- Spośród wszystkich dziedzin gospodarki banki wpłacają do budżetu państwa w naszym kraju najwyższą kwotę. Polskie banki są w tej dobrej, komfortowej sytuacji, że - inaczej niż w UE - my polscy bankowcy nie wyciągaliśmy rąk do podatników z prośbą o pieniądze, ponieważ znaleźliśmy się w trudnej sytuacji – w kryzysie – mówi Barbrich. Dodaje, że sektor bankowy przeszedł przez spowolnienie gospodarcze w Polsce „suchą stopą” i w tym czasie wspierał polską gospodarkę. Inaczej więc niż w wielu krajach Unii Europejskiej, nie musi niczego zwracać do budżetu, a taki argument za wprowadzeniem nowego podatku pojawia się najczęściej. Przywołuje przykład Francji i Wielkiej Brytanii gdzie podatnicy wpłacali ogrome kwoty żeby ratować banki – tak w Polsce nie było.
Nieprzychylnie o nowym pomyśle mówi się również w kontekście rozwoju polskiej gospodarki. - Mniejsza ilość pieniędzy przeznaczonych na kredytowanie inwestycji, oznacza nieuchronnie mogące nastąpić spowolnienie wzrostu gospodarczego. To z kolei spowoduje, że banki zamiast wpłacać więcej podatków do budżetu, będą tych pieniędzy wpłacać mniej. Wprowadzenie podatku bankowego zawsze przekłada się na dostępność do kredytu i jego cenę. Czym wyższe opodatkowanie banków tym cena kredytu wyższa i jego dostępność mniejsza. Kredytowanie gospodarki odbywa się w dużej części z zysków wypracowanych przez banki, jeśli więc swoje zyski odprowadzimy do budżetu państwa, będziemy mieli na to mniej pieniędzy – komentuje Barbrich.
Ekonomiści wskazują również na fakt, że w konsekwencji to nie banki, a ich klienci poniosą koszty zmiany przepisów. Potwierdza to opinia Przemysława Barbricha: Zazwyczaj jest tak, że w wypadku nakładania na banki wyższych, nowych podatków czy danin są one przekładane na sytuację kredytową. Oznacza to, że kredyty stają się droższe, trzeba się bardziej postarać, żeby je osiągnąć. Lokaty dla ludności są niżej oprocentowane, wprowadzane są nowe podwyższone opłaty i marże. Innymi słowy - za podatek nałożony na banki zawsze muszą zapłacić ostateczni odbiorcy – czyli nasi klienci. Chcielibyśmy tego uniknąć, ale niestety – tak działa ekonomia - mówi Barbrich.
Według Włodzimierza Grudzińskiego, Doradcy Prezesa ZBP, w Polsce i tak obowiązuje najbardziej restrykcyjny, ze wszystkich państw Unii Europejskiej, system podatkowy. Banki w kryzysowym 2009 r. zapłaciły około 2,3 mld zł podatku dochodowego, do tego warto dodać około 1 mld zł VAT, którego w przeciwieństwie do innych przedsiębiorstw banki nie mogą odliczać. Gospodarka wychodząca z kryzysu potrzebuje zwiększonej akcji kredytowe,j trudno jednak oczekiwać, aby banki prowadziły taką politykę, gdy będą na nie nakładane dodatkowe podatki – stwierdza Grudziński w komentarzu, opublikowanym na stronie www ZBP. Ostatecznych decyzji w sprawie wprowadzenia nowych ustaleń w życie, według informacji płynących z Ministerstwa Finansów, możemy spodziewać się dopiero na początku przyszłego roku.
Nieprzychylnie o nowym pomyśle mówi się również w kontekście rozwoju polskiej gospodarki. - Mniejsza ilość pieniędzy przeznaczonych na kredytowanie inwestycji, oznacza nieuchronnie mogące nastąpić spowolnienie wzrostu gospodarczego. To z kolei spowoduje, że banki zamiast wpłacać więcej podatków do budżetu, będą tych pieniędzy wpłacać mniej. Wprowadzenie podatku bankowego zawsze przekłada się na dostępność do kredytu i jego cenę. Czym wyższe opodatkowanie banków tym cena kredytu wyższa i jego dostępność mniejsza. Kredytowanie gospodarki odbywa się w dużej części z zysków wypracowanych przez banki, jeśli więc swoje zyski odprowadzimy do budżetu państwa, będziemy mieli na to mniej pieniędzy – komentuje Barbrich.
Ekonomiści wskazują również na fakt, że w konsekwencji to nie banki, a ich klienci poniosą koszty zmiany przepisów. Potwierdza to opinia Przemysława Barbricha: Zazwyczaj jest tak, że w wypadku nakładania na banki wyższych, nowych podatków czy danin są one przekładane na sytuację kredytową. Oznacza to, że kredyty stają się droższe, trzeba się bardziej postarać, żeby je osiągnąć. Lokaty dla ludności są niżej oprocentowane, wprowadzane są nowe podwyższone opłaty i marże. Innymi słowy - za podatek nałożony na banki zawsze muszą zapłacić ostateczni odbiorcy – czyli nasi klienci. Chcielibyśmy tego uniknąć, ale niestety – tak działa ekonomia - mówi Barbrich.
Według Włodzimierza Grudzińskiego, Doradcy Prezesa ZBP, w Polsce i tak obowiązuje najbardziej restrykcyjny, ze wszystkich państw Unii Europejskiej, system podatkowy. Banki w kryzysowym 2009 r. zapłaciły około 2,3 mld zł podatku dochodowego, do tego warto dodać około 1 mld zł VAT, którego w przeciwieństwie do innych przedsiębiorstw banki nie mogą odliczać. Gospodarka wychodząca z kryzysu potrzebuje zwiększonej akcji kredytowe,j trudno jednak oczekiwać, aby banki prowadziły taką politykę, gdy będą na nie nakładane dodatkowe podatki – stwierdza Grudziński w komentarzu, opublikowanym na stronie www ZBP. Ostatecznych decyzji w sprawie wprowadzenia nowych ustaleń w życie, według informacji płynących z Ministerstwa Finansów, możemy spodziewać się dopiero na początku przyszłego roku.