Przyjrzeliśmy się uważnie ostatnim danym o zatrudnieniu w USA. Liczby rozczarowały, ponieważ w Stanach w zeszłym miesiącu ubyło miejsc pracy, głównie w rezultacie zwolnienia tymczasowo zatrudnionych pracowników, zajmujących się spisem powszechnym. Ponadto liczba miejsc pracy w sektorze prywatnym rosła słabiej od oczekiwań — przybyło ich tylko 71 tysięcy. Stopa bezrobocia utrzymywała się na poziomie 9,5%. Pojawiły się jednak pewne jasne punkty — rosła liczba przepracowanych godzin, a także przeciętna stawka godzinowa, co dobrze wróży na przyszłość. Ogólne dane statystyczne dotyczące gospodarki Stanów Zjednoczonych nadal pokazują jednak, że w ostatnich miesiącach tempo wzrostu nieco spadło – zarówno w USA, jak i w Chinach. Tak czy inaczej, niedawne reakcje rynku pokazały, że inwestorzy nie zwrócili szczególnej uwagi na opublikowane słabe dane makro, co sugeruje, że wielu z nich wierzy w dalszą poprawę sytuacji.
Oprócz coraz lepszej sytuacji na rynkach akcji, obserwujemy również dynamikę na rynku towarowym. Ceny surowców wzrosły od początku czerwca o prawie 15%. Trudno jest mi dowodzić, że w obliczu rosnących cen surowców może się załamać chińska gospodarka lub, że gospodarka Stanów Zjednoczonych i innych państw rozwiniętych zmierza do drugiego dna recesji. Sądzę natomiast, że ostatnie nieco gorsze dane świadczą jedynie o chwilowym spowolnieniu tempa wzrostu, a nie o tym, że powinniśmy szykować się na powrót recesji.
W mojej ostrożnie optymistycznej ocenie sytuacji, uwzględniam jednak ryzyka związane z m.in.: brakiem istotnej poprawy na rynku nieruchomości w USA, z pilną potrzebą obniżenia ogólnego poziomu zadłużenia konsumentów, czy widocznego trendu w kierunku wprowadzania surowej polityki fiskalnej na wielu rynkach na świecie. Każdy z tych czynników w połączeniu z systemowym ryzykiem nieoczekiwanych szoków zewnętrznych, może doprowadzić do wykolejenia się rozpędzonej gospodarki USA. Moim zdaniem jednak taki scenariusz jest mało prawdopodobny. Możliwością pojawienia się drugiego dna recesji martwilibyśmy się bardziej, gdyby sektor korporacyjny miał problem z osiąganiem dobrych wyników finansowych, ale to z pewnością nie ma miejsca.
Patrząc w przyszłość, mogę powiedzieć, że o ile gospodarka nie wpadnie w recesję, rynki akcji w Stanach Zjednoczonych z czasem powinny ruszyć w górę. Wzrost gospodarczy rzędu 2% wystarczy do zapewnienia dalszych wzrostów zysków przedsiębiorstw, a to w połączeniu z ciągle atrakcyjnymi wycenami spółek powinno sprzyjać rynkowi akcji.
Za bykiem
- solidne zyski, bilanse i przepływy pieniężne spółek
- nadal atrakcyjna wycena spółek
- dość dobry wzrost gospodarczy i akomodacyjna polityka monetarna
Za niedźwiedziem
- problemy z kredytami i ciągle słabe dane z rynku nieruchomości
- nadal wysoka stopa bezrobocia
- wysoki deficyt i potencjalnie wyższe podatki, które mogą spowodować problemy dla przedsiębiorstw w długim terminie
Bob Doll
główny strateg, BlackRock
Bob Doll: co za bykiem, a co za niedźwiedziem?
Cenom akcji pomogły ostatnio utrzymujące się dobre wyniki finansowe przedsiębiorstw. Ostatni kwartał okazał się jednym z najlepszych od kilku lat dotychczas niemal 75% spłek opublikowało wyniki lepsze od prognozowanych. Rwnież prognozy analitykw na resztę 2010 r. są coraz bardziej optymistyczne, chociaż oczekiwania dotyczące 2011 r. nieco się pogorszyły. Bob Doll, strateg rynku w BlackRock analizuje rynek kapitałowy w USA. Co z tego wynika dla polskich inwestorw?