Mniejsze od zakładanych wpływy z podatków

Z przyjętego przez rząd we wtorek projektu nowelizacji budżetu wynika, że tegoroczne wpływy podatkowe będą mniejsze od zakładanych w obowiązującej ustawie o 46,6 mld. Niedobór ten Ministerstwo Finansów chce zrekompensować pieniędzmi z innych źródeł. Zwiększone będą - o 8,32 mld zł - tzw. dochody niepodatkowe, czyli m.in. dywidendy (o 5,3 mld zł), środki z różnic kursowych (wynik osłabienia złotego). Ponad 8 mld zł ma pochodzić z budżetu UE oraz tzw. innych źródeł. W efekcie tegoroczne wpływy do budżetu mają być niższe o 30,1 mld zł.
Minister finansów Jacek Rostowski powiedział dziennikarzom, że „rząd koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego jest ostatnim rządem, który chciałby podwyższać podatki". „Podwyższenie podatków jest ostatecznością. Jeżeli do tego przystąpimy, to dlatego, że nie będzie innej możliwości, aby zapewnić bezpieczeństwo finansów publicznych. Zawsze lepiej jest oszczędzać na wydatkach, zawsze lepiej jest unikać wzrostu podatków, jeśli tylko można" - uważa Rostowski. Według niego „jedyna rzecz, która jest jeszcze gorsza od podwyższenia podatków, to stworzenie sytuacji, w której stabilność finansów publicznych jest zagrożona".
Minister finansów dodał, że gotów jest spotkać się z prezydentem Kaczyńskim w sprawie
nowelizacji tegorocznego budżetu, ale jak dotąd nie otrzymał zaproszenia.
Przyjęta przez rząd we wtorek nowelizacja ma także usankcjonować zaplanowane przez MF cięcia w wydatkach budżetowych na łączną kwotę ponad 21,13 mld zł. Z tego 10,5 mld zł to ograniczenia w rezerwach celowych, a 9,7 mld zł to oszczędności wynikające ze zmiany finansowania infrastruktury drogowej. Koszty te, zamiast budżetu, poniesie Krajowy Fundusz Drogowy.
W środę wieczorem szef gabinetu premiera Sławomir Nowak poinformował, że spotkanie premiera Donalda Tuska z prezydentem w sprawie przyszłorocznych podatków ma się odbyć w czwartek.

PSL i Lewica chcą czasowego przywrócenia III stawki PIT

Politycy Platformy Obywatelskiej podkreślają, że podniesienie podatków dochodowych jest ostatecznością, jednak rozważają podniesienie akcyzy, składki rentowej lub VAT. PSL nie godzi się na podwyżkę VAT, jest natomiast – podobnie jak Lewica – za czasowym przywróceniem trzeciej stawki podatkowej dla osób najlepiej zarabiających. PSL sprzeciwia się jakiejkolwiek podwyżce podatków.

Platforma Obywatelska proponuje, aby - jeśli trzeba będzie podnieść podatki - przeprowadzić taką operację w dwóch ratach. „Czyli - jeśli byśmy mieli jakieś podatki podnieść w latach 2010-2011 - to od razu w ustawie musiałby się pojawić zapis o roku 2012-2013, a więc powrocie do stawek, które są dzisiaj" - powiedział szef klubu PO Zbigniew Chlebowski.
Wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak powiedział, że jest przeciwnikiem podwyższania podatków, szczególnie bezpośrednich. Zastrzegł jednak, że kryzys może zmusić rząd do takiego kroku. Podkreślił, że podwyższenie podatków od dochodów osobistych będzie ostatecznością. Jego zdaniem, możliwe jest podwyższenie akcyzy, szczególnie w odniesieniu do towarów tzw. niepierwszej potrzeby - alkoholu, tytoniu.
„Podnoszenie podatków bezpośrednich to ostatnia rzecz, do której sięgniemy. Rząd szuka rozwiązań najmniej bolesnych dla ludzi. Ale w tej chwili trudno rozstrzygać, czy to będzie VAT, akcyza, czy inne podatki pośrednie" - zaznaczył wiceszef klubu PO. Zastrzegł, że wszystkie propozycje zmian będą przygotowywane przez resort finansów, a dopiero później konsultowane w klubie Platformy.
Również według Chlebowskiego, podnoszenie podatków przez rząd będzie wyjściem ostatecznym. Szef klubu PO przyznał jednocześnie, że są zamówione analizy, które pokazują, ile pieniędzy można by uzyskać po ewentualnym zwiększeniu VAT, składki rentowej, czy akcyzy.
„Podnoszenie podatków jest ostatecznością. W budżecie na 2010 rok chcemy przede wszystkim redukować wydatki, szukać oszczędności, po drugie - wykorzystywać środki unijne, po trzecie - zintensyfikować procesy prywatyzacyjne. Jeżeli okaże się, że mimo wszystko wpływy są na tyle małe, że deficyt może nadmiernie rosnąć, wtedy być może podejmiemy decyzję o podnoszeniu podatków" - dodał Chlebowski.
Według szefa klubu PO, generalnie najwięcej można uzyskać na podwyżce podatków pośrednich. „VAT jest głównym źródłem dochodów państwa - około 100 mld złotych, w związku z tym największe możliwości drzemią po tej stronie".
Wiceszef PO Waldy Dzikowski podkreślił, że na razie nie ma decyzji o podnoszeniu podatków. „To będzie ostateczny i niechciany przez nas krok" – stwierdził. Jak zaznaczył, Platforma czeka na ewentualne propozycje Ministerstwa Finansów.
Poseł PSL Eugeniusz Kłopotek powiedział,, że jego partia na pewno nie zgodzi się na podwyższenie podatku VAT. Jak zauważył, stawka tego podatku na poziomie 22 proc. jest jedną z najwyższych w Europie. „Jeśli jeszcze byśmy podnieśli VAT, to dusimy obrót gospodarczy. To spowoduje obniżenie potencjału nabywczego i możliwości obrotu gospodarczego" – uważa Kłopotek.
Politycy PSL mówili wcześniej, że nie ma też mowy o podnoszeniu niższych stawek VAT; 3-proc. podatek obejmuje np. produkty rolne i spożywcze, a 7-procentowym objęte jest np. budownictwo mieszkaniowe.

Kłopotek zapowiedział, że ludowcy są natomiast skłonni rozmawiać o podniesieniu stawki akcyzy, szczególnie jeśli chodzi o towary tzw. niepierwszej potrzeby. Wiceprzewodniczący Komisji Finansów Publicznych Jan Łopata (PSL), zwrócił jednak uwagę, że ostatnie zwiększenie akcyzy na alkohol nie przyniosło wielkich wpływów do budżetu.
Kłopotek przyznał, że - jeśli nie udało by się tego uniknąć - najłatwiejszym do zaakceptowania dla ludowców rozwiązaniem byłoby czasowe przywrócenie trzeciej stawki podatkowej dla najlepiej zarabiających - mieliby oni płacić 40 proc. podatek. Poseł PSL uważa też, że bardzo prawdopodobna jest zmiana stawki składki rentowej. W 2007 i 2008 r. została ona obniżona z 13 proc. do 7 proc. „Nie będziemy tu specjalnie oponować, trzeba będzie wrócić do poprzedniego rozwiązania" - zaznaczył.
Również w ocenie Łopaty można rozmawiać o ponownym zwiększeniu składki rentowej. „Decyzje byłej wicepremier Zyty Gilowskiej o obniżeniu składki rentowej to było „kukułcze jajo”, które przyniosło ponad 20 mld ubytku w budżecie" - podkreślił.
Zdaniem Kłopotka, rozmowy o zmianach w podatkach, to na chwilę obecną „wróżenie z fusów". „Jak zobaczymy propozycje Ministerstwa Finansów, to przedstawimy swoje opinie” – powiedział Kłopotek.
Wiceszef sejmowej Komisji Gospodarki Maks Kraczkowski (PiS) powiedział z kolei, że jego partia sprzeciwia się podnoszeniu jakichkolwiek podatków. „PiS opowiada się za obniżaniem podatków, a nie ich podwyższaniem. W czasie kryzysu należy pobudzać gospodarkę. Jeżeli premier chce przenieść ciężar kosztów związanych z walką z kryzysem na przedsiębiorców, to nie ma na to zgody" - podkreślił.

Według rzecznika klubu PiS Mariusza Błaszczaka, rząd przed rozmowami z innymi partiami powinien doprowadzić do nowelizacji tegorocznego budżetu i przedstawić założenia budżetowe na rok przyszły. „Dopiero wtedy można odpowiedzialnie rozmawiać o dochodach i wydatkach państwa" - stwierdził. „Potrzebna jest rozmowa na podstawie dokumentów, konkretna. Mamy wrażenie, że politycy PO i premier traktują nas niepoważnie" - zaznaczył Błaszczak.
Wiceszef klubu Lewicy, członek sejmowej Komisji Finansów Publicznych Marek Wikiński powiedział , że jego klub mógłby się zgodzić na „czasową podwyżkę podatków dla najbogatszych". „Ale diabeł tkwi w szczegółach" - zastrzegł. Wikiński ostrożnie podchodzi do zwiększenia składki rentowej, ponieważ – jak podkreślił - zwiększyłaby koszty pracy.
Na pewno - jak podkreślił Wikiński - klub Lewicy nie zgodzi się na zwiększenie VAT, np. na artykuły spożywcze i podwyżkę podatku dochodowego od osób prawnych.
Zdaniem Wikińskiego premier, zapowiadając konsultacje z prezydentem i z opozycją w sprawie podatków. „szuka alibi" i chce zrzucić część odpowiedzialności na opozycję

MF pracuje nad reformą podatkową

Tymczasem wiceminister finansów Maciej Grabowski poinformował, że Ministerstwo Finansów pracuje nad reformą systemu podatków dochodowych. W 2011 r. ustawa o podatku dochodowym od osób fizycznych zostanie zastąpiona ustawą o podatku od dochodów osobistych, a ustawa o podatku dochodowym od osób prawnych – ustawą o podatku od dochodów kapitałowych. W odrębnym akcie prawnym ma zostać uregulowany podatek od dochodów kapitałowych.
Resort finansów pracuje nad założeniami do nowych ustaw. „Powinny być gotowe późną jesienią. Przepisy mogłyby wejść w życie w 2011 r. Chodzi o trzy nowe ustawy: o podatku od dochodów osobistych, która zastąpiłaby ustawę o PIT; o podatku dochodowym od działalności gospodarczej, która by zastąpiła ustawę o CIT; o podatku od dochodów kapitałowych" - wyjaśnił wiceminister.
Zgodnie z planami MF, znajdujące się obecnie w ustawie o PIT przepisy dotyczące opodatkowania dochodów osób prowadzących działalność gospodarczą zostaną w całości przeniesione do ustawy o podatku od działalności gospodarczej.

„Trzeba rozdzielić przepisy o podatku od dochodów osobistych, od regulacji związanych z podatkiem od dochodów osiąganych z prowadzonej działalności gospodarczej. Nie wydaje nam się, by ustawy o PIT i CIT można było poprawić. Musimy je napisać od nowa" - uważa wiceminister.
„Na razie pracujemy nad generalnymi założeniami, a nie konkretnymi przepisami. Jest za wcześnie by mówić w tej chwili o szczegółach" - powiedział. Zaznaczył też, że w grę nie wchodzi zmiana stawek podatkowych, gdyż nowe ustawy nie mają celu fiskalnego.
„Cel tego przedsięwzięcia jest zupełnie inny. Chodzi o to, by prawo napisane było w sposób jasny i przyjazny dla podatników. Cel fiskalny można osiągnąć - jeśli będzie to konieczne i zapadną decyzje polityczne w tym zakresie - w innym trybie" - dodał.