Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zapewnia, że pracuje nad problemem trudności w zatrudnieniu lekarzy orzeczników, jednak nie zdradza, jaki ma dokładnie plan w tej sprawie.

– Jednym z wyzwań będą środki na system orzeczniczy i pozyskanie lekarzy. Zatrudnienie dziś lekarza w publicznej służbie zdrowia, nie tylko w zespołach orzeczniczych, jest problemem samym w sobie. Sama ocena funkcjonalna dokonywana przez osoby niekoniecznie z zawodów medycznych może być niewystarczająca – mówił Krzysztof Kosiński, dyrektor biura pełnomocnika rządu ds. osób niepełnosprawnych (BON) na ostatnim posiedzeniu sejmowej podkomisji stałej do spraw osób z niepełnosprawnościami i włączenia społecznego. Jak dodał, resort dostrzega problem z dostępnością kadry lekarskiej w zespołach orzeczniczych.

 

– Pracujemy nad tym, żeby ten model współpracy z lekarzami był efektywny, bo niezbędna jest ocena przez lekarza, chociażby z poziomu dokumentacji – dodał. Zwrócił uwagę, że podobne problemy z dostępem do lekarza ma cała Unia Europejska, gdzie dostęp do lekarzy w publicznej służbie zdrowia jest coraz trudniejszy i coraz droższy.

Czytaj także na Prawo.pl: Niewydolne komisje orzecznicze - resort nie ma planu

W ocenie dr. Tomasza Lasockiego z Wydziału Prawa i Administracji na Uniwersytecie Warszawskim budżet nie może mieć wpływu na ograniczenia systemu orzecznictwa. – Tak nie powinno być. Orzeczenie mówi o ryzyku, które zaszło. Nie możemy ograniczać się budżetem, który musimy spiąć. A dostrzegam w statystykach, że tak się dzieje – podkreślił. Dr Lasocki podał przykład statystyk orzekania przez ZUS o niezdolności do pracy. Jeszcze kilka lat temu uprawnionych do renty z tytułu niezdolności do pracy było 700 tys., dziś jest to ok. 500 tys. osób. – I ta liczba ewidentnie spada – podkreślił.

Stare założenia do reformy systemu orzeczniczego

Krzysztof Kosiński przypomniał założenia do reformy systemu orzekania o niepełnosprawności wypracowane przez Międzyresortowy Zespół do spraw Opracowania Systemu Orzekania o Niepełnosprawności oraz Niezdolności do Pracy. Zakończył on pracę w 2018 r. i opinia publiczna nie miała możliwości zapoznać się w całości z wynikami jego prac.

– Jednym z wypracowanych założeń zespołu było powołać jedną centralną instytucję orzekającą o niepełnosprawności. Drugim założeniem było to, że nie tylko ocena lekarza będzie istotna, ale też innego specjalisty – powiedział dyrektor BON. Jak podkreślił, przygotowany przez Zespół projekt ustawy o orzekaniu o niepełnosprawności i niezdolności do pracy opierał koncepcję orzekania o Międzynarodową Klasyfikację Funkcjonowania, Niepełnosprawności i Zdrowia (ICF). - Ówczesna strona rządowa nie podjęła prac związanych z przyjęciem wypracowanej ustawy jako całości, niemniej pewne wypracowane wtedy elementy pojawiły się już dziś w funkcjonującym systemie orzekania o niepełnosprawności – dodał.

Chodzi o ocenę potrzeby poziomu wsparcia poprzez samoocenę i ocenę przez skład ustalający w wojewódzkim zespole ds. orzekania o niepełnosprawności (WZON) osób starających się o świadczenie wspierające. Ocena funkcjonalna dokonywana jest według skali mierzącej możliwość wykonywania codziennych czynności. Jednak ocena funkcjonalna obecnie jest tylko w części systemu, czyli dotyczy osób, które starają się o świadczenie wspierające. Nie ma natomiast takiego obowiązku. Czym innym jest wydanie decyzji o poziomie potrzeby wsparcia przez WZON, a czym innym jest wydanie orzeczenia w powiatowym zespole ds. orzekania.

Reforma orzekania nie powinna segmentować

Krzysztof Kosiński przyznał, że w czasie prac Zespołu krytycznym punktem były dyskusje w związku z ustaleniem roli podziału systemu zabezpieczenia społecznego, a więc orzecznictwa o niezdolności do pracy (ZUS) i orzecznictwa pozarentowego w powiatach.

Dyskusja o oderwaniu systemu orzekania o niepełnosprawności od systemu ubezpieczenia jest jeszcze przed nami. Chcemy też oderwać system orzeczniczy od systemu świadczeń – podkreślił. Na pewno rząd planuje także, by ocena funkcjonalna w oparciu o ICF pozostała w nowym systemie orzeczniczym. Prace nad nim finansowane z funduszy europejskich mają rozpocząć się od nowego roku.  – Prace nad przygotowaniem fiszki projektowej są zaawansowane. Liczymy na to, że zaraz po wakacjach będziemy mogli zaprezentować ją na Komitecie Monitorującym, co pozwoli na uruchomienie projektu od przyszłego roku – powiedział Krzysztof Kosiński.

Tomasz Lasocki obawia się jednak, że reforma znów będzie segmentowała, jeśli zajmie się tylko samą niepełnosprawnością, a pominie kwestie ubezpieczeń. Jako uczestnik prac w Zespole, zaznaczył, że jednym z pierwszych jego założeń była prostota systemu w obsłudze osoby, która wymaga wsparcia.

- Resortowość jest problemem, na który zwracał uwagą Zespół złożony z ekspertów. Dla przykładu, ja odpowiadałem za orzecznictwo MON i tamte ministerstwa nie chciały oddać swojego orzecznictwa, bo bardzo wygodnie jest mieć zatrudnionych własnych lekarzy - powiedział. Przypomnijmy, że obecnie w Polsce jest sześć systemów orzekania o niepełnosprawności: cztery w sprawie uprawnień do świadczeń rentowych (m.in. MON), piąty - stopnia niepełnosprawności, a szósty – kształcenia specjalnego. Tomasz Lasocki zaznaczył, że proces nad reformą orzecznictwa trwa zbyt długo i rozumie irytację strony społecznej.

Jeden spójny system orzeczniczy

Obecna na posiedzeniu podkomisji strona społeczna podnosiła m.in. problem zbyt częstego stawania na komisjach orzeczniczych w sytuacjach gdy stan osoby z niepełnosprawnością nie rokuje poprawy.

Zgadza się z tym dr Lasocki. W jego opinii komisje orzecznicze mogą pracować w sposób elastyczny, nie tak sformalizowany jak obecnie, i być bliżej osoby z niepełnosprawnością, na poziomie lokalnym.

– Nie chodzi o to, żeby państwo po wydaniu orzeczenia już nigdy nie widziało osoby z niepełnosprawnością, ale by robiło to w sposób nieuciążliwy dla niej. Kiedy po pewnym czasie nie ma widocznej poprawy, powinno wystarczyć odpowiednie zaświadczenie, niekonieczne są wizyty osobiste. To jest nowoczesne podejście i chciałbym, abyśmy w tym kierunku poszli - mówił.

Odwołał się do swojej pracy w Sądzie Najwyższym, przywołując skomplikowany proces odwołania się od komisji orzeczniczej w ZUS. W tej chwili system  orzekania jest na tyle niedoskonały, że w pierwszym stopniu orzeka lekarz orzecznik, wnosi się sprzeciw do komisji lekarskiej, komisja lekarska orzeka, czy ktoś jest niezdolny do pracy. - Co się robi w sądzie z takim orzeczeniem? Wyrzuca się je do kosza, bo ono nic w sobie nie zawiera, nie ma uzasadnienia. Dalej sąd powołuje biegłego – znowu lekarza. I wszystko sprowadza się do opinii tego lekarza, a w razie czego także drugiego lekarza. Sąd jest uzależniony od tego, co powie biegły - mówił.

Jak dodał, bezcelowe jest utrzymywanie takiego systemu. Jego zdaniem lepiej byłoby przeznaczyć te środki na jeden spójny i dobry system orzekania ze specjalistami, którzy są na poziomie województwa, ale schodzą do poziomu lokalnego. – Musimy o tym myśleć strategicznie i zrobić taką reformę, która najpierw uszanuje osoby orzekane, a równocześnie myśleć, jak na bieżąco rozwiązywać problemy i adresować świadczenia - dodał.

Lekarze opiniują sami siebie

O udział fizjoterapeutów w reformie systemu orzekania upomniała się dr n. praw. Dobrawa Biadun z Krajowej Izby Fizjoterapeutów, jako specjalistów pracujących na skali ICF. – Widzimy także konieczność usystematyzowania dokumentacji medycznej. Jest ona skrupulatna i opisuje udział pacjenta od samego początku w systemie opieki zdrowotnej. Oderwanie systemu orzecznictwa od systemu ochrony zdrowia powoduje, że wielokrotnie analizowane są te same dokumenty i lekarze na różnych etapach opiniują sami siebie. Jeśli fizjoterapeuta towarzyszy np. dziecku od samego początku, na etapie wydawania orzeczenia, trudno przypuszczać, że inny fizjoterapeuta oceni to dziecko inaczej, widząc jego stan zdrowia. Apelujemy o to, żeby uspójnić system i brać pod uwagę już istniejącą dokumentację – mówiła.