Do KNF wpływa wiele skarg klientów, którzy wykupili takie polisy. Komisja apeluje, by przed podpisaniem umowy bardzo uważnie przeczytać jej warunki.
„Ubezpieczenia są produktami trudnymi, znacznie bardziej skomplikowanymi od lokat bankowych, czy rachunków oszczędnościowych. Jak dodamy do nich jeszcze element inwestycyjny, to sprawa staje się jeszcze bardziej skomplikowana" - uważa naczelnik wydziału analiz produktów rynku finansowego w Departamencie Ochrony Klientów Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego, Bożenna Zielińska-Kurpiel.
Zaapelowała do klientów instytucji finansowych, by przede wszystkim czytali uważnie umowy. „Czytajmy co podpisujemy i bądźmy świadomi wyboru. W przypadku ubezpieczenia grupowego, zapoznajmy się z warunkami ubezpieczenia przed przystąpieniem. Sprawdźmy w jaki sposób jest naliczana premia w tzw. produktach strukturyzowanych" - radzi.
Według niej, do KNF zgłaszają się klienci firm ubezpieczeniowych, którzy po prostu nie doczytali warunków podpisywanych przez siebie umów.
Jak poinformowała Zielińska-Kurpiel, polisa ubezpieczeniowa strukturyzowana, to umowa ubezpieczenia na życie i dożycie, która oprócz elementu ochronnego (ubezpieczeniowego) zawiera też element inwestycyjny. Polisy takie przewidują zwrot kapitału (w określonej procentowo wysokości) powiększony o ewentualny dodatkowy zysk, pochodzący z części inwestycyjnej (tzw. premia, bonus).
„Na początku zeszłego roku produkty strukturyzowane weszły na rynek z olbrzymią siłą. Firmy nazywały je często lokatami strukturyzowanymi. W rzeczywistości były to umowy ubezpieczenia, z czego klienci często nie zdawali sobie sprawy. Dzięki temu, że są to umowy ubezpieczenia, zyski z nich pochodzące nie podlegają opodatkowaniu tzw. podatkiem Belki. To była dodatkowa zachęta dla klientów" - wyjaśnia naczelnik.
Ekspertka zwróciła uwagę, że dystrybutorzy, którzy oferują „struktury", przedstawiając swoje produkty, posługują się historycznymi danymi o ich rentowności. W ubiegłym roku przyciągali klientów np. zyskami osiągniętymi na inwestycjach opartych o ceny np. surowców i produktów rolnych.
„Po okresie ich gwałtownego wzrostu nastąpiło załamanie. W efekcie stopy zwrotu z produktów strukturyzowanych, w których część inwestycyjna została oparta na surowcach lub produktach rolnych i które oferowano w okresie ich wysokich cen, mogą nie być zadowalające" - powiedziała.
Zaznaczyła, że zwykle polisy strukturyzowane są ubezpieczeniami grupowymi. To oznacza, że stronami takich umów jest z jednej strony zakład ubezpieczeniowy, a z drugiej firma oferująca przystąpienie do takiej umowy, np. bank (występuje jako tzw. ubezpieczający). „Osoba ubezpieczona nie jest stroną umowy. Ma tyle praw, ile strony umowy jej przyznają. Nie musi np. otrzymywać warunków ubezpieczenia przed przystąpieniem do niego. Zwykle daje się je klientom. Jeśli nie, warto o nie poprosić" - radzi Zielińska-Kurpiel.
Przypomina, że „struktura" gwarantuje określony zwrot wpłaconych środków po upływie okresu, na który została zawarta. Ale jeśli ubezpieczony zrezygnuje wcześniej, dostanie kwotę mniejszą, np. 95 proc. wpłaty pomniejszone o opłatę za wykup, czyli np. 90 proc. (należy zwracać uwagę w jaki sposób liczona jest wartość wykupu).
„Klienci powinni pytać z jakimi ryzykami wiążą się umowy ubezpieczenia grupowego. W ich przypadku ubezpieczony nie do końca ma wpływ na to się stanie z umową. „Struktury" nie są złymi produktami, ale trzeba mieć świadomość z jakimi ryzykami się więżą" - zaznaczyła.
„Wiele polis strukturyzowanych jeszcze nie wygasło, więc trudno ocenić ich rentowność. Część dystrybutorów pokazuje jaka byłaby wartość inwestycji, gdyby ubezpieczenie zakończyło się teraz. Nie wygląda to dobrze, bo wiele umów było zawieranych „na górce"- ocenia.
Innym rodzajem popularnych produktów ubezpieczeniowo- inwestycyjnych są tzw. polisy z ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi (UFK). Są one na rynku oferowane znacznie dłużej niż „struktury". Mogą one przybrać formę polisy inwestycyjno-ochronnej lub typowo inwestycyjnej.
W pierwszym przypadku część ubezpieczeniowa jest bardziej rozbudowana. Tylko część składki jest przeznaczana za zakup jednostek uczestnictwa. Towarzystwa same tworzą fundusze, którymi zarządzają, albo lokują aktywa w całości w jednostki uczestnictwa funduszy oferowanych przez TFI (tzw. fundusze zewnętrzne).
Plusem polis z UFK jest to, że za ich pośrednictwem klient może zazwyczaj inwestować na różnych rynkach, w tym zagranicznych, właśnie poprzez lokowanie środków w fundusze zewnętrzne. Ale takie rozwiązanie jest droższe od samodzielnej inwestycji w fundusze inwestycyjne. Zakład ubezpieczeń potrąca bowiem odpowiednią kwotę na ryzyko i pobiera opłatę administracyjną. Poza tym trzeba zapłacić za zarządzanie funduszami przez towarzystwo.
„Tak naprawdę to w obu przypadkach ryzyko inwestycji ponosi klient. Nie ma on gwarancji, że nie straci części składki - w ubezpieczeniach z UFK lub, że oprócz gwarantowanego zwrotu kapitału uzyska premię różną od zera - w przypadku ubezpieczeń strukturyzowanych" - informuje naczelnik. „Przed zawarciem umowy warto dowiedzieć się jaki jest koszt rezygnacji z niej. Może być bowiem bardzo wysoki, zwłaszcza w pierwszych latach oszczędzania" - dodała.
Zakłady ubezpieczeniowe tłumaczą, że taka konstrukcja zmusza klientów do długoterminowego i systematycznego inwestowania, które jednak przynosi większe zyski.
Z danych KNF wynika, że w 2008 r. do Komisji wpłynęły 65 skargi klientów zaangażowanych w typowe produkty ubezpieczeniowo - inwestycyjne. W tym roku o pomoc prosiło 26 klientów. Jak informuje KNF skargi dotyczyły głównie niedostatecznej polityki informacyjnej prowadzonej przez zakłady ubezpieczeń, wartości wykupu przy rozwiązaniu umowy ubezpieczenia, wyceny jednostek UFK, czy sposobu inwestowania przez zakład ubezpieczeń. Problemem, który również pojawiał się w skargach, był poziom obsługi przez pośredników ubezpieczeniowych i sposób prezentowania oferty zakładu ubezpieczeń (brak dostatecznej informacji o produktach).