Minister finansów przedstawił w minionym tygodniu tabelkę z wyliczeniami, w jaki sposób Polska obniży deficyt finansów publicznych z około 8 procent PKB w 2010 roku do 3 procent w roku 2012. Z tabelki wynika, że festiwal kreatywnego budżetowania dopiero się zaczyna. Mamy na przykład regułę wydatkową, która ma objąć wydatki elastyczne i niektóre wydatki prawnie zdeterminowane. Przy czym chodzi nie o ograniczenie wydatków, ale o mniejsze tempo ich wzrostu. Mamy też nową regułę ograniczającą wydatki w samorządach. W sumie te dwa działania mają ograniczyć deficyt o 1,6 procent PKB. To bardzo znaczące ograniczenie wydatków, ale bez podania konkretnych działań takie stwierdzenia nic nie znaczą. Przypomnę, że rząd od dwóch lat zapowiada oszczędności w administracji o 10 procent, a tymczasem według GUS zatrudnienie w administracji publicznej wzrosło tylko w ciągu trzech kwartałów ubiegłego roku o 40 tysięcy etatów. Komunikaty ministra finansów są więc mniej więcej takie jak wystąpienia Fidela Castro – mnóstwo słów, mnóstwo polityki i zero treści. Więcej >>>
Krzysztof Rybiński: Komunały zamiast reform
Myślałem, że mamy już za sobą szczyt kreatywnego budżetowania uprawianego od ponad trzech lat przez ministra Rostowskiego. Przecież mieliśmy już oszczędności polegające na przesunięciu wydatkw z budżetu do Krajowego Funduszu Drogowego, wyzerowanie Funduszu Rezerwy Demograficznej czy początek demontażu drugiego filaru systemu emerytalnego. Ale niestety moje nadzieje okazały się płonne.