"To, czy dojdzie do porozumienia, jest sprawą całkowicie otwartą" - powiedział dziennikarzom europejski dyplomata w piątek Warszawie. Jego zdaniem, w sporze o wielkość przyszłego wieloletniego unijnego budżetu Niemcy zajmują pozycję "w środku", pomiędzy domagającą się redukcji wydatków o 200 mld euro Wielką Brytanią a Polską, która wspierają propozycję Komisji Europejskiej.
Przedstawiona w czerwcu ubiegłego roku budżetowa propozycja KE zakładała wydatki przez kolejne siedem lat na sumę 1,33 biliona euro w zobowiązaniach i 988 mld euro w tzw. płatnościach (faktycznych środkach, które mają być wydane na podstawie spływających faktur i innych umów). Porozumienie ma być zawarte na szczycie 22-23 listopada w Brukseli.
Dyplomata podkreślił, że Berlin - w przeciwieństwie do Londynu - nie podał żadnej konkretnej kwoty, o jaką chciałby zmniejszyć propozycję KE. Zdementował doniesienia mediów, sugerujące, że Berlin chciałby oszczędności o 100 do 150 mld euro. "Ważna jest dla nas elastyczność" - podkreślił.
Pytany o stanowisko Niemiec, wyjaśnił, że Berlin chciałby ograniczenia wydatków na poziomie 1 proc. unijnego dochodu narodowego brutto, zaś struktura wydatków powinna w większym stopniu uwzględniać badania naukowe i innowacyjność gospodarki. Jego zdaniem, zaproponowana przez Cypr redukcja o 50 mld euro to "zbyt mało".
Dyplomata skrytykował postawę Londynu, nazywając propozycję zamrożenia wydatków na "niskim poziomie" z 2011 roku zbyt niską. Jak dodał, Berlin obserwuje z niepokojem rozwój sytuacji w Wielkiej Brytanii. "Sprawa nie jest jeszcze stracona, a kompromis z Brytyjczykami możliwy" - powiedział.
Cameron chce realnego zamrożenia budżetu UE na lata 2014-20, grożąc, że zawetuje rozwiązanie, które nie będzie zgodne z brytyjskim interesem. Eurosceptycy w jego Partii Konserwatywnej, wsparci przez opozycyjną Partię Pracy, domagają się od niego, by na forum europejskim żądał cięć. Izba Gmin przyjęła pod koniec października projekt poprawki zgłoszonej przez konserwatywnych eurosceptyków domagających się od premiera, by był bardziej radykalny w swoim stanowisku wobec budżetu UE.
Kanclerz Angela Merkel rozmawiała w środę w Londynie z Cameronem, jednak spotkanie nie przyniosło przełomu.
Europejski dyplomata zaprzeczył w Warszawie, że Niemcy i Francja porozumiały się już w sprawie wydatków na rolnictwo - co ogłosił Paryż. "Nie ma wyjątków, cięcia muszą dotyczyć wszystkich obszarów" - powiedział. Zapewnił, że Niemcy opowiadają się za "wyważonymi" cięciami, które nie mogą być jednak dokonywane "automatycznie" - na identycznym poziomie we wszystkich obszarach. Wyjaśnił, że KE w swojej ubiegłorocznej propozycji już wybrała pewne priorytety, zmniejszając np. środki na rolnictwo a zwiększając na projekty energetyczne.
Ustosunkowując się do opisywanych przez prasę pomysłów prowizorium budżetowego w latach 2014-2020 w przypadku fiaska szczytu UE w listopadzie, europejski dyplomata zastrzegł, że takie wieloletnie porozumienie, zawarte przez 26 krajów bez Wielkiej Brytanii lub w jeszcze mniejszym gronie, byłoby możliwym, choć "zdecydowanie gorszym" rozwiązaniem od kompromisu zawartego przez całą UE.
lep/ kot/