Jak wskazano w uzasadnieniu, "organy administracji architektoniczno-budowlanej sprawdzają zgodność zamierzenia budowlanego z Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP) i na tym bazują, podejmując decyzję, niezależnie od zaświadczenia wójta, burmistrza albo prezydenta miasta". W związku z tym "wymóg złożenia zaświadczenia, o którym obecnie mowa w ustawie, jest dublowaniem kontroli i marnowaniem czasu inwestora".

Rząd był "za" 

Rada Ministrów przyjęła pozytywne stanowisko wobec projektu. - Zasadniczym skutkiem społecznym i prawnym projektowanej zmiany będzie zwiększenie zaufania obywateli do państwa i stanowionego przez nie prawa poprzez eliminację obowiązku składania dokumentu, który nie jest potrzebny do merytorycznego rozpatrzenia zgłoszenia zmiany sposobu użytkowania obiektu budowlanego - podkreślał Jacek Tomczak, minister rozwoju i technologii. 

Za przyjęciem popieranego przez rząd projektu opowiedzieli się posłowie opozycji, natomiast posłowie koalicji rządowej zagłosowali za odrzuceniem go w pierwszym czytaniu.

Andrzej Adamczyk z PiS zwrócił uwagę, że zaświadczenia z gminy o zgodności miejscowym planem zagospodarowania nie wymaga uzyskania pozwolenia na budowę. - Co stoi na przeszkodzie, żeby skrócić drogę przez mękę inwestora i zlikwidować kolejny niepotrzebny dokument? - pytał.

Przeciwko projektowi opowiedzieli się również obecni na posiedzeniu komisji infrastruktury przedstawiciele organizacji samorządowych.

- Miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego są różnej jakości. Zdarzają się przypadki, że te plany są sprzeczne z ustawą czy rozporządzeniami, zawierają rażące błędy lub posługują się pojęciami, które nie występują w ustawach i aktach wykonawczych. Co więcej, miejscowe plany mogą być interpretowane w różny sposób - powiedział Przemysław Matysiak ze Związku Powiatów Polskich.

 

pru/pap