W przypadku współpracy z podmiotem sankcjonowanym lub obrotem towarem objętym sankcjami, kary mogą być bolesne: do 20 milionów złotych lub minimum 3 lata więzienia (zbrodnia) dla decydenta - takie kary przewiduje polska ustawa sankcyjna (ustawa o szczególnych rozwiązaniach w zakresie przeciwdziałania wspieraniu agresji na Ukrainę oraz służących ochronie bezpieczeństwa narodowego). Na razie świadomość wśród przedsiębiorców jest znikoma. Duże firmy zwykle to wiedzą i na różne sposoby weryfikują kontrahentów pod kątem sankcji, często za pośrednictwem prawników i często tylko formalnie - sprawdzając listy sankcyjne.

Czytaj też: Wiele firm bagatelizuje obowiązek wdrożenia procedur sygnalizacyjnych

 

Szerokie spojrzenie

Tymczasem, jak wynika z zaleceń Komisji Europejskiej (np. skonsolidowana lista pytań i odpowiedzi dotycząca implementacji rozporządzeń Rady UE nr 269/2014 oraz 833/2014), weryfikacja powinna mieć szeroki charakter i poza listami sankcyjnymi powinna obejmować m.in. negatywne informacje medialne (adverse media investigations) i inne informacje dostępne w internecie. Krótko mówiąc, przedsiębiorcy powinni identyfikować rzeczywiste ryzyka, a nie tylko te wprost wymienione na listach sankcyjnych.

Diabeł zwykle tkwi w szczegółach. Jak szeroka ma być taka weryfikacja? Jaki krąg podmiotów związanych ze spółką podlega weryfikacji? Jakich narzędzi używać? Z odpowiedzi Komisji wynika, że to model oparty na ryzyku i dlatego nie ma jedynie słusznego algorytmu i nie ma jedynie słusznego zestawu narzędzi. Każdy przedsiębiorca powinien wypracować własny model weryfikacji sankcyjnej kontrahentów, biorąc pod uwagę branżę, zakres działania, obszar geograficzny, itd.

Nie ma żadnego oficjalnego wykazu wszystkich list sankcyjnych (na świecie istnieją dziesiątki list sankcyjnych). Są listy, które są prawnie wiążące dla polskich przedsiębiorców (polskie, unijne, ONZ) oraz są takie, które nie są prawnie wiążące (np. amerykańskie), ale które warto brać pod uwagę przy ocenie reputacji i ryzyka podczas nawiązywania współpracy z kontrahentem.

 

2022 - przełomowy rok

Listy sankcyjne na świecie istnieją od dawna, jednak z polskiej perspektywy mają szczególne znaczenie od dwóch lat, czyli od inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku. W odpowiedzi na inwazję, państwa i organizacje międzynarodowe zaczęły tworzyć listy osób i spółek, z którymi nie należy robić interesów, oraz towarów, których nie wolno eksportować do Rosji i Białorusi. W przypadku towarów zwykle chodzi o towary podwójnego zastosowania, czyli takie które mogą być wykorzystywane do celów cywilnych i wojskowych.

Życie nie znosi próżni. W Rosji funkcjonuje wiele podmiotów, które “ułatwiają” import zachodnich towarów do Rosji, ułatwiając logistykę, płatności (bo SWIFT nie działa), ale też “dbając” o to, aby kody celne towaru były kodami spoza list sankcyjnych. Oczywiście odrębną sprawą jest to, co jest przedmiotem rzeczywistego obrotu. Są także zachodnie spółki, które ze względów wizerunkowych formalnie wycofały się z Rosji, choć praktycznie są tam obecne, bo na przykład znacząco zwiększyły swój eksport do Kazachstanu, Armenii czy Kirgistanu, skąd z kolei odbywa się re-eksport do Rosji. Wymienione państwa wspólnie z Rosją należą do Euroazjatyckiej Unii Celnej, dlatego przemieszczanie towarów w ramach tej unii nie stanowi żadnego problemu. Dlatego dobrą praktyką jest zastrzeganie w umowach z partnerami handlowymi, że ostatecznym odbiorcą towaru nie będą podmioty rosyjskie bądź białoruskie (obecny projekt nowelizacji ustawy sankcyjnej przewiduje obowiązek składania takich oświadczeń pod rygorem odpowiedzialności karnej).

Czytaj też w LEX: Naruszanie sankcji unijnych ścigane w całej UE >

 


Wzmocnione due diligence

Co zatem, poza listami, warto brać pod uwagę przy ocenie ryzyka sankcyjnego? Mogą to być istotne zmiany struktury właścicielskiej, zwłaszcza w ciągu ostatnich dwóch lat; złożone transgraniczne struktury właścicielskie niemające ekonomicznego uzasadnienia; skomplikowane trasy dostawy towaru; złożone schematy finansowe transakcji, zwłaszcza z udziałem spółek offshore; adres rejestrowy kontrahenta w miejscu, w którym swoje siedziby ma wiele innych podmiotów; nominalny szef lub prezes nigdy nie jest dostępny, a cała komunikacja odbywa się przez inną upoważnioną osobę, itd.

Co zatem robić? Program minimum to bieżące skanowanie list sankcyjnych - manualne lub zautomatyzowane (komercyjne narzędzia). Program maksimum - to outsourcing usługi do wyspecjalizowanego podmiotu, który jednocześnie prowadzi automatyczny monitoring dla klienta, ma dostęp do komercyjnych i dość drogich baz z zakresu risk & compliance, ale także dysponuje zapleczem analitycznym, w szczególności umiejętnościami i technikami OSINT (ang. Open Source Intelligence), aby móc na bieżąco identyfikować rzeczywiste ryzyka.

Czytaj też w LEX: Obowiązki banków w zakresie szczególnych środków ograniczających na podstawie rozporządzenia Rady (UE) nr 269/2014 >

 

Listy sankcyjne to pierwszy krok

Z mojego doświadczenia wynika, że formalne sprawdzenie list sankcyjnych to najłatwiejszy etap weryfikacji sankcyjnej. Dopiero szersze spojrzenie (enhanced due diligence, multi-level due diligence, ongoing monitoring) prowadzi do znacznie ciekawszych wniosków - np. w zakresie powiązań kontrahentów z Rosją i Białorusią. Może się bowiem okazać, że formalnie spółka, z którą chcemy nawiązać współpracę nie jest objęta sankcjami, ale z lokalnych publikacji medialnych wynika, że jest pośrednio kontrolowana przez osobę objętą sankcjami. Wówczas będzie to poszlaka wymagająca głębszych poszukiwań.

Właśnie w ten sposób czasami można zidentyfikować sytuacje, które nie są odzwierciedlone na listach sankcyjnych, choć biorąc pod uwagę poczynione ustalenia, powinny być tam widoczne. Oczywiście z prawnego punktu widzenia relacje handlowe z Rosją lub Białorusią nie są zakazane, ale jest to chodzenie po polu minowym, jeśli weźmiemy pod uwagę ilość sankcji podmiotowych i przedmiotowych dotyczących tego obszaru. Nawet jeśli od strony formalno-prawnej nie ma przeszkód do robienia interesów z podmiotami powiązanymi z Rosją i Białorusią, to nadal pozostaje ryzyko reputacyjne.

Czytaj też w LEX: Upadłość podmiotu objętego sankcjami antyrosyjskimi >

Wiele spółek to wie, ale jednak nadal chcą być obecne na rosyjskim rynku. Można to z łatwością zauważyć, badając powiązania zachodnich spółek, także polskich, które nadal funkcjonują w Rosji. O ile przed inwazją oficjalnie informowały o swojej obecności na tamtych rynkach, to obecnie pousuwały takie informacje z domeny publicznej, czasami nawet zmieniły nazwy spółek-córek zarejestrowanych w Rosji. Jednak uważna analiza rejestrów korporacyjnych, danych import-export, archiwów prasowych, zwykle nie pozostawia wątpliwości co do obecności na terytorium Rosji i Białorusi.

Zobacz szkolenie online: Unijny i krajowy reżim sankcyjny wobec agresji Rosji na Ukrainę w pytaniach i odpowiedziach >

 

Kogo należy sprawdzić?

W jaki sposób prowadzić poszerzoną weryfikację sankcyjną? Jak wynika z zaleceń Komisji Europejskiej, nie ma jednego uniwersalnego rozwiązania. Proces wzmocnionego due diligence (enhanced due diligence) powinien uwzględniać m.in. identyfikację struktury właścicielskiej, co może nie być oczywiste, jeśli w strukturze pojawią się spółki offshore. Jednak i w takiej sytuacji można podejmować próby ustalenia beneficjenta rzeczywistego. To zadanie trudne i czasochłonne, ale możliwe. Ponadto warto sprawdzić członków organów spółki - zarządy, rady nadzorcze, czasami wspólników.

Sprawdź w LEX: Czy pracodawca powinien przelać pracownikowi wynagrodzenie, gdy rachunek bankowy pracownika prowadzony jest przez bank objęty sankcjami? >

Zapewne w Polsce też wykształci się jakaś praktyka. Na razie poziom świadomości wśród przedsiębiorców jest relatywnie niski. Może się to zmienić, gdy pojawią się pierwsze kary. Czy w przypadku “wpadki” i współpracy z podmiotem sankcjonowanym przedsiębiorca wybroni się tym, że prowadził automatyczny monitoring list sankcyjnych? Czy jednak usłyszy od naczelnika urzędu celno-skarbowego lub prokuratora, że jednak powinien się bardziej postarać, jak sugeruje Komisja Europejska? Raczej nigdy nie będziemy w stanie zobaczyć obrazu całości i zidentyfikować wszystkie zagrożenia, ale robiąc rzetelne sankcyjne due diligence, wykazując staranność, jesteśmy w stanie zminimalizować ryzyka i obronić się przed potencjalnymi karami w przypadku nieświadomej współpracy z sankcjonowanym podmiotem.

Robert Socha, prawnik, specjalizujący się m.in. w “białym wywiadzie” (OSINT) i weryfikacji sankcyjnej