Od 2011 r. klin podatkowy, czyli wszystkie obciążenia poza pensją netto, wzrósł w naszym kraju o ponad 1,2 pkt proc., przede wszystkim za sprawą podniesienia składki rentowej. Zaprzecza to stawianej w ostatnich miesiącach przez Ministerstwo Finansów tezie, że obciążenia fiskalne w Polsce stale maleją i są najniższe od kilkunastu lat. Spadają jedynie dochody sektora finansów publicznych w relacji do PKB, a nie stawki podatkowe.
Największym problemem w przypadku Polski są wysokie składki na ubezpieczenie społeczne, wynoszące łącznie 29,63 proc. całkowitych kosztów pracy, podczas gdy średnia dla państw należących do OECD wynosi 22,55 proc. Co prawda lepiej wypadamy pod względem wysokości podatku dochodowego, ale w ostatecznym rozrachunku ocena Polski jest przeciętna. Nie powinno nas to zadowalać. Jako kraj, który pod względem poziomu rozwoju gospodarczego wciąż dzieli istotny dystans do Europy Zachodniej, powinniśmy tworzyć bardziej przyjazne dla rozwoju przedsiębiorczości otoczenie regulacyjne. Tylko w ten sposób możemy być konkurencyjni na globalnym rynku. Niepokojące jest również to, że powoli następuje odwrócenie pozytywnej tendencji z lat 2007–2009, kiedy to obniżyliśmy klin podatkowy o blisko 5 pkt proc.
Pomimo braku zmiany nominalnej stawki podatku dochodowego, obciążenia z tego tytułu wzrosły. To efekt stosowania zimnej progresji, czyli niewaloryzowania progów podatkowych oraz kwoty wolnej od podatku już od 2009 r. W konsekwencji efektywny poziom opodatkowania zwiększył się, wraz ze wzrostem poziomu cen.
Jak wynika z badań empirycznych, wysokie opodatkowanie pracy negatywnie wpływa na tempo wzrostu gospodarczego oraz może niekorzystnie odbić się na poziomie zatrudnienia. Dążąc więc do stosunkowo szybkiego osiągnięcia poziomu rozwoju zbliżonego do średniej unijnej, powinniśmy zmniejszać skalę fiskalizmu, w szczególności ograniczając wysokość opodatkowania czynników produkcji.
Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP