Zauważalna w ostatnich latach dynamika rynku fuzji i przejęć, w tym zwłaszcza w kontekście zakazów koncentracji i tzw. decyzji warunkowych - pozwalających na koncentrację po spełnieniu określonych w decyzji warunków wydawanych przez urzędy antymonopolowe w Europie i poza nią - budzi znaczne zainteresowanie. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, gdy blokowane są transakcje z udziałem globalnych graczy, jak choćby decyzja Komisji Europejskiej sprzed kliku dni w sprawie Siemens/Alstom, komentowana krytycznie przez niektóre kręgi polityczne w Niemczech i Francji, przedkładające ambicje kreowania (europejskich/narodowych) championów nad prawidłowe funkcjonowanie rynku opartego na konkurencji.
Systemy trudne do porównania
Kontrola koncentracji to część prawa antymonopolowego, która wymyka się prostym analizom i podsumowaniom porównawczym. Nawet w ramach samej Unii Europejskiej funkcjonuje kilkadziesiąt różnych, tylko w niewielkim stopniu skoordynowanych systemów prawnych kontroli przejęć. Jeżeli dodać do nich regulacje nawet tylko największych państw spoza UE, powstaje trudny do ogarnięcia misz-masz. W takim kontekście wyciąganie dalej idących wniosków z rozstrzygnięć wydawanych w różnych częściach świata w oparciu o odrębne reguły trudno uznać za oparte na solidnych podstawach.
Czytaj również: Coraz trudniej o zgodę na fuzję czy przejęcie >>
Niewątpliwie jednak w oparciu o wieloletnie doświadczenia w różnych jurysdykcjach, w tym również na szczeblu Unii Europejskiej i w Polsce, można zaobserwować pewne prawidłowości. I tak, po pierwsze – ilość decyzji wydawanych przez konkretny urząd antymonopolowy nie zależy od jego dużej lub małej aktywności, ale od liczby spraw do niego zgłoszonych w oparciu o obowiązujące regulacje prawne (tzw. progi zgłoszeniowe). Podobnie ilość zakazów koncentracji i decyzji warunkowych również powinna zależeć od charakteru (potencjalnego wpływu na konkurencję) danych transakcji. Czy się tak dzieje? To zależy do wielu czynników, w tym w szczególności profesjonalizmu danej instytucji oraz politycznej niezależności jej kierownictwa. Po drugie – politycy lubią mieć wpływ na rzeczywistość nawet, jeżeli podejmowanie decyzji należy do niezależnych z mocy prawa instytucji. W tym kontekście, mówiąc półżartem – fakt kwestionowania przez nich decyzji niezależnego organu antymonopolowego pozwala zakładać, ze sporą dozą prawdopodobieństwa, że organ ten wykonał swoje zadnie prawidłowo, czyli ochronił konkurencję przed jej spodziewanym osłabieniem wskutek działań motywowanych względami innymi, niż rynkowe.
Cena promocyjna: 69.5 zł
|Cena regularna: 139 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł
Problemy do rozwiązania
Abstrahując od trudnych do interpretowania statystyk i polityków aspirujących do kreowania polityki konkurencji z tylnego siedzenia, niewątpliwie warto zwrócić uwagę na kilka problemów będących przedmiotem dyskusji w kręgach odpowiedzialnych za antymonopolową kontrolę przejęć w ostatnich kilkunastu miesiącach. Niewątpliwie pozytywnym trendem jest rosnące zainteresowanie problematyką nowych technologii i cyfryzacji w kontekście prawidłowego definiowania rynków właściwych. Innym zauważalnym problemem w tej orbicie jest ewentualny wpływ na konkurencję przejmowania innowacyjnych start-upów przez globalnych graczy. Obecnie sytuacje takie nie podlegają często kontroli urzędów antymonopolowych (z uwagi na niski obrót przejmowanego), tym niemniej toczy się dyskusja czy odpowiednie zmiany w prawie (wzorem np. Niemiec, czy Austrii) nie powinny być rozważone. Analogiczna dyskusja dotyczy roli akcjonariuszy/udziałowców mniejszościowych z uwagi na ich możliwy wpływ na konkurencję. W odniesieniu do decyzji warunkowych, niezmiennie od lat toczy się dyskusja odnośnie wyższości warunków strukturalnych nad behawioralnymi lub odwrotnie. Na marginesie można wspomnieć, że najnowsza decyzja warunkowa polskiego UOKiK w sprawie przejęcia ACP Europe i Eurocylinde przez Air Products&Chemicals (rynek ciekłego dwutlenku węgla) zawiera warunki mieszane (strukturalne i behawioralne). Czyli bussines as usual...?
Autorka jest radcą prawnym, wspólnikiem w kancelarii Hansberry Tomkiel oraz doktorem nauk prawnych. W latach 2008-2014 była prezesem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.