Takie umowy są zawierane najczęściej przez osoby starsze, często chore. W zamian za przeniesienie własności swojego domu lub mieszkania mają prawo do opieki i utrzymania. Zgodnie z art. 908 par. 1 kodeksu cywilnego tzw. umowa o dożywocie polega na tym, że w zamian za przeniesienie własności nieruchomości nabywca zobowiązuje się zapewnić zbywcy dożywotnie utrzymanie - przyjąć go jako domownika, dostarczać mu wyżywienie, ubrania, światło i opał, zapewnić odpowiednią pomoc i opiekę w chorobie oraz zorganizować mu pogrzeb.
Czwartkowy wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego dotyczył starszej pani, która po wykupieniu mieszkania od spółdzielni, przekazała je cztery lata później siostrzenicy i jej mężowi w formie umowy dożywocia. Nowi właściciele mieszkania zapłacili od tej umowy podatek od czynności cywilnoprawnych, według stawki 2 proc.
Kilka dni później urząd skarbowy powiadomił starszą panią, że ona sama powinna zapłacić podatek dochodowy od zbycia mieszkania na podstawie umowy dożywocia. Urząd wyjaśnił, że od wykupienia mieszkania do zawarcia umowy dożywocia nie minęło jeszcze pięć lat i w takiej sytuacji należy zapłacić podatek według obowiązującej wówczas stawki 10 proc. od uzyskanego przychodu, czyli od rynkowej wartości mieszkania (obecnie podatek wynosi 19 proc., ale nie od przychodu tylko od dochodu, czyli po odjęciu kosztów).
Kobieta spytała izbę skarbową, czy naprawdę musi płacić 10-procentowy podatek PIT od umowy dożywocia. Tłumaczyła, że poprzez umowę dożywocia chciała jedynie podziękować siostrzenicy za opiekę, a nie pozbyć się mieszkania w celu osiągnięcia przychodu. Dodała, że wprawdzie w umowie o dożywocie zobowiązała siostrzenicę do dostarczenia jej żywności, ubrań itp., ale nie zamierza z tego korzystać.
Izba skarbowa uznała inaczej. Stwierdziła, że umowa dożywocia jest formą odpłatnego zbycia nieruchomości i kobieta powinna zapłacić PIT, skoro od wykupienia mieszkania do podpisania umowy dożywocia nie minęło pięć lat.
Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu, który uchylił interpretację izby. WSA stwierdził, że umowa dożywocia nie jest umową odpłatną i w takim razie nie ma mowy o przychodzie. Sąd wyjaśnił, że w przypadku umowy dożywocia nie można mówić o bezpośrednim przełożeniu na pieniądze.
Według WSA "wątpliwości prawne w osądzanej sprawie powinny być rozstrzygane z dozą wrażliwości, nie profiskalnie, ale na korzyść podatnika – tu osoby w podeszłym wieku, zmierzającej do zapewnienia sobie utrzymania i opieki na wypadek utraty zdolności do samodzielnego bytowania".
Sąd przypomniał, że nabywcy mieszkania, czyli siostrzenica i jej mąż, zapłacili już podatek od czynności cywilnoprawnych. Poza tym - dodał sąd - obciążenie mieszkania zapisem o dożywociu wpływa na obniżenie jego wartości.
Izba wniosła skargę kasacyjną od tego wyroku, a w czwartek Naczelny Sąd Administracyjny zgodził się z jej stanowiskiem.
NSA wyjaśnił, że umowę dożywocia można uznać za umowę odpłatną, skoro w zamian za zbycie mieszkania na rzecz siostrzenicy i jej męża starsza pani otrzyma od nich określone świadczenia, które da się wycenić. NSA podkreślił, że istnieje także możliwość, że kobieta zamiast takich świadczeń otrzymałaby rentę pieniężną. Sąd kasacyjny podsumował, że w rozpatrywanej sprawie doszło zatem do odpłatnego zbycia nieruchomości, od którego kobieta powinna zapłacić PIT.
Identycznie orzekł NSA w podobnej sprawie dotyczącej umowy dożywocia w lipcu ub.r. Niekorzystne dla podatników stanowisko potwierdził także wiceminister finansów Maciej Grabowski w odpowiedzi na interpelację poselską nr 10309 wystosowaną przez dwóch posłów PSL.
Czwartkowy wyrok NSA jest prawomocny.