komisji Europejskiej co najmniej o 50 mld euro. Tymczasem płatnicy netto jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania czy Holandia od miesięcy domagają się przynajmniej 100 mld euro cięć (a Londyn nawet 150-200 mld). Premier Wielkiej Brytanii David Cameron zagroził zawetowaniem budżetu zmniejszając nadzieję na porozumienie na poświęconym budżetowi listopadowym szczycie.
Gdyby propozycja cypryjska została przyjęta przez państwa i Parlament Europejski, Polska mogłaby stracić ok 4,3 mld euro w samych funduszach spójności - dowiedziała się wcześniej PAP. To, jak można obliczyć, w efekcie zmniejszyłoby polską kopertę do poniżej 73 mld euro z polityki spójności. To znacznie mniej, niż wynika z ubiegłorocznej propozycji KE - początkowo szacowano ponad 80 mld euro dla Polski. Ale ta kwota zmalała do około 77 mld euro w wyniku dokonanej w lipcu br. technicznej nowelizacji propozycji KE na podstawie nowych danych makroekonomicznych (jak np. niższy z powodu kryzysu wzrost gospodarczy).
Przedstawiona w czerwcu ubiegłego roku budżetowa propozycja KE zakładała wydatki przez kolejne siedem lat na sumę ponad biliona euro (dokładnie 1 033 236 mln euro) w zobowiązaniach i 988 mld euro w tzw. płatnościach (faktycznych środkach, które mają być wydane z budżetu UE w ciągu siedmiu lat na podstawie spływających faktur i innych umów).
Z Brukseli Julita Żylińska
jzi/ stk/ kot/