Między związkami zawodowymi pielęgniarek a pracodawcami i samorządami narasta spór. Jego osią jest projekt rozporządzenia dotyczącego sposobu ustalania minimalnych norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych w podmiotach leczniczych niebędących przedsiębiorstwami (nieprzekształconych w spółki prawa handlowego). Wynika z niego, że personelu powinno być więcej.
Przed Ministerstwem Zdrowia stoi nie lada problem. Z jednej strony pielęgniarki uważają, że propozycje są niekorzystne dla pacjentów, bo zobowiązują do zatrudnienia określonej liczby personelu tylko dyrektorów SP ZOZ-ów. Wyłączają szpitale przekształcone w spółki prawa handlowego. Z drugiej strony są głosy pracodawców, którzy alarmują, nowe normy zatrudnienia pociągną na dno SP ZOZ-y, których sytuacja finansowa już i tak jest najlepsza.
Jednakże, wszystko wskazuje na to, ze resort zdrowia nie zamierza zareagować na postulaty pielęgniarek i nie rozszerzy zakresu podmiotowego regulacji o pomioty lecznicze będące przedsiębiorstwami w tym przekształcone SP ZOZ-y.
Należy przypomnieć, że projekt rozporządzenia nie określa konkretnie, ile pielęgniarek czy położnych powinien zatrudnić dyrektor ZOZ na oddziale. Podaje tylko sposób wyliczenia tych norm, wskazując np., że na psychiatrii najlżej choremu pielęgniarka musi poświęcić 100 minut na dobę, a osobie w najcięższym stanie już 300 minut. Normy mają dotyczyć pielęgniarek zatrudnianych na umowę o pracę i na kontrakt.
Pracodawcy RP ostrzegają, że według ich wstępnych szacunków w średnim powiatowym szpitalu, mającym kontrakt z NFZ na 12–13 mln zł rocznie, koszt wprowadzenia zmian wyniesie 1,2 mln zł rocznie. Z innych szacunkowych wyliczeń wynika, że mniejsze szpitale powinny zatrudnić dwa, trzy razy więcej personelu. Zdaniem wiceprezydenta Pracodawców RP Andrzeja Mądrali już dziś wypełniają one zasady kontraktu z NFZ i zapewniają właściwą opiekę nad pacjentem. Radykalnym wzrostem kosztów i pogorszeniem jakości usług medycznych straszy też Związek Powiatów Polskich.
Źródło: Rzeczpospolita